Ostatni krok

269 16 15
                                    


Tym razem Harry go nie gonił

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tym razem Harry go nie gonił.

Stał na środku łazienek sparaliżowany szokiem, a w jego wnętrzu szalało istne tornado myśli i sprzecznych emocji.

– Gratulacje, Harry, udało ci się.

Podekscytowany pisk Jęczącej Marty wyciąga go na powierzchnię. Chłopak podnosi wzrok na radosne oblicze martwej uczennicy i w całym chaosie swoich myśli próbuje zrozumieć jej kuriozalną reakcję. Na szczęście kolejne zdanie bardzo mu to ułatwia.

– On już jest w drodze do mnie – padają słowa, których nie musi już analizować. Puszcza się biegiem przez pokryte mrokiem korytarze Hogwartu odprowadzany przez wesoły chichot Jęczącej Marty.

Pewność tego, dokąd powinien kierować swoje kroki, ściska mu żołądek w supeł. Wieża Astronomiczna – to tam Draco będzie chciał się ostatecznie rozliczyć ze swoją przeszłością. Nie wie, czy to strach, czy oszalały pęd i brak tchu ściskają jego serce w łańcuchu bólu. To teraz nieważne, bo musi zdążyć zanim...

Leci do przodu przez stopień i w ostatnim momencie podpiera się na dłoniach. Powierzchnia schodów jest śliska od wody i widać na niej mokre ślady, jakby ktoś wyszedł na nie z epicentrum potężnej ulewy. Gryfona przebiega zimny dreszcz, bo ślady prowadzą dokładnie tam, gdzie prowadzi go za rękę najgorsze przeczucie. Pomimo szalejących w jego wnętrzu emocji, zauważa trzeźwo, że na dworze nie pada.

Skąd wzięły się tutaj te ślady?

Podąża za nimi wzrokiem i zauważa kolejną anomalię – ślady kończą się bez żadnej logiki w połowie korytarza. Złowieszczy grzmot wybija mu tę myśl z głowy. Podnosi się i biegnie dalej, teraz już prosto do Wieży, gdzie blask burzowego światła rozświetla na sekundę wszystko wokół. Widok, który ukazuje się Harremu, wypełnia jego płuca kującym strachem.

Wpada do Wieży z chwilą, gdy pierwsze krople deszczu zaczynają uderzać głucho o sklepienie. Burza na Wieży Astronomicznej to spektakularne i bardzo niebezpieczne wydarzenie. Wiatr miota jego szatami, a wzmagający deszcz bije mu w twarz, jak gdyby był na środku oceanu. Ledwo widzi szczupłą sylwetkę stojącą na brzegu barierki.

Woła go po imieniu, ale szalejąca ulewa zagłusza jego wołanie. Bez namysłu rzuca się w jego kierunku, ich spojrzenia spotykają się jeszcze na moment i ten moment rozdziera mu serce na pół. Łzy mieszają się z deszczem, a rozpaczliwy krzyk z kolejnym odgłosem burzy. Wyciąga ręce, żeby złapać szaty chłopaka, ale łapie jedynie zimne powietrze. Draco nie stoi już za barierką na Wieży Astronomicznej, a leży tysiące stóp pod nią, dokładnie tam, gdzie niespełna rok temu leżało bezwładne ciało Albusa Dumbledora. Krew brocząca z roztrzaskanej czaszki miesza się z rozwodnionym błotem i tworzy wokół martwego chłopca brunatną kałużę.

Harry zobaczy ten traumatyczny widok dopiero za kilka minut, gdy zbiegnie schodami na otwarty dziedziniec, w którym gęsta mgła nie będzie już przed nim kryć dowodów samobójstwa. Zegnie się wtedy w pół targany bezgłośnym szlochem, a świadomość tego, co się stało wyrwie mu na zawsze kawałek serca.

Draco Malfoy nie żyje i dobrze wie, że to on go zabił. 

Sny grzesznych dusz #drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz