3

851 45 27
                                    

Harry układa swoje książki na biurku i jest gotowy do powrotu do domu. Jego pierwszy dzień w tym przedszkolu dobiegł końca i poszło lepiej niż się spodziewał.

Lubi tutejsze środowisko i uczniów, są tacy słodcy i uroczy. Bardzo dobrze dogaduje się z dziećmi, dzięki swojej naturalnej, przyjaznej i swobodnej postawie. Jest z siebie dumny, nie tak źle jak na pierwszy raz.

Wyłącza wszystkie światła i wychodzi z pokoju. Zamyka szklane drzwi, ale nagle jego wzrok pada na  chłopca, który siedzi na ławce przed klasą.

To chłopak z wcześniej, Eric.

Po prostu tam siedzi, machając małymi nóżkami. Harry rozgląda się, ale nikogo tam nie widzi. Zajęcia skończyły się  już ponad trzydzieści minut temu.

Harry podchodzi do chłopca i siada obok niego.

- Eric? Dlaczego jeszcze nie idziesz do domu? – zapytał Harry.

Mały chłopiec unosi głowę, aby spojrzeć na twarz Harry'ego i uśmiecha się.

-Czekam, aż tatuś mnie odbierze.- mówi, jego nogi wciąż wiszą i bujają.

– Czy on zawsze jest tak późno?- Harry spogląda na zegarek.

- Tak, ale panna Edwards zawsze mi towarzyszyła, dopóki tata nie przyjdzie.– powiedział mały chłopiec.

Panna Edwards. O tak Perrie... Jego była nauczycielka, pomyślał Harry.

-Dobra, poczekam z tobą, aż tatuś po ciebie nie przyjdzie.- powiedział Harry, po czym prostuje się na ławce.

- Nie, nie musisz. Jestem wystarczająco duży, żeby o siebie zadbać. – Eric próbuje odepchnąć Harry'ego, ale kędzierzawy chłopak tylko chichocze.

- Haha, niezła próba. Jesteś tylko malutkim chłopcem, potrzebujesz kogoś, kto ci potowarzyszy. - Harry mierzwi włosy Erica.

-Dlaczego twój tata zawsze się spóźnia, aby cię odebrać?-Eric tylko wzrusza ramionami i wpatruje się w swoje buty. Jego nogi wiszą nieruchomo, a na twarzy widnieje smutek.

- Eric? Wszystko w porządku? Chcesz mi coś powiedzieć? – zapytał Harry, głaszcząc chłopca po głowie.

Chłopak energicznie kręci głową. Harry czuje, że coś się dzieje w głowie tego dzieciaka. Wygląda na smutnego.

Oczy Harry'ego nagle zatrzymują się na dziwnym siniaku, na małym ramieniu Erica. Wygląda jakby był tam już od dłuższego czasu. Czy z tym chłopcem wszystko w porządku? Co się z nim stało? Harry zauważa, że ​​zawsze siedzi sam w klasie. Nie tak jak inne dzieci, które zawsze razem się bawią i śmieją.

– Eric?

Gruby akcent uderza w uszy Harry'ego. Unosi głowę nad chłopcem, aby zobaczyć właściciela głosu.

A oczy Harry'ego wybałuszają się . Stoi przed nim mężczyzna z rozczochranymi włosami. Ma na sobie białą, zapinaną na guziki koszulę z rękawami podwiniętymi do łokcia. Jego krawat był poluzowany. Harry drży. Co za przystojny skurwiel.

Harry natychmiast wstaje, gdy widzi mężczyznę. I może ten kolega w spodniach też.

-Tatuś!- Eric krzyczy i zeskakuje z ławki i biegnie do mężczyzny.

O cholera, Harry też chce krzyczeć tatuś.

-Hej, mały, przepraszam za spóźnienie.– mężczyzna czesa włosy Erica.

– Zawsze tak mówisz, tatusiu. – wydął wargi Eric.

– Och, przepraszam. Tatuś kupi ci po tym lody. Obiecuję – powiedział mężczyzna, podnosząc Erica na ręce. Chłopiec chichocze radośnie.

A Harry rumieni się bez powodu, kiedy słyszy  rozmowę mężczyzny z Ericiem.

-Umm, a ty jesteś?-mężczyzna w końcu zauważa Harry'ego.

- Och, cześć, jestem Harry Styles. Jestem nowym nauczycielem. Od dzisiaj przejmuję klasę Erica. – powiedział nieśmiało Harry i widzi, jak oczy mężczyzny skanują jego ciało. Pewnie dlatego, że Harry wygląda tak pojebanie.

- Miło pana poznać, panie Styles. Dziękuję za opiekę nad Ericiem.– powiedział mężczyzna stanowczym głosem.

-N-nie ma problemu. Panie...

-Mów mi Louis.

Harry rumieni się i spogląda na swoje stopy.

–On nie jest panem Stylesem, to pan Froggy! Spójrz na jego twarz, tatusiu! – powiedział żartobliwie Eric, wydymając policzki, by przypominały żabę.

Louis chichocze i musi zgodzić się z Erikiem.

- Słodka mała żaba – słowa mimowolnie wychodzą z ust Louisa.

Harry bardzo się rumieni. Do tego stopnia, że chce wrócić do swojej klasy i krzyczeć. Louis odchrząkuje.

- Umm, muszę już iść, panie Styles. Miło było cię poznać. – powiedział Louis, uśmiecha się miękko, pokazując swoje zmarszczki wokół oczu, co Harry zauważa.

Harry kiwa nieśmiało głową i z tym, Louis odwraca się i wychodzi z Ericiem w ramionach, zostawiając Harry'ego. Stojącego i uśmiechającego się samotnie.

□ □ □ □ □

Cóż...stojąco powiadasz😏
Harry jak zawsze w gotowości haha. Hmmm, podoba mi się ten rozdział. A wam?
F♡

Good Morning, Teacher!-Larry PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz