Harry stał przed lustrem, mierzwiąc swoje kręcone włosy. Miał na sobie prostą białą koszulę zapinaną na guziki i czarne obcisłe dżinsy.
Jego koszula była tak cienka, że prawie widać było jego sutki. Ale Harre'mu to nie przeszkadzało. W każdym razie o to mu chodziło. Chciał wyglądać seksownie przed Louisem. Spryskał się perfumami, a jego telefon zawibrował.
-Czekam.
Dostał prostą wiadomość tekstową od Louisa i ostatni raz spojrzał w lustro, by sprawdzić swój wygląd. W każdym razie to tylko obiad, rodzinny obiad.
Chwycił portfel z nocnego stolika i wsunął telefon do dżinsów, po czym wyszedł z mieszkania.
Zobaczył, że Louis czeka na niego przed jego czarnym Range Roverem. Podczas Gdy on wychodzi ze swojego mieszkania. Podszedł do Louisa z nieśmiałym uśmiechem.
- Witaj mój ulubiony chłopcze z moimi ulubionymi dołeczkami – powiedział Louis, gdy Harry podszedł do niego i dał Harry'emu miękkiego całusa w policzek. Louis musi stanąć na palcach, ponieważ Harry miał na sobie jego pieprzone buty. Harry uśmiechnął się i zarumienił.
-Zapraszam- Louis otworzył przed Harrym drzwi samochodu, ułatwiając mu wejście. Kiedy Louis zamknął drzwi, odwrócił się, by przywitać się z Ericiem. Ale tylne siedzenie było puste. Harry zmarszczył brwi.
– Gdzie jest Eric? – zapytał Harry, kiedy Louis wsiadł do samochodu i zaczął jechać.
- Wysłałem go do mojej matki – powiedział Louis, podczas gdy jego oczy wpatrywały się w lusterko wsteczne.
- Dlaczego? Myślałem, że idziemy razem na kolację?-Harry powiedział zmieszany.
- Bo po prostu chcę być z tobą. Sam – powiedział Louis, zerkając na Harry'ego. Chłopiec zmieszał się i zarumienił.
- Załóżmy, że to nasza pierwsza randka – powiedział od niechcenia Louis. Harry przełknął ślinę.
- Randka? Nie ma mowy, powinienem się lepiej ubrać. Spójrz, jaki jestem paskudny – wydął wargi Harry, patrząc na swoją koszulę w górę i w dół.
- Hmm, nie mogę znaleźć tego słowa w moim „Słowniku opisywania stylów”(t. Gra słów, po ang. brzmi to lepiej ''Dictionary of Describing Styles") W moich oczach zawsze jesteś piękny i idealny. – Louis położył swoją mniejszą dłoń na udzie Harry'ego i delikatnie ścisnął.
Żołądek Harrego skurczył się, a policzki przybrały czerwony kolor.
-Czy jesteś już głodny?– zapytał Louis.
-W zasadzie to nie.
-Dobrze, bo to będzie długa jazda.
Oczy Harry'ego rozszerzyły się. -Gdzie idziemy?
- Gdzieś – uśmiechnął się Louis. Zielonooki chłopak wydął wargi. Nie lubi niespodzianek.
Reszta jazdy nigdy nie była nudna z Louisem, dużo rozmawiali i czasami Louis opowiadał jakieś głupie dowcipy, które rozśmieszały Harry'ego, aż łzawiły mu oczy, a Louis zawsze komplementował Harry'ego za jego piękne loki i dołeczki, które były naprawdę niepotrzebne . Dotarcie do celu zajęło im prawie godzinę.
— Lou, idziemy… — Harry był zaskoczony, gdy zobaczył przez okno piękną plażę. -Na plażę?
Louis uśmiechnął się i powoli skinął głową i mógł zobaczyć, że oczy Harry'ego zamigotały. Wiedział, że Harry to pokocha. Zaparkował samochód pod ogromnym drzewem.
Policzki Harry'ego natychmiast poczuły delikatny i zimny powiew wiatru, kiedy wysiadał z samochodu. Zrobił kilka kroków i zostawijąc Louisa za sobą. Uśmiechnął się szeroko, ponieważ sceneria była bardzo piękna.
Zachód słońca sprawił, że wszystko wygląda jeszcze piękniej i romantycznie. Poświęcił chwilę, żeby się rozejrzeć. Nie było tu wielu ludzi. Tylko kilka par i mała rodzina, która jest zbyt daleko od nich. To miejsce było idealne na randkę.
Nagle czuje parę dłoni owijających się wokół jego talii z tyłu pleców. Potem delikatny pocałunek na swojej szyi. Harry zadrżał.
- Chodź kochanie – wyszeptał miękko Louis. Co? Chodź? Teraz? W jaki sposób? Harry zmarszczył brwi, odwracając się, by zobaczyć twarz Louisa. ( org. "Come babe", chyba rozumiecie ted podtekst)
-To znaczy, chodź tutaj, kochanie. Co chodzi Ci po twojej ślicznej małej główce hmm?-Louis zachichotał i bawiąc się lokami Harry'ego.
Harry zarumienił się szaleńczo, bo cholera, jego umysł jest taki brudny.
Louis wziął Harry'ego za rękę i razem podeszli do drzewa. Usta Harry'ego były szeroko otwarte, gdy zobaczył matę już rozłożoną pod drzewem. Była butelka wina z dwoma kieliszkami, kosz pełen czekolady, owoców i napojów. I niektóre pojemniki na jedzenie, które Harry uważa że to coś na wynos.
Harry zarumienił się. Czy Louis zaplanował to wszystko dla niego?
Przed nim było tyle jedzenia. Są skrzydełka z kurczaka, wiosenna sałatka i kanapki z pieczoną wołowiną. Dostali też różnorodny smak babeczekw koszyku.
- L-Louis, ja, wow – Harry zaniemówił. Ponieważ nigdy wcześniej tego nie doświadczył i nie był tak traktowany.
- Chodź usiądź, Harry – Louis poklepał miejsce obok niego. Harry podchodzi nieśmiałym krokiem i usiadł obok Louisa.
Louis wlał wino do kieliszków i podał je Harry'emu.
-Dz-dziękuję
-Dlaczego jesteś taki zdenerwowany, kochanie? – zapytał Louis, pieszcząc policzek Harry'ego wierzchem dłoni.
- Nic. To dla mnie po prostu za dużo - uśmiechnął się Harry i spojrzał na swoje dłonie.
- To nic, Harry. Ale w porządku, dalej się rumienisz. Uwielbiam widzieć twoje zaróżowione policzki – powiedział Louis, zanim wziął łyk wina, patrząc w oczy Harry'ego. Harry był zarumienionym bałaganem.
On też popijał wino i uśmiechając się. Cieszyli się posiłkiem chichocząc i śmiejąc się pod chłodną morską bryzą i zachodem słońca.
Czasami Louis szczypał policzki Harry'ego, wyginał mu nos i delikatnie gładził loki Harry'ego. Jego oczy wpatrują się z miłością w Harry'ego i Harry przysięga, że czuł się bardzo komfortowo przy Louisie. Może być sobą, głupkowatym i niezdarnym, ale jakoś Louis wciąż komplementował go za nic.
I oboje są tak zatopieni w sobie, zagubieni w swoim małym świecie, że żaden z nich nie zdaje sobie sprawy, że nocne gwiazdy już pojawiły się nad ich głowami, a słońce już mówi dobranoc, gotowe żeglować po ciemnym niebie.
CZYTASZ
Good Morning, Teacher!-Larry PL
FanficHarry jest świeżo upieczonym nauczycielem. Właśnie zaczął swoją pierwszą pracę w nowym przedszkolu. Jego życie zmieniło się, gdy poznał uroczego chłopca, Erica. Autor: @_NO_JimmyProtested_ Link:https://www.wattpad.com/story/200844765?utm_source=an...