Kiedy tylko wyszliśmy z domu, coraz bardziej nachodziły mnie myśli, że Gabriele wcale nie chciał ze mną iść, a zgodził się jedynie z grzeczności. Przez to czułam się coraz bardziej nieswojo.
Spojrzałam na mężczyznę, który ruszył chodnikiem w kierunku prowadzącym do morza. Dogoniłam go i starałam się dyskretnie zerknąć na jego twarz. Bardzo chciałam zobaczyć coś, co utwierdziłoby mnie w przekonaniu, że się myliłam i miał ochotę na ten spacer. Jednak niewiele zdołałam wyczytać z jego miny. Wyglądał na smutnego, ale może było to tylko zamyślenie.
- Dziękuję, że się zgodziłeś - powiedziałam, żeby przerwać ciszę, na co Gebriele spojrzał w moim kierunku na moment oraz uśmiechnął się przyjaźnie. - Dawno nie byłam nad morzem - dodałam ciszej.
- Nie musisz mi dziękować. Lubię dużo bardziej chodzić na plażę wieczorami, gdy nie ma tam tylu ludzi. Wtedy można słyszeć szum wody, iść po brzegu, nie wpadając wciąż na kogoś, a nawet usiąść na molo i podziwiać.
- Też nie lubię tłoku, poza tym może wygląda wyjątkowo o późnych godzinach.
Potem znów zapanowała cisza. Nie miałam zielonego pojęcia, o czym mogłabym z nim rozmawiać. Zwłaszcza, że nie uznawałam się za ciekawą osobę.
- W takim razie jestem zaskoczony, że tak dobrze dogadujesz się z Emi. Jest duszą towarzystwa i potrafi wymyślić byle jaki powód, aby zorganizować imprezę.
- Chyba w tym przypadku przeciwieństwa się przyciągają - powiedziałam z uśmiechem. - Zawsze mogę na nią liczyć i wbrew temu, że w niektórych kwestiach się nie zgadzamy, to nigdy nie zepsuło naszej przyjaźni.
- To świetnie. A w jakich kwestiach się nie zgadzacie? - zapytał, spoglądając w moim kierunku i cały czas nie tracił uśmiechu.
- Na przykład, że do dobrej zabawy, nie jest potrzebny alkohol.
- Nie jest, ale znacznie przyspiesza i rozkręca dobrą zabawę - odparł.
- Bronisz jej teorii? Mówiła mi, że sam jesteś abstynentem i wręcz pogardzasz alkoholem - powiedziałam i w zasadzie dopiero po chwili oświeciło mnie, że może powinnam zostawić to dla siebie, ale z drugiej strony... chciałam się odrobinę zemścić za próbę wymuszenia na nim tego wyjścia i to jeszcze w obecności wszystkich.
- Tak? - Uniósł pytająco brew. - I co ci jeszcze o mnie mówiła? - zapytał, ale ja momentalnie zamilkłam, widząc jak w ciemnej, granatowej wodzie, tańczyła pomarańczowa łuna światła, rzucona przez zachodzące słońce. Wyglądało jakby tonęło w morzu, przypominając o swojej obecności przebijającą przez taflę jasnością.
- Jak tu pięknie! - zawołałam i już zamierzałam wbiec na drewniany podest, aby już podziwiać widoki, a zarazem spróbować uniknąć pytania Gabriela, gdy nagle potknęłam się o schodek.
Zapewne wyrżnęłabym jak długa, ale w odpowiednim momencie poczułam dłoń w tali, która skutecznie powstrzymała moje ciało przed kontaktem z ziemią. Spojrzałam na Gabriela oczarowana, jakby zrobił nie wiadomo co, a za razem zażenowana tym, co się prawie stało. Jego męski zapach oraz ciepło, spowodowane niesamowitą bliskością, sprawiało, że gdyby mnie nie trzymał... padłabym drugi raz.
- W porządku? - Upewniał się, gdy jego oczy uważnie mi się przyglądały, błyszcząc niezwykle od ostatnich promieni słońca.
- Yhym - ledwie z siebie wykrztusiłam.
Policzki płonęły mi od rumieńców, wywołanych onieśmieleniem, a serce biło niczym dzwon.
Postawił mnie do pionu i po upewnieniu się, że radzę sobie ze staniem, zabrał ręce, których od razu zaczęło mi brakować. Powiedział coś po włosku z rozbawieniem, na co posłałam mu pytające spojrzenie.
![](https://img.wattpad.com/cover/270862697-288-k742825.jpg)
CZYTASZ
(Nie)zakochałam się!
RomanceOkładkę wykonała @_Al0es_ za co bardzo serdecznie dziękuję ❤ Dwudziestotrzyletnia Kornelia to bohaterka, która zamieszkuje jedno z polskich miast. Decyzje jakie podejmuje jak i w zasadzie całe jej życie podlega nieustannej krytyce rodziców, którzy n...