Rozdział 2

2.8K 48 15
                                        

- Kurwaaaa, jak ten pierdolony chuj mnie tu znalazł - rozmowy w salonie ucichły i zaraz usłyszałam biegnące w moją stronę stado słoni (czyt.moich przyjaciół )
- za nim zaczniecie zadawać pytania , to wezwijcie Medyka i chodźcie do salonu gdzie wam wszystko wytłumaczę  - powiedziałam , wszystkie emocje już ze mnie opadły . Wiedziałam, że chłopcy traktują mnie jak księżniczkę i chcą dla mnie jak najlepiej. Martwią się o mnie i może jak dla mnie czasami za dużo ale są dla mnie jak rodzina i wiem że skoczą za mną w ogień tak samo ja za nimi , zwłaszcza że to nie ich wina że mam zły humor.
Wszyscy kiwnęli głowami , jakby w szoku , że najpierw wchodzę i wrzeszczę a po chwili jestem miła ( tsa , u mnie to się raczej rzadko zdarza). Udaliśmy się do salonu a Jake pobiegł po Harrego , który był aktualnie w biurze a potem zadzwonić po Medyka. Gdy wszyscy siedzieliśmy już w salonie na kanapie , zaczęłam :
-tylko mi nie przerywajcie , okej - zapytałam a wszyscy kiwnęli twierdząco głowami. Opowiedziałam wszystko a chłopcy patrzyli to na mnie to na siebie nawzajem.
-ale jak , skąd oni wiedzieli , że jesteś w parku ? -pierwsze pytanie zadał Jacob , który jako pierwszy się otrząsnął . Padały kolejne pytania, a ja na każde odpowiadałam tak samo , czyli „nie wiem".
Chwile później pojawił się medyk , który opatrzył mi rany a potem byłam już na tyle zmęczona, że zmyłam makijaż , przebrałam się i od razu odpłynęłam.

Już miałam zabić mojego ostatecznego wroga , i tym samym zostać królową Gumisiowa , wskakuje na żelkowego konia , skacze i....

Dryń....dryń...dryń..dryń
-a niech cię diabli - krzyknęłam i rzuciłam budzikiem o ścianę. A po chwili wpadli chłopcy mierząc bronią .
- co się stało ?! - zapytał James a jego wzrok padł na budzik - to już 5 w tym tygodniu - westchnął i spojrzał na mnie czekając na tłumaczenie.
- co poradzę że jest irytujący - westchnęłam i poszłam do łazienki.
Po ogarnięciu się i wzięciu prysznica , przebrałam się w to :

 Po ogarnięciu się i wzięciu prysznica , przebrałam się w to :

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

I pomalowałam tak :

Zeszłam na dół gdzie zastałam chłopaków

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zeszłam na dół gdzie zastałam chłopaków .
- Hejka - powiedziałam uśmiechając się
-siema , siemka, hej , elo - tak , dostałam kilka odpowiedzi
-jak ręka - zapytał tym razem Zayn
-jest okej , nie boli wcale więc spoko - powiedziałam i spojrzałam na Nialla , a potem na jego naleśniki z nutellą. Pychaaaa
- nawet o tym nie myśl, nie oddam ci go - krzyknął Niall, widząc jak patrzę na jego jedzenie.
- No weeeź - spojrzałam na niego oczami kota z Shreka a ten tylko przewrócił oczami i oddał mi naleśnika
- dziękujeeee - spojrzałam na niego z uśmiechem a ten uśmiechnął  się smutno
Chwila. Smutno , NIALL oddał mi jedzenia . Coś jest nie tak
- Dobra, co jest ? - spojrzałam na nich wzrokiem nieznaczącym sprzeciwu.
- Harry chciał żebyś przyszła do jego gabinetu jak zjesz -powiedział patrząc w podłogę ,unikając mojego wzroku .
-okej - dobraaa zaczynam się stresować , skoro Niall tak zareagował .
- weszłam na drugie piętro , tam gdzie znajdują się wszystkie gabinety i otworzyłam przed ostatnie drzwi (ostatnie są moje )
- co chciałeś - zapytałam opadając na wygodny fotel . Harry podniósł wzrok znad papierów i spojrzał na mnie wyczekującej wzrokiem
- no co - teraz to nie wiedziałam o co mu chodzi
-nigdy nie nauczysz się pukać prawda ? - patrzył tym razem z nadzieją w oczach
-wiesz, że nie -zaśmiałam się a Hazz ze mną - to co chciałeś - spojrzałam na niego a jemu uśmiech zszedł z twarzy .
- No jakby ci to powiedzieć...- zaczął , drapiąc się po karku
- Harry , wiesz że nienawidzę jak ktoś przedłuża prawda - spojrzałam na niego, a ten tylko westchnął
- No więc, Musiszwyjechaćdobrata - powiedział , a zrobił to tak szybko że musiałam jeszcze raz przeanalizować sobie te wypowiedź w głowie aby to do mnie dotarło ...
- No chyba cię pojebało do reszty , nie ma opcji , nie wyjadę do niego po tym co mi zrobił - zaczęłam krzyczeć jak opętana . Po skończeniu monologu wybiegłam z gabinetu , trzaskając drzwiami.
Pov Harry
Wybiegłem za Viki z gabinetu, co jak co ale nie spodziewałem się że aż tak zareaguje. Zbiegłem po schodach i jedyne co zdążyłem zauważyć to zamykające się z hukiem drzwi. A chwile po nim (chodzi tu o huk jakby ktoś się nie zorientował ~ Aut) byli przy mnie wszyscy chłopcy będący w tym czasie w domu.
- powiedziałeś jej - te pytanie zadał Niall, na co ja tylko pokiwałem głową.
* 3h później *
Siedzimy z chłopakami na dole i zastanawiamy się gdzie może być Viki  . Chwile później słyszę dźwięk motoru , wróciła. Następnie trzask drzwiami. Jest , stoi właśnie przed nami i patrzy , jednak jej wzrok wykazuje pustkę. Przemyślała to, zawsze jak musi coś przemyśleć to niema jej w chuj długo a później gdy wróci , to z jej twarzy nie da się nic wyczytać. Tym razem modliłem się żeby się zgodziła, nie chce nawet myśleć co bym zrobił gdyby coś jej się stało. Wpatrywałem się w nią w sumie jak każdy z chłopaków.
- jadę - powiedziała po czym wyszła z pokoju a chwile później słyszałem trzask drzwi , który świadczył o tym że jest w swoim pokoju . Postanowiłem iść do niej i pogadać . Skierowałem się do góry , i gdy już miałem pukać , usłyszałem jej śpiew i grę na pianinie. Wsadziłem głowę w drzwi i zacząłem słuchać , jednak nie dane mi było dokończyć, bo chwile później słyszałam na schodach chłopaków, którzy najprawdopodobniej też chcieli jej posłuchać . Niestety drzwi były uchylone , przez co gdy każdy próbował wsadzić głowę między drzwi , wszyscy runęliśmy na ziemie.
Pov Viki
Gram sobie spokojnie ,aż za sobą słyszę huk ,a chwile później jęki chłopaków. W sumie nie dziwie im się , bardzo rzadko śpiewam lub gram na czymkolwiek. Zazwyczaj żeby się odstresować.
- nie lepiej było po prostu wejść ? - zapytałam, spoglądając na nich przez ramie. Po chwili zostałam w pokoju sam na sam z Harrym . Pewnie chce pogadać o wyjeździe. Na samą myśl o nim, przewróciłam oczami.
- niech zgadnę, chcesz pogadać o wyjeździe -zapytałam zrezygnowana, znając odpowiedź na moje pytanie.
- tsa , jutro po południu masz samolot - powiedział ale mówił coraz ciszej , bal się mojej reakcji. W sumie się nie dziwie, po tym co zrobiłam rano. Jednak teraz byłam już bardziej spokojna.
-ale co, jak to jutro ?! - dobra, tego to się nie spodziewałam. Myślałam że to będzie jakoś za tydzień.
- musisz do niego zadzwonić - powiedział a raczej westchnął
- o nie, ja do niego dzwonić nie będę - akurat tego byłam pewna.
- dobra , ja zadzwonię , ale - tsa, przerwałam mu -dziękuje , ale od razu mówię , moje pieski jadą ze mną, moje auta i motory też, a ja nikogo nie udaje- powiedziałam na jednym wdechu, to tak jak bym to już postanowiła , ale mimo wszystko wolałam by się zgodził . Harry jest jedną z nielicznych osób z których zdaniem się liczę.
- dobrze ,a teraz już się kładź bo się późno robi, a jutro się jeszcze spakować musisz co zajmie ci conajmniej 3 godziny -zaśmiał się , na co ja tylko przewróciłam oczami.
-ale odwiezienie mnie jutro , wszyscy - zapytałam z nadzieją
- a jak to sobie inaczej wyobrażasz, zwłaszcza , że oni -tutaj wskazał głową na dół, gdzie siedziała reszta - nie puszczą cię samej
- w sumie masz racje a teraz zawołaj moje pieski z dworu - powiedziałam kierując się do łazienki.
Po chwili słyszałam tylko biegające po moim pokoju psy i trzask drzwi , co znaczy że Harry wyszedł. (Moje psy dziś po południu wróciły od mojego przyjaciela , były na wszystkich badaniach itp dlatego nie było ich przez kilka dni)
Tutaj wrzucam wam zdjęcia psów i jej piżamę ;)

Bad sister |5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz