Malfoy przestał pojawiać się na posiłkach. Ciężko było go także dostrzec na korytarzach. Żaden z Gryfonów nie zwrócił na to uwagi do momentu, aż jeden z amerykańskich gości Hogwartu żachnął się, jaka to wielka szkoda, że głównego wroga Złotego Chłopca wyrzucili ze szkoły akurat zaraz po ich przybyciu.
Harry zamiera porażony tą myślą. Jakkolwiek nie trawi Malfoya i życzy mu źle, tak wie aż nazbyt dobrze, co czeka byłego Śmierciożercę poza bezpiecznymi murami szkoły. Sytuacji nie polepszał fakt, że Ślizgon został pozbawiony przez McGonagall jedynego narzędzia obrony.
– Nikt z was go nie wiedział? – odkłada powoli sztućce i rozgląda się po stole.
– Ja ostatni raz na kolacji w dni eksmisji Skeeter – wyrywa się Ron z przesadną ekscytacją. Reszta potakuje w zamyśleniu.
– Nie wyrzucili go – odzywa się wreszcie Lucas, swobodnie opierając się na krześle. – Widziałem wczoraj sukinsyna, jak kuli się w łazience. Tej no... od tej prostytutki... Magdy? Marty?
Marszczy nos, próbując znaleźć właściwe imię. Wszyscy gapią się na niego z konsternacją.
– Wiesz, Lucas... Myślę, że to nie o takie jęki chodziło – łączy wreszcie fakty Hermiona.
Ochroniarz wzrusza ramionami i kontynuuje bez cienia zmieszania:
– W każdym razie był cały brudny, jakby ktoś kazał pływać mu w bagnie albo jeszcze czymś gorszym. – Usta chłopaka wykrzywiają się w odrazie. – Czy Hogwart to na pewno szkoła z internatem, a nie przypadkiem więzienie stanowe?
Pytanie rozbawia zebranych, z czego najgłośniej rechocze Ron. Jego oczy błyszczą tysiącami iskier, jakby słuchanie o pogrążaniu Malfoya było jego skrytym fetyszem. Harry odpiera niepokojącą myśl, przed kim chował się Malfoy w łazience i skutecznie przekonuje sam siebie, że nic go to nie obchodzi.
Stare odruchy serca tłumi kęsem kanapki.
Po posiłku wychodzą grupą z Sali Jadalnej i zaraz na półpiętrze wpadają na obiekt wcześniejszych rozmów. Ten zawsze arystokratyczny, zadbany chłopiec w idealnie skrojonych ubraniach, wyglądem przypomina teraz własny cień. Chudszy o parę kilogramów i z podkrążonymi na sino oczami wygląda, jakby próbował ukryć się w cieniu czarnego kaptura bluzy.
Harry zawiesza wzrok na anemicznej sylwetce przed sobą. Odkąd Ślizgonowi zabrano różdżkę, stał się chłopcem do bicia, szmatą, w którą każdy wyciera swoje brudne żądze i myśli.
Zemsta.
Mówią, że jest słodka. A jak smakuje naprawdę? O tym chce się przekonać każdy, kto przeżył wojnę.
Dlatego, gdy Draco tylko ich zauważa, zamiera, jakby właśnie spełniał się jego najgorszy koszmar.
Rozochocony tym widokiem, i wsparciem dwóch postawnych ochroniarzy, Weasley wyrywa się przed szereg.
– Fajnie było potarzać się w błocie!? – wypala z okrutną satysfakcją, nawiązując do sytuacji opowiedzianej przez Lucasa, a potem zaczyna naśladować głośne chrumkanie świni. Kilka świadków w korytarzu dołącza do niego i wspólnie robią niezłą oborę.
Harry bacznie obserwuje Ślizgona. Widzi, że ten resztkami sił próbuje nie dać się wyprowadzić z równowagi. Zdradzają go jednak zbielałe dłonie mocno zaciśnięte w pięści.
– Testowałem jak wygląda kąpiel u ciebie na chacie – cedzi słowa blondyn. – Czy Granger lubi jak wpychasz jej tego brudnego ku...
Pełne zniewagi pytanie więźnie w gardle.
– Słyszałem, że przyda ci się zaklęcie kneblujące? – pyta przekornie Jamie, niespiesznie chowając różdżkę do kieszeni spodni. – Nie musisz dziękować.
Dyga, jawnie wyśmiewając arystokratyczne maniery czystokrwistych i szarmanckim skinieniem dłoni puszcza Harrego i Hermionę przodem. Ron zostaje w tyle i gapi się na członka Złotej Gwardii jak zaczarowany. Brakuje mu tylko wielkiego transparentu z napisem: „Jamie, jestem fanem".
CZYTASZ
Sny grzesznych dusz #drarry
Fiksi PenggemarTo sen, to jeden z tych snów, które ostatnio cały czas go prześladują - powtarza w myślach. - To nie jest sen - padają słowa. Chłopak rozgląda się po pomieszczeniu w panice. Spokojnie, to znowu ten sen, gdzie jesteśmy w Pokoju Życzeń, zaraz się ob...