W tym samym czasie w szkole Salvatore:
P.o.v Daniel
-Już jestem chociaż dalej nie uważam zostawiane Karoliny tam za dobry pomysł.-powiedziałem zgodnie z prawdą.
-Daj na spokój chodź raz a może akurat się zakocha.-powiedziała uśmiechając się Lizzie.
-Nawet sobie jaj nie rób a po za tym w kim miałaby się zakochać? Co? Oświeć mnie?!-zapytałem podirytowany.
-Jak to w kim Klausie a może w Elijahe? Nie bardziej w Klausie.-powiedziała dumna a mnie wzięła nerwica.
-Wiesz co może lepiej zajmijcie się rytuałem a nie tylko gadasz.-stwierdziłem przewracając oczami.
-Okej to dziewczyny pamiętajcie. Wskrzeszamy Katherine do żywych. Mówimy żeby nie próbowała żadnych sztuczek bo pożałuje. No i na końcu pomijamy wcześniejszy pomysł z uwięzieniem ją w kręgu.- siostra wytłumaczyła im cały plan.-Rozumiecie?-spytała na koniec.
-Nadal do tego nie jestem w pełni przekonana każdy wie co było gdy ostatnio użyłam czarnej magii a co jeśli to powróci?-zapytała wystraszona Josie.
-Nie powróci a nawet jeśli to jesteś silniejsza niż mroczna Josie. A po za tym masz nas, którzy zawsze ci pomogą. No i robimy to dlatego półgłówka.
-Hej Lizzie nie jestem półgłówkiem!-krzyknąłem obużony.
-Dobra skończcie już i weźmy się do dzieła a ty Daniel wymyśl wrazie czego wymówkę dlaczego dziś światła nie było jakby Alaric się skapnoł.-powiedziała stanowczo Hope.
Usiadłem wygodnie na łóżku i patrzyłem na każde działanie dziewczyn. Usiadły na podłodze trzymając się za ręce a po wypowiedzeniu jakiś dziwnych słów otoczył ich pętagram. W środku było miejsce, w którym miała pojawić się Pierce.
Już po jakimś czasie, niektóre rzeczy w pokoju zaczęły się unosić a światło zgasło.
Gdy wreście skończyły rzeczy opadły a światło znowu wróciło do normy a w środku pojawiła się ona... Pani mojego serca.
-Och! Jestem spowrotem na ziemi.
Kto jest moim wybawco?-Bliźniaczki Saltzman, Daniel, którego już poznałaś i Hope Mikaelson moja siostra.
Powiedziałem za dziewczyny. Były wyczerpane a z nosów leciała im krew ale to normalne przy tak potężnym zaklęciu.
-Poczekaj! Nie mówiłeś mi, że jesteś Mikaelsonem! Cholera z jednego piekła trafić do drugiego!
-Spokojnie nic ci nie zrobię nie jestem taki jak mój ojciec a on się o tobie nie dowie.
-Nie jestem pewna czy mogę ci ufać ale nie mam innego wyboru. Po za tym tam nie byłam mile widziana sam diabeł miał mnie dość i czekał tylko aż mnie wskrzesicie. Bo on nie mógł mnie tu sprowadzić.
-No ładnie niezła jesteś.-powiedziałem zadowolony. Chociaż dobrze wiedziałem jaka jest Katherine z opowieści o niej.
-Jedno mnie zastanawia gdzie jest Damon Salvatore?-zapytała patrząc na naszą czwórkę.
-O nie od nich masz się trzymać z dala rozumiesz?!-powiedziała wściekła Hope.
-Tak ona ma rację i nie staraj się robić kłopotów.-dodała Josie.
-Kochane i kochany kłopoty to moje drugie imię a po za tym nie zabroni mi tego nikt.
-Radził bym się słuchać dziewczyn. Mystic Falls stało się spokojnym miasteczkiem od roku nie było dużo ataków. A ja nie chcę by cię znowu odesłali. Proszę zrób to dla mnie Katherine.-powiedziałem łagodnie.
-No dobra ale nie oczekujcie ode mnie za dużo muszę się czymś żywic narazie szpitalne zapasy mi wystarczą. A i spokojnym bym nie nazwała te miasto. Odkąd twój ojciec jest tu przybywają też czasami jego wrogowie co nie?-powiedziała z złowrogim uśmiechem, ale miała rację.
Ojciec zawsze sprawia dużo problemów w tym mieście albo się żywi albo jego wrogowie wracają. Naszczęście dla nas stara się nie pakować w aż tak dużo konfliktów co ułatwia sprawę.
P.o.v Karolina
Siedziałam i pozowałam dla Nika chyba z dwie godziny aż wreście skończył. Szczerze mówiąc byłam już padnięta a z drugiej strony bym chciała spędzić więcej z nim czasu.
-Zmęczona?-spytał łagodnie spoglądając na mnie z uśmiechem.-a może głodna.
-Szczerze mówiąc to trochę to i to.-piwiedziałam ziewając.
-Placki mogą być?-zapytał wstając ze stołka.
-Tak mogą być.-przytaknełam-Czy mogę iść z tobą trochę się czuję nieswojo zostając sama.-po chili dodałam nie pewnie.
-Oczywiście, proszę przodem.-ukłonił się otwierając mi drzwi.
-dziękuje-lekko się zarumieniłam po czym ruszyłam na dół do kuchni.
~~~
W kuchni przy robieniu jedzenia nie obyło się bez naszych śmiechów. Klaus ciągle żartował albo opowiadał o swojej rodzinie. Dowiedziałam się, że najbliższy kontakt ma z Elijahe z rodzeństwa. Dowiedziałam się też, że pani Freya ma synka ale narazie został z Keelin jej żoną.
-Niklaus dlaczego jest tak głośno? Niektórzy próbują spać.
Usłyszeliśmy głos z góry.
-Ocho idzie mój marudny brat.
Lekko zachichotałam.
-Przepraszam nie powinnam.-szepnełam cicho do Klausa.
-Leż skądże nie przepraszaj.
-O Karolina nie jesteś z Danielem?-zwrócił się do mnie.
-Miał jakąś ważną sprawę do załatwienia. Niby tyczy ona życia i śmierci.-pokazałam w cudzysłowiu.
-Dobrze w takim razie siedźcie sobię tylko prosiłbym abyście byli odrobinę ciszej.
-Dobrze i przepraszam.
Gdy poszedł zostałam znowu sama z Niklausem.
-A nie mówiłem, że jest marudny?-zaśmiał się cicho.
-Mówił pan.
-Droga Karolino już mówiłem nie panie tylko Klaus czuję się staro.
-Sorki.
-Mam pytanie czy będzie pan na maskaradzie, która odbędzie się za dwa tygodnie w szkole?-zapytałam mając nadzieję, że odpowie tak.
-Raczej tak. Nigdy nie opuszczam okazji do świętowania.
-Fajnie.
Po zjedzeniu posiłku i wymienieniu jeszcze kilka zdań poszłam spać do pokoju Daniela. Wyjątkowo zasnęłam wmiare szybko.
857 słów. Jak podoba się rozdział?
CZYTASZ
~Zakazana miłość~ (Zakończona)
Vampire~Do tej pory żyłam w przekonaniu, że wampiry i inne nadprzyrodzone istoty to tylko legendy.~ ~Wszystko jednak okazało się być prawdą.~ Karolina to piękna szesnastolatka, która mimo swojej pięknej urody jest bardzo spokojną osobą. Jej najlepszym przy...