24

520 25 1
                                    

Powietrze w samochodzie było gorące. Nasycone zapachem ich ciał, dźwiękiem ich jęków i ocierających się  warg.

Fotel kierowcy był odchylony, a Harry siedział okrakiem na kolanach Louisa, całując go głęboko. Pocałunek był miękki i powolny, a usta Louisa były tak miękkie przy tych jego. Ręce Louisa wędrowały pod koszulą Harry'ego, delikatnie pocierając  ciepłą skórę chłopca.

- O Boże, tak bardzo za tobą tęskniłem, Harry – powiedział Louis, gdy przerwali pocałunek, ściskając usta Harry'ego między palcami.

Harry pocałował kciuk Louisa i lekko go zassał. Jego usta były spuchnięte, policzki zaczerwienione od wszystkich pocałunków. Louis nie może uwierzyć, że Harry jest człowiekiem. Jest aniołem. Louis chwycił oba policzki Harry'ego dłońmi.

- Moje piękne kochanie, mój aniele, przepraszam za wszystko, co powiedziałem wcześniej. Mój umysł był wypełniony gniewem i nie potrafiłem właściwie myśleć. Proszę, wybacz mi, kochanie, byłem taki głupi – Louis pocałował go z miłością.  Nigdy przez milion lat nie chce już skrzywdzić Harry'ego.

Chłopak wił się na kolanach Louisa. Jego ręce spoczywały na piersi Louisa. Louis jest mniejszy, ale zawsze wygodnie kładze głowę na piersi Louisa.

- Proszę, nie wątp w moją miłość do ciebie. Jesteś wszystkim, czego pragnę. Tak bardzo cię kocham – wydął wargi.

- Tak mi przykro kochanie – Louis ponownie pocałował czoło Harry'ego kilka razy. Jego serce pękło tak bardzo, kiedy usłyszał, że Harry błaga o jego miłość. Louis czuł się głupio, że zranił Harry'ego. Jest taki głupi.

– Odwiozę cię do domu i odpoczniesz, tak?- Louis delikatnie pogłaskał policzki Harry'ego.

- Ale ja cię pragnę – wydął wargi Harry i ukrył twarz na szyi Louisa. Wił się na kolanach Louisa. Louis po prostu wypuścił mały chichot.

- Wiem kochanie, ja też cię pragnę, naprawdę bardzo, ale obiecałem Ericowi, że odbiorę go od mojej mamy – Louis powoli potarł plecy Harry'ego.

- Poza tym wyglądasz na zmęczoną, kochanie. Odpocznij trochę w domu, a jutro podwiozę cię do przedszkola, dobrze? -Louis pocałował prawy policzek Harry'ego, a potem lewy policzek.

Harry pokiwał głową, chociaż tak bardzo chce teraz Louisa u jego boku. Zszedł z kolan Louisa i usiadł po stronie pasażera. Louis ponownie pocałował usta chłopca, zanim zaczął odjeżdżać.

**

Potłuczone szkło rozbiło się na podłodze. W rogu pokoju słychać mały szloch.

Nick siedział na łóżku, mocno trzymając Eleanor w ramionach. Dziewczyna płacze i szlocha, ale jakoś pozwoliła Nickowi się przytulić.

- Jesteś dupkiem Nick, dlaczego do diabła zrujnowałeś nasz plan? - Eleanor zaszlochała, siedząc przed Nickiem, a starszy mężczyzna objął ją ochronnie.

-Nie ma już sensu tego kontynuować. Pod koniec  po prostu siebie ranisz.

- Nie obchodzi mnie to! Wszystko czego chcę to Louis! -Dziewczyna wierciła się, ale chwyt Nicka był zbyt mocny i silny.

-Nadal możesz być szczęśliwa bez Louisa, kochanie. Spójrzmy prawdzie w oczy. Nie jesteśmy w stanie ich rozdzielić, kochają się. Ich miłość jest zbyt silna.  Zasługujemy na wiele więcej.– powiedział, delikatnie głaszcząc jej głowę.

-Zostań ze mną, a zajmę się tobą i naszym dzieckiem.

Eleanor wciąż szlocha, ale pozwoliła Nickowi  mocno ją przytulić. Z jakiegoś powodu czuje się bezpiecznie. Zawsze pragnęła tego uczucia. Aby być chronionyna i pod opieką. Być kochaną i  zakochaną. Słabo kiwa głową, a Nick w końcu się uśmiecha.

Upewni się, że Eleanor poświęci tyle uwagi, ile potrzebuje i wychowa dziecko tak dobrze, jak to możliwe.

□ □ □ □ □
Powoli zbliżamy się do końca:(
Jeszcze 2 rozdziały i koniec.
F♡

Good Morning, Teacher!-Larry PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz