Rozdział 11

1.9K 39 6
                                    

- nie idę do szkoły - powiedziała, po czym wyszła - mówiąc w drzwiach, że jak chce to mogę zjeść jej śniadanie.
Pov Viki
Wyszłam. Nie miałam ochoty z nikim gadać ani się sprzeczać. Chciałam po prostu zatopić się we wspomnieniach. To wszystko wracało. Zawsze w ten dzień to wszystko wracało ze zdwojoną siłą. Właśnie w tych dniach byłam pusta. Wyprana z jakichkolwiek emocji. Nie zdolna do normalnego funkcjonowania. Tęskniłam. Najzwyczajniej w świecie tęskniłam. Tęskniłam za osobą która uratowała mnie. Pomogła mi podnieść się z dna. Uratowała mnie z tego cholernego piekła jakie przeżywałam codziennie. Dzięki niej żyje, jestem tu gdzie jestem. Może gdyby nie ja, on dalej by żył.

Słabo się dziś czułam.
- mógłbyś pojechać dziś za mnie na akcje proszę ? - spojrzałam na mężczyznę po 30-stce siedzącego na kanapie niedaleko mnie- trochę źle się czuje - dokończyłam
- pewnie że tak, a coś się stało, coś cię boli ? - widziałam w jego oczach troskę. Czułam że wreszcie miałam ojca. Traktowałam go tak, natomiast on traktował mnie jak córkę.
- nie, to nic wielkiego - uśmiechnęłam się słabo, ale widząc jego zmartwione spojrzenie dodałam - pójdę się przespać, powinno pomóc. On tylko kiwnął głową i uśmiechnął się pokrzepiająco.
~~~~
Obudził mnie telefon. Był to Harry. Zdziwiłam się bo chłopak nie dzwonił do mnie w czasie misji. Odebrałam chociaż w mojej głowie już pojawiały się najczarniejsze scenariusze, a ja tylko błagałam żeby się one nie spełniły.
- halo , Harry co się dzieje - zapytałam najspokojniej jak w tym momencie potrafiłam
- jak wiesz mieliśmy akcje - zaczął a jego głos się łamał, moje serce uderzało niemiłosiernie szybko
- Harry - mój głos tez zaczął się łamać , i w tym momencie miałam gdzieś to że nie powinien - powiedz że wszyscy są cali - błagałam ale chłopak nie odpowiedział
- tata, on - i w tym momencie mój świat się zawalił po raz kolejny, czułam jak z moich oczu wylewają się łzy a ja nic już nie powiedziałam. Zaniosłam się szlochem, wiedziałam że każdemu który był tam, było tak samo cholernie ciężko. A może nawet i bardziej, bo wiedzieli jak umiera. Czułam jak ból rozrywa mnie od środka, jakby ktoś brudnymi łapskami wyrwał ze mnie kolejny kawałek mnie. Kolejny kawałek mojej duszy która była już tak zraniona że sama dziwie się że jeszcze we mnie jest.
Po około 20 minutach płaczu, a raczej wrzasku i rozwalania wszystkiego co popadnie, wylądowałam w rogu ściany, osunęłam się po niej i znowu płakałam ale tym razem bezgłośnie. Właśnie wtedy postanowiłam, że jeśli płacze to bezgłośnie. Usłyszałam pukanie ale niw miałam nawet siły się odezwać a co dopiero wstać i otworzyć. Podkuliłam nogi, przycisnęłam je rękoma jak najbardziej do siebie i schowałam głowę przy kolanach. Znów z moich oczu poleciały stróżki łez, zostawiając mokry ślad na moich policzkach.
Usłyszałam trzask otwieranych drzwi, po chwili kroki zbliżające się w moją stronę. Wiedziałam że tą osobą jest Harry. Mimo że ze wszystkimi miałam bardzo dobry kontakt to Harrego traktowałam jak brata, a on mnie jak siostrę, więc te relacje się trochę od siebie różniły.
- Viki- usłyszałam bardzo dobrze znany mi głos bruneta, nie podniosłam głowy, nie miałam odwagi spojrzeć teraz na niego, wiedząc że gdybym pojechała na tą przeklętą misje to ojciec dalej by żył - spójrz na mnie - dodał ale nie reagowałam
- Viki - kucnął przede mną i pociągnął mój podbródek tak abym na niego spojrzała. Płakał. Chociaż w sumie czemu się dziwić, stracił ojca. Wtuliłam się w niego jak najmocniej potrafiłam on zrobił to samo. Wtedy już oboje płakaliśmy
- przepraszam , tak bardzo przepraszam , gdybym nie powiedziała że źle się czuje, to on dalej by tu był - załkałam
- heej , nawet tak nie mów - powiedział po czym wziął mnie na ręce i razem ze mną położył się na łóżko, które tak btw było jedynym meblem które nie zostało przewrócone ani nic. Zasnęłam , wtulona w brata. Przed tem obiecaliśmy sobie że zawsze co by się nie działo będziemy trzymać się razem.

Płakałam , siedząc przy grobie taty i wspominając. To tak cholernie bolało.
I tak minęło mi ponad 10 godzin. Postanowiłam wracać bo wiedziałam że i tak mój pożal się Boże brat będzie mi prawił kazania których i tak nie będę słuchała i opowiadał mi niestworzone historie o tym że jest przykładnym bratem i się martwił. Bzdury.

Stoję właśnie pod domem, w salonie pali się światło co świadczy o tym że ktoś jest w środku. Zapukałam bo logicznym jest że nie mam kluczy. Usłyszałam kroki a po chwili w drzwiach stanął Thom. Przez jego twarz przemknęło kilka emocji, złość, smutek, strach i ta cały czas widniejąca na jego buzi - współczucie . W sumie się nie dziwie. Worki pod oczami, załzawione oczy, wygniecione ubrania (bo pierwsze lepsze) rozwalona fryzura, resztki makijażu.
Chłopak bez słowa wpuścił mnie do środka za co byłam mu wdzięczna. Zdjęłam buty i poszłam do kuchni. Wyjęłam miski, zawołałam psy i już po chwili wszystkie jadły. Wiedziałam że czują że coś jest nie tak. Chwile zastanawiałam się gdzie jest reszta ale stwierdziłam że najpewniej w klubie . Tutaj nawet wyścigów nie ma. Jestem wręcz zaskoczona. Niby Sydney duże miasto a tu guzik, wyścigi są raz czy dwa razy w miesiącu. Pognałam na górę a psy niedługo po mnie. Słyszałam po chwili trzask drzwi frontowych i wiązankę przekleństw Ashtona. Skierowałam się do łazienki, gdzie wykonałam uproszczoną wieczorną rutynę i przebrałam się w piżamę , która wyglądała tak

 Skierowałam się do łazienki, gdzie wykonałam uproszczoną wieczorną rutynę i przebrałam się w piżamę , która wyglądała tak

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po chwili leżałam już w łóżku, myśląc o następnych dniach, zasnęłam.

Heeej..
przepraszam bardzo za brak rozdziałów w ostatnim czasie ale po prostu moja psychika coraz częściej nie daje rady czego skutkiem jest między innymi brak rozdziałów
Właśnie wbiło 3k za które bardzo bardzo wam dziękuje ❤️
Od wczoraj nie mam aż tak złego humoru więc postaram się coś napisać 🥺<3
Buziaki ;*
(927 słów)

Bad sister |5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz