16

611 32 11
                                    

Louis, Harry i Eric spacerują po centrum handlowym. Właśnie skończyli obiad, a teraz po prostu chodzą bez żadnego kierunku. Uwielbiają spędzać czas i cieszyć się nim spędzonym razem w ten sposób.

-Tato, kup mi lody!-Eric krzyknął, podskakując na swoim miejscu, wskazując na stoisko z lodami.

- Nie. Właśnie skończyłeś swój obiad. Nie chcę, żebyś się przejadł, mały – powiedział Louis, a Eric się dąsa.

-Ale tato...

- Nie znaczy nie. – powiedział Louis stanowczym głosem.

-Louis, nie bądź zbyt surowy w stosunku do małego. Chodź tutaj Eric, pozwól, pójdziemy kupić lody.

– Ale Harry…

-Yay! Jesteś najlepszy, nauczycielu!

Louis potrząsnął głową i podążył za krokami Harry'ego i Erica do stoiska z lodami.

- Harry, mówiłem ci wcześniej, nie rozpieszczaj Erica za bardzo. – powiedział Louis, gdy wspólnie usiedliśmy przy stoliku.

- To tylko lody Lou. Nie lubię patrzeć, jak przez cały dzień się dąsa – powiedział Harry. Louis podchodszedł do niego.

- Ale za to ja, lubię widzieć twoje wydęte usta – Louis pochylając się, by złożyć  delikatny pocałunek do ustach Harry'ego. Młodszy zarumienił się i uśmiechnął w trakcie.

- Mam takie szczęście, że cię mam, kochanie – powiedział Louis, bawiąc się lokami Harry'ego na jego ramieniu.

- Zamknij się – Harry odpycha ręce Louisa i chichocze. Nadal nie jest do tego przyzwyczajony.

-Tatusiu! Chcę siusiać!-Eric nagle krzyknął.

- To dlatego powiedziałem ci, żebyś nie jadł dużo – Louis rozszerzył oczy.

- Louis – Harry klepie Louisa po udzie i delikatnie potrząsa głową. Louis przewrócił oczami.

-W porządku. Idziemy do toalety. Chcę iść
razem z nami, kochanie? – Louis zapytał Harry'ego.

- Nie, po prostu zaczekam tutaj – Harry wziął lody od  Erica.

- Przepraszam i dziękuję, nauczycielu – powiedział Eric i wbiegł w tłum. Louis podąża za nim.

-Nie uciekaj!-Louis krzyczy, również biegnąc za Ericiem.

Harry chichocze, ponieważ Louis i Eric są tacy słodcy. Czasami wyglądają jak bracia. Louis jest za młody, by mieć własne dziecko. Ale Harry szanuje Louisa za bycie troskliwym i odpowiedzialnym ojcem dla Erica, nawet w jego młodym wieku.

Bierze telefon i sprawdzając media społecznościowe, gdy nagle czuje delikatny dotyk na ramieniu i szybko podnosi głowę.

-Lou-

- Witaj kochanie – zdziwił się Harry.

-N-Nick?

- Hej, co za niespodzianka, nie spodziewałem cię tu! Jesteś sam? Przyjdź do mnie na kolację – powiedział Nick i kładąc rękę na ramieniu Harry'ego.

– Nick, mówiłem ci, żebyś mnie zostawił i nie wtrącał się już w moje życie – wzdrygnął się.

- Ale Harry, zaufaj mi, próbowałem tego, ale to takie trudne. Nie mogę przestać o tobie myśleć.

-Naprawdę? Po tym, jak ta suka rzuciła twój głupi tyłek, to znowu zacząłeś o mnie myśleć?

- Co się stało z moim uroczym i miękkim Harrym, którego znałem wcześniej?-Nick westchnął.

-On nie żyje. I nigdy więcej nie bierz mnie za swoją własność. Jestem dla ciebie nikim.

- Harry proszę – Nick mocno ściska nadgarstek Harry'ego. Harry wykręca rękę, aby uwolnić ramię.

– Puść mnie, Nick!

-Nie pozwolę ci odejść, dopóki nie pójdziesz ze mną.

Harry stara się uwolnić rękę z uścisku tego złego człowieka.

-Co do cholery, puść mnie!- Krzyknął.

-Papa?

Nagle usłyszał cichy głos. Zarówno Harry, jak i Nick wpatrują się w małego Erica, stojącego u ich boku. Harry był zszokowany, gdy zdał sobie sprawę, że Eric po prostu nazwał go tatą.

-Przepraszam, co tu się dzieje?- Louis zbliża się do nich ze złością na twarzy.

-Proszę pana, czy mógłby pan puścić rękę mojego męża?- Louis powtórzył.

Oczy Harry'ego rozszerzyły się, jakby chciał wyrwać się z oczodołów, a twarz Nicka bladnie jak cholera, jakby zobaczył ducha. Natychmiast puszcza dłoń Harry'ego.

- M-męża? – zapytał niepewnie Nick.

-Spójrz Sir, nie wiem kim jesteś, ale tak, jestem mężem Harry'ego, więc jeśli nie masz nic przeciwko, możesz zostawić nas w spokoju i nigdy więcej nie przychodź do Harry'ego, ani do mnie, ani do naszego syna.

Harry wciąż był w szoku i zamarł na swoim miejscu. Louis stoi przed nim opiekuńczo.

- Wszystko w porządku, papo?-Eric zapytał, przytulając nogę Harry'ego.

Och, jak dobry jest ten mały chłopiec w aktorstwie.

- Nic mi nie jest, kochanie – Harry delikatnie głaszcze Erica po włosach.

Nick jest zdezorientowany jak diabli. Nie wiedział nawet, że Harry jest już po ślubie, a nawet ma dziecko. Kręci głową.

- Prze-przepraszam Harry. Nie wiedziałem.

-W porządku, Nick. Mam nadzieję, że nie będziesz już zawracać mi głowy.

- Tak, albo upewnię się, że twoje życie będzie w wielkich tarapatach – wtrącił Louis.

-Louis

- Co? To prawda? Nikt już nigdy nie dotknie mojego skarba– powiedział Louis, krzyżując ramiona jak wściekły jeż.

-Przepraszam, nie będę ci już przeszkadzać, Harry – Nick jest oszołomiony i zostawia ich.

– Czy to twój były? – spytał Louis, gdy Nick zniknął im z oczu.

-T-tak

-Powiedz mi natychmiast, jeśli przyjdzie i znów sprawi ci kłopoty.

Harry skinął głową i spojrzał w dół.

-Czy wszystko w porządku kochanie?

- Hmm, tak – Louis delikatnie pieści policzki Harry'ego.

-Tato! Czy mogę znowu zadzwonić do nauczyciela, papą? – powiedział Eric z uśmiechem na twarzy.

Harry rumieni się i kuca, by dotknąć policzków Erica.

— Nie, jeszcze nie, mały — powiedział Harry i chichocze. Chociaż głęboko w swoim sercu, naprawdę chce, aby tytuł męża był prawdziwy i chce, aby Eric znów nazwał go papą.

Good Morning, Teacher!-Larry PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz