1

665 23 7
                                    



„Jesteś tu, bo potrzebujesz pomocy." Cały czas słyszał to zdanie odkąd przekroczył próg szpitala. Właściwie to nie. Słyszał to zdanie od dłuższego czasu. Tylko, że w innej formie. „Pomożemy Ci. Jedynie musisz przestać płakać i się uśmiechnąć." Niby to pierwsze jest zupełnie inne od drugiego, ale nie do końca. Są dokładnie takie same. Jest powtórzone to samo kłamstwo, a mianowicie chęć pomocy.

Szedł w ciszy, ale to nic nowego. Mniej więcej od roku był jakoś bardziej cichy. Zmienił się z dnia na dzień. Przedtem był zawsze miły, radosny i otwarty na nowe znajomości, ale wszystko runęło w jeden dzień. Właściwie to nie wiadomo czemu.

Tylko ją prawdziwie kochałem. Reszta ludzi, których spotkałem w moim życiu to byli sami fałszywi i puści ludzie. Nie chcę o tym mówić. Jak umarła wtedy odeszły ostatnie nadzieje na pokochanie kogoś przeze mnie.

Właściwie to cały smutek, który miał odczuwać przez całe jego życie przyszedł do niego jednego dnia. Zaczął się ciąć, przestał jeść. Po prostu nie dał rady i przestał być sobą. Gdyby ona żyła... 

Kiedy szedł korytarzem obok szedł jakiś chłopak. Miał nieco za długie, czarne włosy. Popatrzył mu się prosto w oczy jakby się znali. Patrzył się takim obojętnym spojrzeniem aż go przeszły ciarki.

— Hej, jestem Park Jimin — powiedział nieco przestraszonym głosem do chłopaka z pustym spojrzeniem. Właściwie to nie wiedział czemu to zrobił. Park normalnie by się tak nie zachował, ba nawet nie spojrzałby się na kogoś innego. Chłopak bardzo przejmował się opinią innych, a często patrzyli się na niego z pogardą. Coś wzburzyło go w spojrzeniu tamtego chłopaka. Było... puste i bez żadnych emocji. Jego oczy nic nie wyrażały. Na pierwszy rzut oka wyglądał na osobę, która potrzebuje wsparcia, ale z drugiej strony odstraszał wszystkich dookoła. Myślał, że zagadał wtedy do niego, ponieważ gdzieś w duszy miał chęć pomocy jemu mimo, że sam jej potrzebował. Odstawił wszystkie lęki i się przedstawił. Czuł się dumny z siebie.

— Nikt cię nie pytał — powiedział po czym odwrócił się plecami. Jimin poczuł się zrównany z ziemią. Czyli moje poświęcenie poszło na marne? Nieznajomy po chwili ciszy zaczął — Jestem Min Yoongi. Zapamiętaj dobrze to imię, ponieważ jestem twoim pierwszym wrogiem w tym szpitalu.

— O c-co ci chodzi? — zapytał się przestraszony Jimin, po czym Yoongi się odwrócił i powiedział znów obojętnie: — Od razu gdy Cię zobaczyłem wydałeś mi się dziwny. Kto by pomyślał? Malujący się facet. Może jeszcze ubierzesz sukienkę? Muszę Cię zmartwić, ale to nie jest wcale urocze — powiedział zaczął obserwować Parka z góry na dół. Popatrzył się na jasno-niebieski sweterek i beżowe rurki — A te babskie ciuchy? To już w ogóle dram... — nie dokończył, dostał solidnego kopniaka w piszczel. Co jak co Jimin miał silnego kopa. Yoongi się rzucił na drugiego chłopaka i zaczął go szarpać. Nie oddawał mu, bo nie miał żadnej przyczyny. Walnął Jimina w nos, a on poczuł, że coś spływa mu z nosa.

— Ten babochłop się nawet nie umie bić — powiedział czarnowłosy, po czym odciągnął go jakiś mężczyzna. Park nie wiedział czemu, ale mu współczuł. Potem zabrała Parka jakaś pielęgniarka i opatrzyła mu nos. Jego macocha, która go tutaj odwoziła zaczęła wyrzuty w jego stronę: — Wow powiedziałeś do tego chłopaka więcej niż do mnie w tydzień. Już szykuję medal — nic nie powiedział i spojrzał na nią z wyrzutem. Jego macocha od 2 lat była oschła dla każdego. Odkąd jego ojciec zniknął. Dzień przed przyjazdem tutaj Jimin usłyszał gdy rozmawiała ze swoim synem o tym, że go z domu wyrzuci. Ostatnią wolą ojca Jimina było to żeby kobieta się zaopiekowała jego synem, ale tego nie zrobiła. O fakcie utraty dachu nad głową powiadomiła Parka jak tylko wysiedli z auta. Gdy macocha miała już wychodzić ze szpitala to zaczął rozmowę z Yoongim. Chociaż nie wiadomo czy można było to nazwać rozmową. Pielęgniarka, (która wyglądała na dosyć młodą) zabrała chłopaka do pomieszczenia gdzie się przeszukuje torby, aby nie wnieść żadnych zakazanych przedmiotów.

winter flower. yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz