32

168 10 1
                                    


Przez cały tydzień Jimin i Yoongi nie rozstawali się na krok. Parkowi było ciężko po wyjściu Jina i Taehyunga, więc co by było po wyjściu czarnowłosego. Z jednej strony się cieszył, ale z drugiej bał się, że zostanie sam. Co prawda w szpitalu zostały jeszcze dziewczyny, ale i tak Jimin czuł dziwny niepokój gdy tylko pomyślał, że Yoongi wychodzi "na wolność". 

— Jiminie, będziemy Cię odwiedzać. W końcu będziemy tutaj przychodzić co tydzień na terapię — zapewnił go Taehyung kiedy stali w holu. Przytulił się do przyjaciela i zaczął płakać. Taehyung nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo pomógł i jak bardzo Jimin go lubi. Naprawdę polubił Taehyunga i lubił się z nim zadawać. To samo z Seokjinem. Był jego ukochanym, roześmianym i mówiącym żarty, z których nikt się nie śmiał po za nim hyungiem, który zawsze poprawiał mu humor jak miał gorszy dzień. I miał ich tak nagle stracić? 

— No chodź Jiminie do swojego hyunga — powiedział Jin i mocno przytulił tą słodką kulkę — Nie płacz, Jimin. Przecież nie umieramy, co nie? — zażartował starszy Kim, ale tylko jego rozbawił ten żart. Ujrzał pewnego mężczyznę przez szybę — Słuchajcie, ja muszę się już zbierać. Do zobaczenia. Nigdy nie zapomnę wspólnie spędzonych chwil — powiedział, chwycił torbę i pognał w stronę platynowo-włosego wysokiego mężczyzny. Rzucił mu się na szyję i zaczął płakać, ze wzruszenia oczywiście. 

Jimin cały czas trzymał Taehyunga za rękę, jakby nie chciał go puścić. Stali tak w ciszy, poza cichym szlochem Parka. Zza rogu zauważyli Jeongguka, który szedł w ich stronę z uśmiechem na twarzy. Lekarz miał dzisiaj wolne, ponieważ zamierzał zabrać Taehyunga do swojego domu i pozałatwiać wszelkie "sprawy" z tym związane. Jimin po raz ostatni przytulił się do przyjaciela, a Jeon chwycił torbę Kima. Odeszli, a Yoongi postanowił zabrać Jimina do ogrodu żeby się rozchmurzył. 

Usiedli na ławce. Była dosyć ładna pogoda, więc byli w samych bluzach. Niewiele osób było na zewnątrz, ale to im nie przeszkadzało, a nawet wręcz przeciwnie. Było im to na rękę, ponieważ mogli w spokoju potrzymać się za ręce i porozmawiać bez oceniających, wrogich spojrzeń i niemiłych tekstów na ich temat za plecami. 

— Szkoda, że nie wychodzimy wszyscy w tym samym czasie — stwierdził Jimin — Wtedy nikt by nie musiał na nikogo czekać. Moglibyśmy razem chodzić na terapię i było by fajnie.

— A nie jest fajnie? Przecież w każdej chwili możemy się widywać — zauważył Yoongi spoglądając w niebo.

— Może być, ale boję się, że nasz kontakt się urwie. No wiesz, każdy zajmie się swoimi sprawami i po prostu o sobie zapomnimy — powiedział smutno Jimin. Park czasem był optymistą, czasem pesymistą, a jeszcze czasem realistą. Dzisiaj jednak był pesymistą.

— Moją sprawą jesteś ty, więc o tobie nie zapomnę. A zresztą jakbyśmy mogli zapomnieć o sobie? Tyle razem – w szóstkę przeżyliśmy, a do tego w najgorszych dla nas chwilach, a się dogadaliśmy. To coś znaczy — powiedział słodko Yoongi i cmoknął Parka w policzek — Moim zdaniem to jest przyjaźń na całe życie. Może się mylę, a może nie, ale tak mi się wydaje. 

— Chyba masz rację. Nie powinienem zakładać, że zerwiemy kontakt ze wszystkimi — powiedział Jimin — Jakie mamy plany jak stąd wyjdziemy? — dopytał chłopak spoglądając na czarnowłosego. 

— Ymm, na razie muszę poczekać na ciebie, a potem się zobaczy. Nie chcę iść od razu na przesłuchanie do wytwórni, bo chcę też trochę pożyć życiem normalnego człowieka — powiedział Yoongi bawiąc się włosami Jimina. 

— A może gdzieś byśmy pojechali? — zapytał z nadzieją chłopak, a w jego oczach przez chwilę można było zobaczyć entuzjazm. Zniknął on po kilku sekundach — No tak, przecież jesteśmy spłukani. Nie mamy jak pojechać. 

— Masz rację, ale jak znajdziemy pracę i zarobimy to możemy. Czemu nie? Fajnie będzie — powiedział Yoongi i wtulili się w siebie. Uwielbiali takie chwile. Gdy planowali wspólną przyszłość. To było piękne. 

Tydzień minął im bardzo szybko. Jimin stał wtulony w Yoongiego i płakał. Bał się samotności i tego, że o nim zapomni. Lisa i Hyejin stały obok i wpatrywały się w tą sytuację. Dostały zadanie od Yoongiego, a mianowicie zaopiekować się Jiminem przez miesiąc. Właściwie nie przez miesiąc, bo tego dnia był szesnasty marca, a Park zgodnie z planem (jeśli będzie w dobrym stanie psychicznym i fizycznym) wyjdzie piętnastego kwietnia. Dwadzieścia dziewięć dni. 

— Kochanie, spokojnie. Załatwię wszystkie sprawy, a wtedy ty też wyjdziesz. Nawet nie mrugniesz okiem, a już będziesz ze mną. Naprawdę. Musisz być grzecznym chłopcem, ponieważ jak będziesz grzeczny to wyjdziesz zgodnie z czasem. Dlatego więc proszę Cię, nie rób żadnych głupot, Jiminie — wyszeptał swojej kulce do ucha na co Jimin przestał płakać — Dziewczyny, zaopiekujcie się nim. 

— Yoongi, tylko żadnych używek. Jak wyjdę i znajdę u ciebie choćby JEDNEGO papierosa to nie żyjesz. Nie chodź na żadne imprezy. Zrozumiano? — Jimin zaczął matkować Yoongiemu. Skoro już zaczął to robić to prawdopodobnie nie będzie już płakać pomyślał Yoongi.

— Oczywiście mamo. Muszę się zbierać, Jiminie — powiedział i pocałował swojego chłopca w usta. Przytulili się ostatni raz i Yoongi wyszedł z holu szpitalnego. Park wtedy nie płakał. Wiedział, że wytrzyma te dwadzieścia dziewięć dni. Ba, wiedział, że nie miał innego wyboru. 

— Jeongguk jest przystojny, prawda Lisa? — powiedziała Hyejin chichocząc do przyjaciółki.

— Może być. Nie dziwię się, że spodobał się Taehyungowi. Większość dziewczyn z naszego oddziału się wręcz śliniło na jego widok, ale kiedy im nieco brutalnie uświadomiłyśmy, że jest zajęty to od tego czasu omijają nasz szerokim łukiem — powiedziała smutno Lisa, oczywiście udając ten cały smutek — Chociaż Yoongi też jest niczego sobie — dodała dziewczyna. Jimin patrzył się pusto w ścianę.

— Ale nie ma go z nami — powiedział chłopak, a dziewczyny się po sobie spojrzały. Po raz pierwszy odkąd nie było Yoongiego to Park się odezwał. 

— Jiminie, nie bądź smutny. Przecież nie zostawił Cię na zawsze — powiedziała Hyejin i podeszła do chłopaka — Naprawdę mu na tobie zależy. Jemu też jest ciężko — dokończyła i przytuliła chłopaka. Lisa dołączyła do nich i siedzieli tak przytuleni przez pewien czas. Czy jak wyjdą ze szpitala to będą mieli ze sobą kontakt? 

a/n

Witam was po kolejnej przerwie. Jej przyczyną jest zabranie się przeze mnie za korektę tej książki, bo nie jestem z niej usatysfakcjonowana także postanowiłam ją nieco zmienić i uczynić ją bardziej przejrzystą. (rozdział dedykowany @Jungkookiiiiie, żebyś mi nie narzekała, że nie piszę tej książki)

winter flower. yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz