|| 18 || Naszyjnik

33 4 0
                                    


Do miasta dotarli przed świtem. Każde z nich było tak pobudzone, że nie zdecydowali się iść spać. Zamiast tego poszli się umyć, przebrać, a potem wszyscy udali się do kantyny, w której wzięli sobie coś do jedzenia, po czym zasiedli przy jednym ze stołów. Erwin wyciągnął z worka to, co pozyskali z piwnicy Jaegerów oraz list, który wyjął z kieszeni. Położył to wszystko na blacie, dodał do tego naszyjnik. W drodze przeczytali pamiętniki Grishy Jaegera, przy okazji dowiadując się, że mężczyzna został pożarty przez własnego syna, którego zmienił w Tytana, dzięki temu, że ten pozyskał wspomnienia poprzednich posiadaczy.

Blondyn polecił Hanji przeczytać list, który napisała do niego Ginevra. Nie miał powodów do zatajania czegokolwiek.

Pozostali słuchali, z każdą chwilą będąc coraz bardziej osłupionymi. Gdy Zoe skończyła, odłożyła papier.

Nastała chwila milczenia.

― Otwórz ten naszyjnik, Erwin. Jeśli Ginevra nie kłamała, to rzeczywiście da się go odkręcić, a w środku znajdziemy odpowiedź.

Nie był co do tego przekonany. W ciągu miesiąca zdobyli tyle informacji, sprzecznych również, że nie miał pojęcia, co jest prawdą a co kłamstwem. Mimo to chwycił za kawałek metalu, dopiero teraz odkrywając, że ten jest jakiś dziwnie lekki, jakby był wydrążony w środku.

Przyjrzał się mu dokładnie. Zauważył biegnącą linię, tak cienką, że niemalże niewidoczną, przez wszystkie krawędzie jakiś centymetr od czubka zawieszki, gdzie mieściło się kółeczko do tego, aby można było przewlec przez nie łańcuszek.

Spróbował odkręcić. Poszło zadziwiająco wręcz łatwo. Odłożył nakrętkę na stół. Potrząsnął. Na jego lewą dłoń wypadł ciasno zwinięty kawałek papieru. Odłożył naszyjnik, a potem rozwinął rulonik.

Rzeczywiście był długi, na oko miał jakieś trzydzieści centymetrów, a szeroki był na jakieś trzy. Zapisany był bardzo drobnym, zawijającym się i znajomym mu pismem. Zmrużył oczy, starając się coś rozczytać.

― Hanji... idź po lupę – zarządził. Ta pobiegła i po chwili wróciła z narzędziem. Podała je blondynowi. Ten podstawił pod nią tekst i zaczął czytać. Nic z tego jednak nie zrozumiał. Tekst zawierał mnóstwo fachowej terminologii medycznej, której ten nie znał. Zrezygnowany, oddał wszystko podwładnej. Ta zaczęła czytać.

― I co to jest? – dopytywał się Levi, pijąc herbatę. Filiżankę trzymał w specyficzny dla siebie sposób, od góry i tak delikatnie, jakby zaraz się miała rozsypać.

― Kurwa... Ludzie, ona nie kłamała. W tym ruloniku rzeczywiście jest wszystko. Od charakterystyki tej choroby poprzez jej zwalczenie. Przeczytałam to pobieżnie, ale wygląda na to, że to co napisała w liście to prawda. Informacje, które podała pokrywają się z tym, co napisał Grisha Jaeger. To nie może być zbieg okoliczności. Z tego, co tu jest napisane, rzeczywiście możesz być kluczem, Erwin. Tylko zastanawia mnie jedna rzecz.

― Dlaczego tak późno zdradziła nam tajemnicę tego? Wahała się? – zapytał Jean.

Sasha pokręciła głową.

― Chyba nie. Przynajmniej mi się tak wydaje. Ona się po prostu bała. Bała tego, jak na to zareagujemy. Po tym wszystkim ona chyba naprawdę ma nas za bliskie osoby, a jednocześnie boi się otworzyć.

― Albo po prostu zaczęło ją żreć sumienie – wtrącił Levi i dopił herbatę.

― Erwin... Wiem, że proszę o dużo, ale jako jedyny masz w sobie przeciwciała zdolne do pokonania choroby. Będę mogła pobrać od ciebie materiał?

Zapach nieba || AoT Fanfiction || Erwin X OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz