Rozdział 23

488 12 0
                                        

- wracajmy - kiwnęłam głową, jednak łapiąc za klamkę usłyszałam strzał i krzyki....

Wyślizgneliśmy z Mattem do środka. Pierwsze co zobaczyłam to ciało dwóch goryli a zaraz nad nimi mojego brata któremu celują prosto w głowę.
- dacie mi te dziwki albo go zastrzelę- wrzasnął patrząc to na przerażone dziewczyny to na przerażonych przyjaciół mojego brata. To był odruch. Wyciągnęłam z torebki nóż i rzuciłam w niego. Owszem było ryzyko że trafię własnego brata ale to jak wiele lat ćwiczyłam celność sprawiło że szanse na chybienie zmalały to 0.1%. Trafiłam. Facet leżał centralnie pod nogami przerażonej Luny i próbującej ją uspokoić równie przerażonej Madison. Oczy nos wszystkich *DOSLOWNIE WSZYSTKICH* były wpatrzone we mnie. Stałam chwilę nieruchomo. Powoli docierało do mnie co zrobiłam. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z domu bo co właściwie miałam zrobić. Napisałam szybką wiadomość do Mata i Noah'a żeby jak najszybciej ulotnili się z dziewczynami w bezpieczne miejsce a sama wsiadłam na motor i ruszyłam z piskiem opon. Potrzebowałam wymyślić jakiś plan bo właściwie co miałabym teraz powiedzieć mojemu bratu. Po pół godzinie byłam na miejscu. Opuszczone garaże, przysiadywaliśmy tu z Ashem i jego przyjaciółmi za dzieciaka. Weszłam do budynku, wyglądał na opuszczony a jednak w środku nic się nie zmieniło. Jakby ktoś tu ostatnio był. Szłam powoli przysłuchując się odgłosom dochodzącym z drugiego pokoju. To był głos Luke'a, ale to nie możliwe przecież był na imprezie, jakim cudem znalazł się tu przede mną.
- nie musiałeś mnie zlać, to zwykła lala - usłyszałam ten głos, tylko dlaczego Luke rozmawiał z Colem.
- to nie jest zwykła lala - dam sobie głowę uciąć że pokazał w powietrzu cudzysłów - to siostra Asha, swoją drogą moja współlokatorka, nie masz prawa jej tknąć - warknął a mnie zatkało. Czy on mnie bronił? Ale dlaczego, przecież mnie nienawidzi.. a może on mnie..nie. nie nie nie ja i on, nie to jest..jak w ogóle mogłam o tym pomyśleć. Usłyszałam kroki, szybko czmychnęłam do szafy czyli w zasadzie najbardziej oczywistej ale i jedynej kryjówki w pokoju. Wyszli. Mogłam wyjść, jednak coś mnie zatrzymało, zauważyłam ukryte wejście do pokoju.
nigdy nie pozwalali mi tam wchodzić - pomyślałam. Spodziewałabym się zobaczyć wszystko ale nie to. To były ich plany, akta, dane - wszystko po prostu wszystko. Jakby ich centralna baza. Na środku ściany było coś w stylu mapy myśli, każde powiązanie było tutaj zaznaczone. Najbardziej zaskoczył mnie jednak widok dopiski przy moim zdjęciu - jako siostry Asha oczywiście - "Twój na zawsze Luke".
Może ja mu się naprawdę.. nie, to przecież nie możliwe. Skopiowałam wszystkie dane, zrobiłam kopie i zdjęcia poczym opuściłam pomieszczenie. Wsiadłam na motor i ruszyłam w stronę adresu wysłanego mi przez Matta, zabrali tam dziewczyny z tego co wiem to wszyscy są cali ale wybuchła niezła afera. Miałam kilka nieodebranych połączeń od moich współlokatorów kilka od Louisa któremu napisałam że oddzwonię jak tylko ogarnę sytuacje
5 minut i byłam na miejscu, wbiegłam do mieszkania.
To co zobaczyłam było tak urocze że musiałam zrobić im zdjęcie, leżeli wtuleni w siebie. Postanowiłam ich nie budzić, poszłam do innego pokoju i zadzwoniłam do Lou. Odebrał zapłakany..




przepraszam że tak rzadko wstawiam rozdziały, ale postaram się w wakacje jakoś to nadrobić 🫶
kocham was i dziękuję wszystkim, którzy tu dalej jesteście i to czytacie
miłego czytania, mam nadzieję że się spodoba <3

Bad sister |5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz