Yoongi od kilku dni chodził cały czas przygnębiony. Nie brał leków, nie rozmawiał z nikim, nie jadł i nie pił. Zachowywał się podobnie jak Jin ostatnio. Jimin myślał, że przyczyną tego był ich pocałunek. Nie żeby coś, ale Jimin uważał, że Yoongi naprawdę dobrze się całuje. Chłopak nigdy nie całował się z nikim innym, więc nie wiedział czy może to oceniać.
Yoongi chyba za bardzo do serca sobie to wziął. Wszystko przeze mnie. Przeze mnie się tak zachowuje. Zupełnie jak moja mama. Ona też odeszła przeze mnie. Chociaż teraz jak hyung nie bierze leków to trochę się boję jego reakcji na przeprosiny. Może zacząć mnie wyzywać albo i gorzej. Nigdy nie wiadomo co może zrobić. Może powinienem przestać na chwilę o nim myśleć? To mi na pewno wyjdzie na dobre.
— Jimin! Hej — usłyszał radosny głos za sobą wyrywający go z przemyśleń.
— Cześć Tae — powiedział Jimin zupełnie bez życia.
— Widzę, że z tobą źle, a jak z Yoongim? — zapytał się chłopaka mimo, że spodziewał się jaka będzie odpowiedź.
— Nadal bez zmian. Martwię się o niego. Czuję się winny.
— Myślę, że gdyby to była twoja wina to Yoongi by ci powiedział. On jest raczej osobą samolubną i egoistyczną. Wygarnął by Ci wszystko. Raczej to by się posmucił z pięć minut i wkurwiłby się na ciebie za coś — podsumował Taehyung. Może nie należało to do miłych rzeczy, ale w końcu to była prawda.
— To nie jest miłe — zauważył Jimin odgarniając włosy.
— Mam taką teorię, że jeżeli coś jest nie miłe, ale jest to prawdą to trzeba się tego trzymać. A przecież mam rację, sam przyznasz? — powiedział blondyn.
— Masz rację. Zadowolony? — odpowiedział po chwili namysłu Jimin — Zmieniając temat, to co u Seokjina?
— Coraz lepiej z nim, wiesz? Niedługo przyjdź i z nim porozmawiaj. Mówił mi, że już powoli ma mnie dosyć — powiedział smutno Taehyung. Naprawdę żałował tego, co zrobił Seokjinowi. Teraz jak poznał go lepiej i poświęcił mu trochę czasu to rudy chłopak naprawdę wydawał się interesującą osobą.
— Wiesz co? Nie dziwię się. Z twoją niewyparzoną mordą to co się dziwić — powiedział brunet i obaj zaczęli się śmiać.
— Teraz to ty jesteś nie miły. Powoli zamieniasz się w Yoongiego. Z kim przebywasz takim się stajesz — zauważył Taehyung. Jimin nawet nie chciał w to wierzyć, ale mimo to można było zaobserwować lekki uśmieszek na jego twarzy.
— A ty w Jina. Idź wziąć leki, Tae — Jimin popatrzył się na zegarek i była 20:29. Co jest z tym Yoongim nie tak? Było ciemno, więc było mało prawdopodobne, że gra w kosza. Jimin wyszedł z pokoju i przemknął niezauważalnie korytarz, żeby nie dostał ochrzanu od pielęgniarek. Doszedł na klatkę schodową i zaczął się zastanawiać. W górę czy na dół? Gdzie on polazł? Poszedł jednak na górę. Pomyślał, że czarnowłosy prawdopodobnie był na dachu.
Zimne powietrze dmuchnęło w twarz Jimina gdy otworzył drzwi. Był grudzień, miesiąc, który nie należy do najcieplejszych, a chłopak nie wziął kurtki. Podszedł do barierki i się rozejrzał na boki. Po prawej stronie w kącie siedziała jakaś ciemna postać. Miała na sobie kaptur i czarną maseczkę.
— Yoongi... — Jimin nieśmiało zaczął rozmowę. Usiadł naprzeciwko Yoongiego i czekał na jego ruch.
— Boże, ale z nich debile — powiedział po chwili straszy. Jimin nie miał pojęcia o co mu chodziło, ale cieszył się, że Yoongi zaczął coś w ogóle do niego mówić.
CZYTASZ
winter flower. yoonmin
Fanfiction« Park Jimin trafia do szpitala psychiatrycznego z objawami depresji i zaburzeń odżywiania. Spotyka tam Min Yoongiego, który podczas pierwszego spotkania sprawiał wrażenie osoby potrzebującej pomocy. Czy pomogą sobie nawzajem? » ✿ yoonmin; top!myg;...