1

588 31 0
                                    

P.o.v Karolina

Jakikolwiek dzień szkoły równa się koszmar dla wszystkich no dobra prawie wszystkich. Ja akurat jestem to osobą, która z chęcią zostałaby w domu. Lecz niestety mama by mnie chyba zabiła. Jestem jedynaczką i mam spełniać jej każde zachcianki.

Tak bym mogła poprosić tatę o to bym nie poszła ale... Nie. Nie chcę by miał problemy.

Na dodatek do szkoły wstaję dopiero za godzinę ale ten debil (Daniel) ciągle do mnie wydzwania i nie daję mi spać. Chyba muszę odebrać bo zaraz rozwalę ten telefon z nerwów.

-Czego?!- Zapytałam wściekła.

-Siemka- Jakby nigdy nic powiedział uśmiechnięty.
Ludzie czy on wcale nie śpi?

-Jaki jest powód, że wydzwaniasz ciągle do mnie?- Spytałam może jednak to coś ważnego.

-Stęskniłem się za twoim głosem.

-Och serio?! Tylko po to zabierasz mi cenną godzinę snu!- Nakrzyczałam na niego.

-Masz więcej czasu do nauki kotku.

-I to ma być pocieszenie. A tak wogle ile razy mam ci mówić byś tak mnie nie nazywał. Myślałam, że wolisz starsze.

-Bo tak jest ale wiesz jaki jestem.

-Ta niestety wiem. Ogromnym flirciarzem.

-Dobra młoda przyjdę dziś do ciebie po lekcjach.- Powiedział zadowolony.

-No spoko ale tylko jeśli mnie te lekcję nie uśpią.

-Nigdy cię nie usypiają to prędzej ja śpię na każdej lekcji.- Stwierdził fakt.

-Wsumie prawda. Dobra coś jeszcze chcesz?-Spytałam ziewając.

-Nie, możesz wracać spać.

-O dziękuję, to pa.-Wreście będę mogła sobie pospać.

-Pa.-Po tych słowach rozłączył się a ja znów starałam się zasnąć.

~~~

Idę właśnie na pierwszą lekcję matematyki. Lecz mam dziwne wrażenie, że ktoś mnie ciągle obserwuję ale gdy się odwracam nie widzę nikogo.

-Witaj maleńka- Powiedział ktoś z pięknym akcentem- Jestem spragniony- Dodał po chwili a ja się odwróciłam.
Był to mężczyzna, który miał około trzydziestu ileś lat. Nie wiem dlaczego ale bardzo przypominał mi Daniela.

-Najbliższy sklep jest ulicę dalej tam może pan kupić wodę- Powiedziałam uprzejmie.

-Nie chodzi mi o wodę dziewczyno- Powiedział na co spojrzałam na niego pytająco- Chodzi mi o twoją krew- Gdy te słowa padły z jego ust natychmiast poczułam, że mi słabiej.

-Ja muszę już iść śpieszy mi się na lekcję-Powiedziałam po czym zaczęłam biec przed siebie.
Nie było mi dane jednak mu uciec był owiele szybszy. Bym powiedziała nawet, że taka prędkość jest niemożliwa.

-Spokojnie sprawie, że poczujesz ból ale zarazem przyjemność- Powiedział jakby to było oczywiste-Nie każdy ma zaszczyt zginąć z moich rąk.-Po tych słowach wysunął dwa kły.

-Jesteś wa-wampirem-Wydukałam nerwowo.

-Tak- Przysunął mnie bliżej siebie zatapiając kły na mojej szyi. Próbowałam się bronić ale to było na marne. Z każdą próbą wyszarpania się jeszcze bardziej wbijał swoję kły pod moją skórę.
Czuję jakbym z każdą utratą chociaż jednej kropli krwi stawała się coraz słabsza. Mój koniec chyba jest już bliski.

-Przypominasz mi kogoś.-Powiedział mężczyzna gdy już przestał wysysać ze mnie krew.-Powiedz jak masz na imię i nazwisko-Wydał rozkaz a ja nie wiedząc czemu poczułam, że muszę mu powiedzieć całą prawdę.

-Jestem Karolina Salvatore-Powiedziałam z prawdą.

-Jesteś córką Damona i Eleny mam rację?

-Tak.-Powiedziałam po czym usunęłam się w jego objęcia.
Mężczyzna zranił swoją rękę kłami po czym przyłożył mi do ust.

-Pij-Wydał znowu rozkaz a ja zrobiłam to co kazał-Możesz czuć na początku metaliczny posmak ale powinnaś się przyzwyczaić.-Miał rację ale najważniejsze jest to, że odzyskuje siły z każdą następną kroplą.

-Kim ty jesteś?-Spytałam patrząc w jego piękne oczy. Gdy przestałam pić krew.

-Hybrydą lecz zapomnisz o tym co się teraz wydarzyło-Nie do końca wiem co się dzieje.-Skaleczyłaś się w szyję lecz wstydzisz się jak to wygląda i dlatego będziesz to przykrywać.
Wyjęłam hustę po czym ją założyłam na szyję.

-Jedyne co zapamiętasz to, to że spotkałaś pięknego nieznajomego, który okazał się bardzo miły.
Chciałam już pytać jak ma na imię lecz zniknął.

~~~

P.o.v Klaus

-Elijah czy Elena i Damon mają córkę?-Spytałem zdziwiony przebiegiem dzisiejszych wydarzeń.

-Tak przecież Daniel mówił, że jest jego przyjaciółką.

-To ona jest jego przyjaciółką?-Spytałem zaciekawiony.

-Tak. A o co chodzi Niklausie? Mam nadzieję, że nie zrobiłeś nic głupiego.

-No można tak powiedzieć.-Odpowiedziałem lekko zakłopotany.

-Powiedz jaśniej.

-Pierw wypiłem jej krew a potem dałem swoją jak skojarzyłem ich podobieństwo.- Powiedziałem zgodnie z prawdą.

-Jak można być tak nieodpowiedzialnym!-Wykrzyczał na mnie dobrze wie, że nie powinnien podnosić na mnie głosu.- Daniel i Hope nie mogą się o tym dowiedzieć.-Dodał po chwili zastanowienia.

-Czego nie mogą się dowiedzieć?-Spytała Freya gdy weszła do holu.

-Klaus zrobił błąd, który nie może wyjść na jaw.

-To nie był błąd też byś tak zareagował!- Krzyknąłem wściekły.

-Hej, spokojnie napewno Klaus da rady to naprawić.-Powiedziała Freya uspakajając nas.

-Już to zrobiłem- Powiedziałem po czym poszłem do pokoju nie zwracając uwagi na to co mówi jeszcze Elijah.

Postanowiłem, że narysuję to młodą pięknąść na płótnie. Chociaż przydałoby się żeby mi tu teraz pozowała, ponieważ nie przepadam za malowaniem gdy czegoś lub kogoś nie mogę zobaczyć.

813 słów. Jak podoba się rozdział?





~Zakazana miłość~ (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz