5

753 40 12
                                    

Louis POV

Głośno trzaska drzwiami samochodu, ale  nie obchodzi go to. Spóźnił się  półtorej godziny, by odebrać syna. Nigdy wcześniej nie spóźniał się tak długo.

Wchodzi do budynku przedszkola i biegnie korytarzem, rozluźniając krawat. Nie może przestać przeklinać siebie.

Już poprosił Eleanor, żeby odebrała Erica z przedszkola, ale ona po prostu jest zajęta zakupami z przyjaciółmi. Louis wypuszcza ciężki oddech i wzdycha. Mogłaby zrobić to nawet  za drobną przysługę, ale zbyt  dobrze bawi się  z przyjaciółmi. Czasami zastanawia się, jak w ogóle mógł wybrać ją na swoją dziewczynę.

Pędzi do klasy Erica i nagle czuje spokój, gdy widzi przed sobą ten widok.

Harry przytula Erica. Chłopak zasnął  w jego ramionach. Słyszy Harry'ego śpiewającego cicho „Itsy Bitsy Spider” do ucha Erica, delikatnie głaszcząc chłopaka po włosach.

Serca Louisa wypełniły się ciepłem i rodzajem pewnego uczucia. Miękkość Harry'ego z jego lokami i uroczymi dołeczkami, przyciągająga Louisa na tak wiele sposobów. Uśmiecha się i podchodzi do nich. Dlaczego Eleonora nie może tak traktować Erica? Może nadszedł czas, aby wszystko zmienić.

Harry tak bardzo martwi się o Erica, że ​​nie zdaje sobie sprawy, że Louis jest obok. Louis odchrząkuje, aby Harry mógł zauważyć jego obecność.

Harry unosi głowę, by zobaczyć te piękne niebieskie oczy. Jego usta natychmiast wykrzywiają się w uśmiechu.

- Hej – powiedział Louis.

-Cześć, płakał już od jakiegoś czasu. Myślał, że o nim zapomniałeś.-powiedział Harry, pieszcząc policzki Erica.

Louis pochyla się, by pocałować czoło Erica.

- Tak mi przykro – Harry nie wie, czy Louis powiedział to jemu czy Ericowi.

Odbiera śpiącego chłopca z rąk Harry'ego.

- Przepraszam, że kazałem ci czekać tak długo z Ericiem i sprawiłem ci problem.-powiedział Louis, patrząc w zielone oczy chłopaka.

- Nie, to wcale nie problem. To także część mojej pracy. I wiesz, kocham dzieci. Więc nie martw się o to. – powiedział nieśmiało Harry.

– Widzę. Nie wiem, jak mam ci dziękować za opiekę nad Ericiem.

Co powiesz na buziaka?  Pomyślał niegrzeczny umysł Harry'ego

– Nie, nie musisz – uśmiechnął się jak idiota.

-Tatuś?- Cichy głos zaskakuje ich oboje.

- Witaj mój mały książę. Tak mi przykro, że cię tak zostawiłem. Tatuś miał pilne spotkanie w ostatniej chwili.–powiedział Louis i całuje chłopaka w głowę.

Chłopiec ziewa i przeciera oczy knykciami.

-W porządku tatusiu, nie martw się, towarzyszył mi mój piękny nauczyciel– powiedział Eric z uśmiechem na ustach.

Harry rumieni się, spoglądając na swoje stopy.

- Tak, jest taki piękny – powiedział Louis swoim niskim głosem, który, jak sądził, mógł usłyszeć tylko on. Gapi się na Harry'ego, jakby był pyszną przekąską.

– Zgadzasz się ze mną, tatusiu?

Louis zaskakuje.

-Hmm? Co powiedziałeś mały kolego?

-Zgadzasz się ze mną, że mój nauczyciel jest urocz i piękny?– powiedział Eric.

Louis odwraca się do Harry'ego, gdy chłopak gwałtownie się rumieni. Louis przysięga, że ​​cholernie bardzo chce pocałować kręconego chłopaka i kto wie, może byłby wstanie zerżnąć chłopaka właśnie tutaj, gdyby byli sami w klasie.

-Tato, jestem głodny. Możemy iść coś zjeść?

Louis zaskakuje i potrząsa głową, by oczyścić swoje dzikie myśli.

– Myślałem, że jesteś zmęczony mały.

-Już nie, tatusiu.

Louis uśmiecha się i mierzwi włosy Erica.

– Czy chciałbyś do nas dołączyć, panie Styles? -Harry zaskakuje. Nie jest na to gotowy.

– Umm, nie sądzę…

-Proszę panie Styles? Dołącz do nas!– powiedział Eric, skacząc w ramionach Louisa. -Tato powiedz magiczne słowo!

Louis unosi brew.

– Dobrze. Proszę?- Powiedział, a jego oczy błagają Harry'ego.

Harry szaleńczo się rumieni. Jakoś czuje dreszcze, słysząc głos Louisa. Chichocze i zerka na Louisa.

-Pozwól mi najpierw zamknąć klasę.

-Taak! – krzyczy radośnie Eric. Podobnie jak Louis. Unosi Erica wysoko w powietrze.

Harry rumieni się jeszcze bardziej.

□ □ □ □ □
Uroczo

Good Morning, Teacher!-Larry PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz