24

186 11 1
                                    


Jimin odbiegł na odległość pięciu metrów od Yoongiego i wziął w ręce pewną ilość śniegu. Wystarczającą aby osiągnąć swój cel. Zaczął formować śnieżkę i rzucił ją w plecy czarnowłosego. Zaczął się śmiać i uciekać od Yoongiego. Stety bądź niestety Min okazał się szybszy od chłopaka i złapał go. Starszy zaczął obrzucać Jimina śniegiem i przy tym się śmiejąc. Gdyby ktoś ich wtedy zauważył to pomyślałby, że zachowują się jak dzieci. Dla nich to nie było ważne. Jedynie obchodziło ich to, że byli szczęśliwi i, że byli razem. Po kilku minutach "zabawy" polegającej na obrzucaniu się śniegiem usiedli na ławce aby uspokoić oddechy. Min poprawił Jiminowi czerwony szalik, który prawie mu spadł podczas bitwy śnieżkowej. 

Później postanowili przejść się po wybrzeżu przed powrotem do szpitala. W końcu w najbliższym czasie nie zapowiadał się powrót w to miejsce. Zwłaszcza gdyby Jeon odkrył gdzie byli. Park kupił sobie zieloną herbatę jak powiedział na "rozgrzanie", a Yoongi kupił sobie kawę w pobliskim sklepie spożywczym. Mroźna pogoda nie pokrzyżowała ich planów dotyczących wycieczki. 

— Podoba Ci się tutaj? — zapytał czarnowłosy zamykając rękę Jimina w szczelnym uścisku. Pomimo mroźnej temperatury na dworze młodszy i tak miał ciepłe ręce. Należy dopowiedzieć, że chłopak nie miał rękawiczek i chwytał śnieg gołymi rękoma, a nadal jego ręce nie zmieniły swojej temperatury. 

— Taak, a nawet bardzo — odpowiedział nieco entuzjastycznie Park — Chciałbym tu kiedyś wrócić latem. Ciekawe jak morze wygląda latem. Jestem ciekawy — stwierdził chłopak po chwili ciszy. Młodszy nigdy nie miał okazji być na plaży, więc zachwycał się morzem niczym małe dziecko. Zbliżała się siedemnasta, więc powoli musieli wracać do Seulu. Wiedzieli o tym i nie byli zadowoleni. Chcieli tu zostać chwilę dłużej, aby podziwiać piękne widoki morza łączącego się z śniegiem. 

— Zostańmy tutaj — wypalił Yoongi kompletnie bez zastanowienia. Oburzony Jimin już miał otworzyć usta aby skomentować pomysł starszego, ale Yoongi mu przerwał — Żartowałem. Przecież wiem, że byś się nie zgodził — powiedział śmiejąc się. Skierowali się w stronę przystanku autobusowego. Autobus miał być za pięć minut. Jednak z pięciu minut zrobiło się dwadzieścia. Park zaczął panikować, że się spóźnią, że Jeongguk odkryje gdzie byli, i że ich rozdzielą. Min na początku starał się nie śmiać z panikowania młodszego chłopaka, ale później stało się nieco irytujące. Starał pocieszyć chłopaka. Ostatecznie autobus przyjechał spóźniony pół godziny. Gdy przyjechał Jimin odetchnął i postanowił się przespać. Był zmęczony, ale mimo tego mógł uznać ten dzień za najlepszy w życiu. Po jakimś czasie klakson go obudził. Stali w ogromnym korku, spowodowanym prawdopodobnie zimną pogodą i śliską drogą. 

— Yoongi? — zapytał cicho Jimin spod kurtki, pod którą był przykryty — A co jak jednak się spóźnimy. Jeongguk nam głowy pourywa — powiedział i przełknął wielką gulę w gardle. 

— Ty znowu o tym... Spokojnie, nie spóźnimy się. Mamy jeszcze ponad półtorej godziny. A jeżeli się spóźnimy to coś wymyślimy jako wymówkę. Możemy powiedzieć, że się zgubiliśmy i, że zacząłeś panikować, a przez to spowolniłeś odnalezienie drogi powrotnej — zaproponował zgodnie z prawdą Yoongi — To nie kłamstwo, przecież panikowałeś. Kłamstwem jedynie jest to, że się zgubiliśmy w Seulu. Jeśli nie chcesz kłamać to ja to mogę powiedzieć — dokończył swoją wypowiedź, ale Jimin nadal nie był pewny. Postanowił już nie drążyć tematu i chciał dokończyć swoją drzemkę. 

Pogoda w Seulu była zupełnie inna niż nad morzem. Mianowicie było trochę cieplej, ale padał deszcz. Była godzina 21:57 kiedy dojechali. Szansa na to, że dotrą do szpitala przed ciszą nocną graniczyła z cudem. Od przystanku do szpitala było co najmniej dwadzieścia minut pieszo najkrótszą możliwą drogą, a deszcz na pewno opóźniłby jeszcze bardziej ich przybycie. Szli w ciszy, bez trzymania się za ręce. Cała atmosfera z wyjazdu prysnęła odkąd Jimin zaczął narzekać. Niespełna kilka godzin temu uważali, że nic nie zdoła popsuć im tego dnia, ale jak widać, mylili się. Yoongi może zachowywał się na niewzruszonego tym, że się spóźnią, ale w rzeczywistości było inaczej. To, że byli przyjaciółmi chłopaka Jeongguka nic nie zmieniało. Nie mieli taryfy ulgowej. Zwłaszcza po ostatnim sylwestrze. 

Wydawać się mogło, że gorzej być nie mogło, ale jednak. Znak informujący ich, że przejścia nie ma z powodu wymiany chodnika kompletnie ich załamał. Było już po dwudziestej drugiej, a oni znajdowali się poza szpitalem. Na pewno już zauważyli ich nieobecność i wyda się, że byli poza Seulem. Czarnowłosy co chwilę odzywał się, chcąc rozładować atmosferę jednak Park mu nie odpowiadał. 

— Wiesz co? Będzie co będzie. Najwidoczniej taki nasz los — rzucił kolejne stwierdzenie Min czując, że Jimin coraz mniej się tym przejmuje — Mam pomysł. Uczcijmy ten dzień jakimś dobrym soczkiem — zaproponował, a młodszy podejrzewał, że miał na myśli jakieś dobre piwo. W końcu tak wyglądała logika starszego. 

— No dobrze — odezwał się nieśmiało Park po raz pierwszy od dłuższego czasu. Wstąpili do okolicznego sklepu spożywczego. Jimin zdecydował się na mrożoną zieloną herbatę, a Yoongi nie na piwo, a na energetyka. Młodszy spojrzał na niego niepewnym spojrzeniem — Hyung, nie wydaje Ci się, że godzina dwudziesta druga z kawałkiem nie należy do dobrych pór, żeby pić energetyka? — zapytał się współlokatora kiedy usiedli na ławce nieopodal szpitala. 

— E tam. Kofeina na mnie nie działa. Będę spać tak samo jak zawsze, ba nawet Ci zagwarantuję, że zasnę szybciej od ciebie — odpowiedział upijając kolejnego łyka napoju. Młodszy nigdy by nie zastąpił swojej ukochanej zielonej herbatki na takie coś. Ani to dobre ani zdrowe. Kiedy już wypili swoje napoje podeszli pod budynek ich zmartwień. Zazwyczaj o tej godzinie światła są wyłączone, ale nie wtedy. Cały był oświetlony. W tym momencie ich nadzieje, że wemkną się niezauważalnie zgasły. Jimin wziął głęboki wdech i skierowali się w stronę drzwi. Gdy tylko weszli rzucił się na nich wściekły Jeongguk, ale jakoś nie brali do siebie jego wrzasków. Zaprowadził ich do swojego gabinetu. 

— No, a teraz czekam na wyjaśnienia. Czemu się spóźniliście? Wiecie, że postawiliście na nogi cały szpital? — zapytał lekarz nieco spokojniej niż wcześniej. 

— Zgubiliśmy się — odpowiedział krótko Yoongi. Ustalili, że to on będzie wyjaśniać — Byliśmy w parku. Gdy słońce zaczęło zachodzić to postanowiliśmy wrócić. Weszliśmy w skrót, ale okazało się, że to ślepa uliczka. Jimin zaczął narzekać i panikować no i to opóźniło nasz powrót. Później się okazało, że najkrótsza droga do szpitala jest w remoncie i musieliśmy iść na około — wytłumaczył Min. Jego kłamstwa brzmiały dosyć wiarygodnie. Na tyle wiarygodnie, że Jeongguk im uwierzył. 

— Następnym razem nie łaźcie po skrótach. Możecie już iść, ale nie myślcie, że o tym zapomnę — powiedział Jeongguk odprawiając ich do pokoju. Jimin już nie mógł się doczekać kiedy opowie Taehyungowi o wspólnej wycieczce wraz z czarnowłosym. Wiedział, że Kim nie wygada swojemu chłopakowi, więc może mu powiedzieć. 

a/n

Heej, powracam z tą książką. Jak emocje po solo Rose? 

winter flower. yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz