42

158 9 2
                                    

Była godzina dziesiąta dwadzieścia. Jimin przygotowywał się do wyjścia do dziewczyn, a Yoongi nadal spał. Park zrobił śniadanie w postaci naleśników z serem dla chłopaka i zostawił je na stole. Gdy wychodził z domu jeszcze tylko spojrzał na śpiącego chłopaka i uśmiechnął się czule niczym matka patrząca na swoje dziecko, które osiąga sukcesy w życiu. Był dumny. Nie tylko z siebie, ale i również z Yoongiego. Kochał go nad życie. Cieszył się, że mieli możliwość się spotkać i wyzdrowieć. 

Idąc w stronę mieszkania przyjaciółek wesoło nucił sobie wesoło pod nosem. Gdy się przebywało z nim łapało się pozytywną energię i mogło się nią wręcz zarazić od platynowłosego. W ten oto sposób czarnowłosy był w ostatnim czasie taki miły. Z kim przebywasz takim się stajesz. 

Zapukał do drzwi i w tym momencie Hyejin otworzyła mu drzwi cała w skowronkach. Przytuliła przyjaciela z uśmiechem na ustach i zaprosiła go do środka. Jak było widać nie tylko on był w dobrym humorze. 

— Dostałam się! — zawołała Lisa wesoło, a Jimin spojrzał tylko pytająco — No wiesz, do wytwórni jako trainee — dodała dziewczyna. Hyejin także była bardzo szczęśliwa, ponieważ zaczęła spełniać swoje największe marzenie, a mianowicie chciała otworzyć salon tatuażu. W końcu po latach miała taką możliwość. Park cieszył się szczęściem przyjaciółek. 

Po chwili rozmowy w trójkę zabrali się za pakowanie ostatnich rzeczy do pudeł i zaklejania ich taśmą klejącą. Nie miały dużo mebli, ale chcieli to zrobić jak najszybciej. To, że zajęli się przeprowadzką nie oznaczało, że przestali rozmawiać. Co chwilę słychać było chichot ze strony Jimina. Przywiązał się do nich. Nie znali się przecież bardzo długo, ale miał wrażenie, że znają się całe życie. Był w stanie im powiedzieć nawet najskrytszą tajemnicę i nie miał wątpliwości, że którakolwiek komuś innemu wygada. W drugą stronę też tak było. Lisa i Hyejin polubiły młodszego chłopaka i czuły obowiązek jako jego noony, aby się nim opiekować. Gdyby Yoongi zranił ich chłopca byłyby pierwsze (wraz z Taehyungiem), które by dowaliły Minowi. Kochały przyjaciela nad życie. 

Taehyung to samo. Życie jiminowe byłoby nudniejsze gdyby nie poznał tego blondyna, któremu ciągle w głowie urokliwy lekarz. Sam Jeongguk pomimo stanowczego charakteru również znalazł miejsce w sercu Parka. Był lekarzem, który pomógł mu z wszelkimi trudnościami w życiu, które go spotkały. Był mu niezmiernie wdzięcznie. Pomimo tego, że często się wręcz "gryźli" z Jeonem to i tak go polubił. 

Chaeryeong również była bliska jego sercu. Ta młoda, urokliwa dziewczyna zdobyła jego serce. Uwielbiał z nią rozmawiać dniami i nocami. Było mu smutno, że dziewczyna studiowała w Ameryce, ale był z niej niezwykle dumny, że postawiła się swojej toksycznej matce. Miał nadzieję, że dziewczyna zacznie nowe (lepsze) życie. 

Seokjin hyung z pewnością zachował się w jego sercu. Nie rozmawiali może za dużo, ale uwielbiał żarty rudego, które nikogo nie śmieszyły poza nim samym, a inni śmiali się tylko i wyłącznie po to, aby nie było mu smutno. 

Podsumowując, z pewnością wszyscy, którzy spotkał w szpitalu zachowają się w jego myślach i nie zapomni o nich aż tak prędko. 

Po kilku godzinach kiedy już zdążyli się nawet napić herbatki w nowym mieszkaniu dziewczyn Jimin zaczął powoli się zbierać do domu. Wszystkie meble zostały już rozstawione i byli wyczerpani, bo ciężko było je wtargać na drugie piętro, a zwłaszcza ogromną szafę, którą platynowłosy zdecydował się wnieść bez niczyjej pomocy. No cóż, dźwiganie ciężarów nie było jego mocną stroną. 

Kiedy wyszedł z mieszkania przyjaciółek nagle zerwała się ulewa. Nic na nią nie zapowiadało, ponieważ niespełna kilka godzin temu niebo było zupełnie czyste, bez żadnej chmurki. Tak więc młody chłopak nie wziął żadnej parasolki i musiał moknąć. Nie było zimno, więc deszcz mu nie przeszkadzał. Lubił deszcz. Lubił jego zapach i lubił tą atmosferę w środkach komunikacji gdy każdy był przemoczony, ponieważ nic nie wskazywało na deszcz, więc nikt nie wziął parasolki. Kobiety starające się poprawić swoją fryzurę, która przestała im odmawiać posłuszeństwa przez wilgoć, mężczyźni w garniturach, którzy dawali teczki nad głowę aby nie zmoknąć. To wszystko miało swój klimat, który Jimin wręcz ubóstwiał. 

Czasem lubił po prostu takie "ludzkie" rzeczy na przykład deszcz, przytulanie czy choćby rozmowę z ludźmi. Nadawałby się idealnie do pracy, w której jest kontakt z ludźmi, a przynajmniej zaczął się do tego nadawać po wyjściu ze szpitalu.

Z przemoczonych wyblakłych już włosów kapały krople wody gdy wyszedł z pociągu. Stwierdził, że musi się pofarbować znowu, ponieważ stara farba już schodziła i miał duże odrosty. Nagle gdy wdychał przyjemny zapach deszczu usłyszał dzwonek telefonu. Odebrał z uśmiechem na twarzy.

— Halo Jin-hyung? Cieszę się, że dzwonisz. Dawno nie rozmawialiśmy — stwierdził Park i rzucił się zupełnie w wir rozmowy z najstarszym Kimem. Żałował, że nie zdążył go bardziej poznać i zrozumieć przed jego wyjazdem na Jeju, ale przecież mają jeszcze dużo czasu aby się lepiej poznać.

Rozmawiali tak do chwili aż młodszy chłopak nie znalazł się pod drzwiami swojego mieszkania. Pożegnał się z rudym chłopakiem i zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Otworzył mu oczywiście Min z uśmiechem na twarzy. Spojrzał niezdziwiony na młodszego, a on wtulił się przez co również Yoongi stał się mokry. Nie przeszkadzało mu to za bardzo. 

— Zimno Ci pewnie. Zjesz ze mną ramyun? Rozgrzeje Cię z pewnością — powiedział starszy na co Jimin się zaśmiał. Oczywiście zgodził się na jego propozycję i po pięciu minutach wycierał sobie głowę ręcznikiem, a czarnowłosy zajął się przygotowaniem zupek. Nie było wcale zimno, ale kto by nie zjadł smacznego ramyunu?! Usiedli naprzeciwko siebie i zabrali się za jedzenie. Brak negatywnych myśli podczas jedzenia od dłuższego czasu gościł w głowie Jimina. Oczywiście, że zdarzał się gorszy dzień podczas którego Park był podłamany i miał predyspozycje do myślenia negatywnie o sobie. Szybko oczywiście te myśli zostawały rozwiązywane przez starszego chłopaka, który jak najbardziej troszczył się o zdrowie psychiczne swojej kruszyny.

— Dałeś sobie radę z tymi wszystkimi meblami? Dziewczyny Cię nie wymordowały swoim gadulstwem? Chociaż powinienem zapytać w drugą stronę — zaśmiał się czarnowłosy nabierając noodle na pałeczki. Order najlepszego kucharza robiącego najlepsze ramyuny należał do niego i każdy kto jadł zupkę przyrządzoną przez niego się z tym zgodził.

— Oczywiście, że dałem radę. I one chyba też. Zresztą jak ty dajesz radę to one tym bardziej — dodał dogryzając młodszy chłopak. Po dosłownie dziesięciu cały ramyun został wciągnięty przez parę (nie istotne jest to, że Yoongi zjadł jeszcze pół porcji Jimina, bo on jak twierdził:"że nie zmieści więcej") i usiedli na kanapie. Min nie mógł zachować swoich rączek przy sobie, ale Jiminowi to niezbyt przeszkadzało. Tak więc zaczęli przechodzić to tej drugiej czynności z "jedzeniem ramyunu". Zatracili się w sobie i w swoich objęciach, ale to nie było nic złego. Każdy ma prawo posiadać jakieś uzależnienie, a w ich przypadku to byli oni nawzajem.

a/n

Witam z ostatnim rozdziałem! Jeszcze epilog i koniec. Mam nadzieję, że będziecie czekać na zakończenie.

winter flower. yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz