8

334 14 0
                                    

P.o.v Klaus

Młoda już zasnęła a ja jakoś nie mogę. Chodziłem na dwór by się pożywić oczywiście nikogo nie zabijając bo znowu rozpętam wojnę. A wolę tego unikać by żadna z bliskich osób na tym nie ucierpiała. Chociaż jestem pewien, że by sami dali radę się ochronić. No nie licząc Karoliny, która nawet nie ma pojęcia o tym świecie. Ale rozumiem Daniela, chce ją chronić.

~~~

Gdy rano wstałem postanowiłem obudzić Karolinę. Chociaż zastanawia mnie co było ważniejsze dla Daniela niż siedzenie z nią.

-Mogę wejść?-spytałem gdy zapukałem do drzwi.

Po kilku zapytaniach postanowiłem, że i tak wejdę bez odpowiedzi.
Widok, który zobaczyłem sprawił, że moje serce coś ruszyło. Spała tak pięknie, że musiałem zrobić jej zdjęcie.

Siedzę tak godzinę i patrzę jak śpi.  Jest to widok, który mógłbym oglądać codziennie tym bardziej w moim łóżku.

Po chwili Karolina zaczęła otwierać oczy a ja postanowiłem nie zmieniać obecnego miejsca pobytu.

-O mój Boże!- wydarła się gdy wreście się skapneła, że nie jest sama.

-Kochanie wiem, że uważasz mnie za Boga ale zapewniam, że z charakteru to go nie przypominam i jestem przystojniejszy.

-Przepraszam po prostu wystraszyłeś mnie. -Wstała z łóżka i poprawiła swoją bluzkę nocną, która ledwo zakrywała jej majtki.

-Mógłby pan mi się tak nie przyglądać?-powiedziała odwracając się.-To zawstydzające a przy okazji nie wiesz czy Daniel nie wrócił?

-Nie masz się czego wstydzić i nie, jeszcze nie przyszedł.

-Och, myślałam, że przyjdzie.-powiedziała smutna.

-Skarbie nie smuć się. Masz mnie.

-Panie Klaus mówiłam by pan nie mówił na mnie kochanie albo skarbie.

-To tak jak ja prosiłem byś przeszła na ty a nie PAN.-ostatnie słowo przeliterowałem zirytowany.

-Dobra wygrałeś.-zaśmiała się lekko ukazując szereg swoich białych zębów.

-No odrazu lepiej. Mówiłem ci love, że pasuje ci ten uśmiech.

~~~

Skipe time:

Dzień maskarady:

P.o.v Karolina

Emilia namówiła mnie ostatnio na zakupy i wybrała mi ciemno fioletowo sukienkę aż do ziemi. Do tego jeszcze czarne rękawice,szpilki, torebke i koronkowową maskę.

Najchętniej bym nie szła na ten bal ale Emilia i Lizzie zdołały mnie namówić. Zresztą Daniela też próbowały ale coś chyba im nie wyszło.

No i właśnie teraz siedzę w jej pokoju przebrana i czekam aż wybierze to jedno sukienkę nad, którą siedzi kilka godzin.

-Emilia nie mamy wieczności!-powiedziałam wściekła.

-Poczekałaś tyle to jeszcze trochę poczekasz.-powiedziała wypinając mi język.

-Jesteś okrutna zaraz zasnę!

-Nie marudź już się zdecydowałam, którą wybrać.

-Ojeju dziękuję zbawienie!-wykrzyknełam radośnie.

-Och co ja się z tobą mam, a zreszto nie ważne mów lepiej co tam u ciebie i u Daniela.

-Cholera mówiłam ci, że pomiędzy nami nic nie ma! On spotyka się z Katherine.

-No ale kobieto musisz w końcu kogoś znaleźć.

-A ty to co?-spytałam.

-Przecież jestem w związku!-oburzyła się.

-To się pogodziliście? Wczoraj jeszcze mówiłaś, że nadal jesteście dla siebie jak wrogowie.

-Tak i zapomniałam ci powiedzieć, więc teraz czas byś ty kogoś znalazła.-uśmiechneła się chytrze.

-Nie chce nikogo szukać, a po za tym mam kogoś na oku.-powiedziałam cicho mając nadzieję, że nie usłyszy.

Nie mówiłam jej jeszcze, że ten nieznajomy to Klaus ojciec Daniela, i że zaczynam coś do niego czuć.

-Czekaj co powiedziałaś?-zapytała.

-Nie chce nikogo szukać.-odpowiedziałam niemal natychmiast.

-Te drugie.

-Mam kogoś na oku.-przyznałam zawstydzając się.

-No wreście! A kto to?

-Emilia posłuchaj może to głupie ale zakochałam się w gościu który ma może z 30 ileś lat.

-Co kurde czy cię łeb boli masz 16 lat. Rozumiem, że ktoś ci się spodoba na ulicy ale na litość nie odrazu zakochiwać się.

- Wiem ale w moim życiu się nic nie dzieje.-powiedziałam bawiąc się jednym kosmykiem włosów.

-To postanowiłaś pokochać starego mężczyzne?

-Nie widziałaś go, sama byś go pokochała.-powiedziałam tłumacząc się.

-Ale ty go nawet nie znasz weź ty się lepiej ogarnij Karolina.

-No właśnie znam.-stwierdziłam niepewnie.

-Czekaj co i dopiero teraz mi to mówisz?! Kto to jest?!

-Daniela ojciec.

-Dobrze słyszę?! Jego ojciec, bierzesz z Daniela przykład i patrzysz na starszych?!

-To nie tak ja naprawdę się zakochałam. Wiem nigdy bym nawet o tym nie pomyślała ale teraz to co innego. Moje życie się chociaż trochę zmieniło.

-To dlatego ostatnio tak żadko się widzimy? Spędzasz z nim czas? A może już do łóżka mu się wepchałaś?! Jesteś zwykłą szmato!

-Słucham?! To ty mi kazałaś kogoś znaleźć a teraz co?! I nie, nie spałam z nim i przecież z tobą też spędzam czas!-Wykrzyczałam zapłakana.

-Wiesz co nie mam ochoty dziś już z tobą rozmawiać wracaj do Klausa!

-A żebyś wiedziała, że to zrobię!-wybiegłam z domu czym prędzej i usiadłam na chodniku zapłakana. Miałam wszystkiego dość.
Jeszcze jak na złość telefon mi zaczął dzwonić.

Dzwoniła Lizzy musiałam improwizować i udawać, że nie płakałam.

-Hej-przywitałam się starając się nie jąkać.

-Karolino Salvatore gdzieś ty jesteś już impreza się zaczęła!-Krzyczała bym mogła ją usłyszeć.

-W-wieszz co? Mnie chyba n-nie będzie.-powiedziałam nie kryjąc już mego głosu.

-Hej Karolina co jest?

-Pokłóciłam się z Emilią. Nazwała mnie szmato i stwierdziła, że pchałam się Klausowi do łóżka.

-Och Karolina masz tu przyjść i pokazać tej suce, że masz większą klasę od niej, i że cię to wcale nie ruszyło. Pójdziemy do łazienki i na nowo zrobimy ci makijaż.

-No nie wiem Lizzy.

-Ruszaj dupsko! Josie i Hope już są a niedługo będzie Daniel. Tak namówiłam go. Więc i ty musisz przyjść!

-No okej ale...

-No i świetnie to czekam.

No i rozłączyła się. Przecież mój makijaż wygląda teraz napewno okropnie. Dobrze, że maski będziemy mieć. Właśnie jak ja ich poznam skoro to maskarada! Och!

919 słów kochani. I jak wam się podoba rozdział?

~Zakazana miłość~ (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz