Uśmiech numer 8.
Poza numer 3. Ta z profilu, z nieustępliwym, odrobinę zadziornym spojrzeniem – fani to kochają.
Śniadanie.
Znowu błysk fleszy.
Zapozuj ze szklanką soku, o tak. Pokaż, że jesz jak zwykły człowiek, zwykłą owsiankę, ze swoimi ludźmi.
– Wolę nazywać ich przyjaciółmi – wtrąca beznamiętnym głosem, podszytym nieco ironią, ale bardziej zmęczeniem.
– O tak, przyjaźń ponad sławę, skromność ponad bogactwo – krzyczy w dziennikarskim uniesieniu Rita Skeeter, a kolumna lewitujących w nicości piór skrupulatnie notuje każde słowo. – Bold, wyśrodkować, wielkość czcionki 15 – wyrzuca z siebie słowa jak pociski – i... dodać pytajnik po „bogactwo" – zarządza, mrużąc oczy z zadowoleniem.
Lekcje.
Prywatne, bo przecież tak wybitne umiejętności wymagają spersonalizowanego szlifu.
Błysk fleszy.
Obiad.
Lekcje.
Grupowe, bo przecież wizerunek Hogwartu, jako egalitarnej szkoły traktującej wszystkich na równi, nie może zostać nadszarpnięty.
Przerwa na poprawienie fryzury i krawatu.
Teraz kilka wyrecytowanych z pamięci zdań o celach, wartościach i planach na przyszłość.
– Fani chcą wiedzieć, jaki jest twój ulubiony smak fasolek! - dobiega gdzieś z tłumu pełen ekscytacji głos, a reszta uczniów wlepia w niego wyczekujące spojrzenia.
– Smak świętego spokoju – odpowiada, siląc się na uśmiech. – Chociaż jakoś ostatnio nie mam do niego szczęścia.
Trening, a raczej sesja zdjęciowa na lśniącym nowością Nimbusie, który sponsoruje w tym roku Drużynę Lwa podczas Turnieju.
Potem kolacja, ale przed kolacją krótkie załamanie nerwowe w toalecie na trzecim piętrze.
Bolesne zderzenie – o, tego akurat nie uwzględniono w planie dnia.
– Uważaj, jak chodzisz, Potter.
Nie musi podnosić wzroku, żeby sprawdzić, do kogo należy ten jadowity głos. Tylko dwie osoby są w stanie wypowiedzieć jego nazwisko z tak wyraźną pogardą, z czego jedna już nie żyje.
– Blask sławy wypalił ci oczy? - dodaje blondyn, kąśliwie wykrzywiając usta w wężowym uśmiechu.
Jawna nienawiść Malfoya psuje mu krew, ale jest już dużym chłopcem i wie, że nie można odpowiadać na tak impertynenckie zaczepki. Zresztą, od czasu zakończenia wojny, byłego Śmierciożercę wszyscy i tak traktują jak brudną szmatę, w którą wytrzeć można wszystkie swoje lęki, frustracje i nieprzyzwoite żądze. Harry ma przecież czyste ręce, więc nie będzie ich sobie brudził do zdjęcia.
Zmarszczka między brwiami znika tak szybko, jak się pojawiła, a twarz przyjmuje wyraz wystudiowanej uprzejmości.
– Na to wygląda – uśmiecha się kpiąco, gdy korytarz wypełnia oślepiający blask flesza.
Dopiero wieczorami, gdy zamyka się za nim obraz Grubej Damy, oddycha głęboko po raz pierwszy. Wymienia zmęczone spojrzenia z Ronem i Hermioną, których cień sławy również dopada w najmniej oczekiwanych momentach. Unika natomiast spojrzenia Ginny – z wiadomych powodów. Siada przy kominku, obok przyjaciół i korzysta z tej jedynej części dnia, kiedy mogą szczerze porozmawiać – bez obiektywów, zdradzieckich piór i oczu wokół.
– Znudzi im się w końcu – próbuje pocieszać Ron, a oni bez entuzjazmu kiwają głowami.
Harry Potter nigdy nie chciał sławy, ani zainteresowania tłumów. Nigdy nie szedł pod dykt publiki, szedł za głosem serca. Ale jego serce jest ostatnio bardzo zmęczone, a czarodziejska społeczność potrzebuje uśmiechu Złotego Chłopca na pierwszych stronach gazet. Uśmiechu, który pomaga przetrwać żałobę, daje poczucie bezpieczeństwa i nadzieję na sprawiedliwość. Dlatego posłusznie, każdego ranka, Harry Potter zakłada białą koszulę, skórzane buty i wystudiowany uśmiech numer 1, pod którym ukrywa wszystkie te emocje, których Wybawiciel Świata mieć nie powinien: gorycz, ból i żądzę zemsty.
Chwile wytchnienia Harry znajduje nocami, gdy potężny zamek pogrąża się we śnie. Lata praktyki w zwodzeniu Filcha i para magicznych gadżetów otwierają mu wszystkie zatopione w ciemności drogi. Nogi prowadzą go jednak zawsze w jedno i to samo miejsce...
CZYTASZ
Sny grzesznych dusz #drarry
FanfictionTo sen, to jeden z tych snów, które ostatnio cały czas go prześladują - powtarza w myślach. - To nie jest sen - padają słowa. Chłopak rozgląda się po pomieszczeniu w panice. Spokojnie, to znowu ten sen, gdzie jesteśmy w Pokoju Życzeń, zaraz się ob...