Z działu ogrodowego wydobywały się dziwne wrzaski. Personel sklepu, zaniepokojony tą sytuacją, chciał sprawdzić, co się wyrabia, ale nawet nie mógł dotrzeć do wejścia na dział, bo ludzie stali w przejściu i w sumie wszędzie, a o wejściu do OKA LUDZKIEGO CYKLONU nawet nie wspomnę. Dało się też słyszeć śmiechy oraz śpiewy.
No właśnie, śpiewy.
Na improwizowanej scenie, zrobionej z dwóch pięter stołów tarasowych, stała niska blond włosa dziewczyna i najgłośniej, jak tylko umiała, śpiewała swoją fanowską piosenkę:
- I jeszcze raz ludzie!Ciastek daj grabarzowi,garnuszkiem potrząśnij,garnuszkiem potrząśnij,ha ha ha!
Ciastek daj grabarzowi,
wielkiemu żniwiarzowi!
I tłum powtarzał za nią, machając rękoma na wszystkie strony, tworząc taką falę.
- Ciastek daj grabarzowi,
garnuszkiem potrząśnij,
garnuszkiem potrząśnij,
ha ha ha!
Ciastek daj grabarzowi,
wielkiemu żniwiarzowi!***
-Yuuuuuuuuhuuuuuuu!
- Waaaaaaaaaaaaa [pisk radości]
- Dziękuje wam ludziska! Jesteście wspaniali! - krzyknęła blondynka, pomachała do nich i skocznym krokiem wróciła do towarzyszy, robiących za instrumenty. Tłum krzyczał za nią.
- To-ga! To-ga TO-GA!!!
Himiko zbiła piątki ze swoimi towarzyszami i przekazała grabie Chrono, które robiły za mikrofon.
- Idziesz Chrono, twoja kolej! Już fanki się za tobą stęskniły!
- HaHA!! Chrono i fanki! Gratulacje! Jakie to w **** zabawne! - Twice poklepał białowłosego po plecach i pchną go na scenę. Gromada młodych lasek pod sceną zaczęła piszczeć i machać w stronę zastępcy przywódcy Ośmiu wskazań śmierci. BTS ma chyba od teraz nie lada rywali.
- Siema ludzie! Witam jeszcze raz drogie panie! - kobietki wydarły się jeszcze bardziej.
- Chro-no! Chro-no! CHRO-NO! CHRO-NO! - tłum krzyczał jeszcze bardziej.
- Ludziska, jest coś co, chciałbym wam wszystkim przedstawić! Moją skróconą historię, o marzeniach, pracy, miłości, przyjaciołach oraz o tym, jak znalazłem swoje miejsce na ziemi!
Oto utwór mojego autorstwa "Wyznanie Wiary"!!!
Tłum oszalał, no dosłownie oszalał, jak zwierzęta, którym dasz coś słodkiego do jedzenia [pamiętajcie! Nie dawajcie zwierzakom czekolady, no, chyba że to rodzeństwo i nie masz argumentów do kłótni lub chcesz je przekupić, to wtedy możesz, ale to jedyny wyjątek].
Twice i Toga z tyłu wybałuszyli oczy na zewnątrz. Oni wiedzieli co zaraz będzie.
- Twice dawaj telefon! - wydarła się Toga, trzęsąc wspomnianym mężczyzną na wszystkie strony.
- Masz! Masz! I nagrywaj! Musimy to mieć! - wykrzykną Twice.
- [t/i] będzie z nas dumna, jak to zobaczy! - Todze aż oczy brokatem zaszły, tak się mieniły z zachwytu.
Tymczasem Chrono zaczął swoje Wyznanie wiary.Ligo, rodzino ty moja! Wy jesteście jak zdrowie.
Ileż was trzeba cenić, ten tylko się dowie,
kto cię zdradził. Dziś zajebistość twą w całym składzie
widzę i opisuję, bo toast wzniesiemy w chacie.
Togo droga, co w ciemnym zaułku się czaisz
i w mrocznej stoisz bramie. Twice, co klasę 1 A
zaatakowałeś z naszym wiernym ludem.
Jak mnie [t/i] do sensu życia powróciła cudem,
Gdy od walącej się yakuzy pod jej skrzydła
oddany, obojętną na życie podniosłem powiekę
i zaraz gotów do baru ligi
Iść i za wrócony sens podziękować siostrze.
Tak nas powrócisz bojem na chwały łono.
Tymczasem przenoś moję duszę upojoną
do tych krzeseł obitych, do tych stołów szklankami zdobionych
szeroko przed barem Kurogiriego rozciągnionych.
Do tych melanżów malowanych drinkami kolorowymi
podkwaszanych cytryną i lodem schładzanymi.
Gdzie bursztynowy rum, wino jak śnieg biała
Gdzie pijanym rumieńcem Dabi meble podpala.A wszystko przepasane jakby muzyką, śpiewami ligi zgromadzonych,
za nimi barman Kurogiri wkurwiony stoi.Pisk zachwytu poniósł się po całej sali. Dziewczyny mdlały, faceci rozdzierali koszule, ochrona zbierała krótkofalówki z podłogi. Z tyłu sceny Toga z Twicem krzyczeli do kamery.
- Widzieliście, [t/i], Kai, Handman! To jest moc! - chwaliła Toga.
- Dabi, nawet na ciebie nie lecą laski jak teraz na Chrono! - darł się Twice.
Chrono machał do widowni i dziękował. Toga i Twice podeszli do niego i trzymając się za ręce, cała trójka skłoniła się teatralnie. Wtem dziewczęta spod "sceny" chwyciły ich za kostki w taki sposób, że ci polecieli do przodu. Jednak, zamiast spotkać się z twardą podłogą poczuli, jak widownia podaje ich sobie nawzajem i jarają się tym, że oto narodziła się nowa gwiazda sceny.
- Ha ha i to jest życie, co nie Twice? - szczęśliwy Chrono przepełzał przez kolejne ręce ludzi.
- Waaaahaaa! To jest najpiękniejszy dzień, jaki w życiu miałem!
- Jest cuuuudnie! - psychopatyczny uśmiech wykwitł na ustach zwariowanej przestępczyni.
Wtem ręce się skończyły i trzej muszkieterowie z miasta Tokio z łomotem gruchnęli o ziemie.
- No, No, No! Oto nasze śpiewające kanareczki wyleciały ze złotej klateczki, co? - Cała trójka podniosła swój wzrok od czarnych, dobrze wypastowanych butów, przez granatowe spodnie i tego samego koloru marynarkę, skończywszy na twarzy około 40-letniego mężczyzny z czapką ze znakiem policji.
- O kurwa - szepnęła Toga.
- Mamy przechlapane. Od kiedy psy mogą wchodzić do sklepów? - równie cicho wymamrotał Twice.
Tylko Chrono nadal trzymała gastro faza po żelkach od Togi i jego odwaga trzymała się dość dobrze. Więc chłopak postanowił, że on to załatwi.
- Dzień dobry panie władzo.
- Dzień dobry obywatelu. Co wy tu wyprawiacie za rozróbę, co?
- Ale panie władzo, to nic takiego. Panie władzo, słuchaj... emm Pańska godność?
- Komendant policji Tobirama Nezumaru.
- A więc panie Tobidrama...
- Tobirama - poprawił grzecznie komendant.
- Tobirama, czy drama, czego pan dramę robi, a więc panie TobiDRAMA, widzę, że praktykanta macie. - I faktycznie, za komendantem stał wysoki, dobrze zbudowany, blondyn, krótko ścięty z niebieskimi oczami. Ubrany w strój służbowy, z notesem i długopisem w ręku. Przyglądał się uważnie całej sytuacji.
- A mam.
- A z kąt?
- Panie, co pan taki wścibski. Wtykasz nos tam, gdzie nie trzeba. - Policjantowi starszemu puściły nerwy. - Hans! Wylegitymuj pana.
- Czyli z Niemiec. - mrunkął pod nosem Chrono. - No to się pobawimy. - I wredny uśmieszek wkradł się na twarz złoczyńcy.
Miał wspaniały pomysł.
- Hans, wyjmij długopis, kajecik i pisz. - Posterunkowy, Hans Klos, wystąpił przed komendanta Tobirame i stając na baczność, przyszykował wspomniane przybory wywiadowcze.
- Jawohl herr kommandant! (tłum. Tak panie dowódco)
- Po angielsku szczebiotaj jak już psie, bo nie rozumiem, co tam szczekasz! - Twice nie mógł się powstrzymać od komentowania i wybuchł gromkim śmiechem.
- Bracie, spokojnie, ja to załatwie - I Chrono, powstrzymując śmiech, odwrócił się w stronę spisującego go policjanta.
- Dowód poproszę.
- A na co?
- Na jajco.
- Tak, też jestem zdania, że pierwsze było jajko, a nie kura, a to dlatego, że w wyniku ewolucji, to właśnie nowe pokolenia, dostawały nowe cechy, czyli pierwsza kura musiała pochodzić od zwierzęcia kuro podobnego, która to swojemu potomstwu, w genach przekazała nowe cechy. Więc pierwsze było jajko.
- Dowód tożsamości poproszę, a nie naukowe wywody - A kpiący uśmiech wykwitł na twarzy niemieckiego policjanta.
- To, czego pan policjant się głupio pyta. Dowodu nie posiadam.
- Dlaczego?
- Nie te spodnie.
- Co proszę.
- No nie te spodnie, czego pan nie rozumie.
- Dobra, mniejsza. Name und Vorname?
- Że co?
- On chyba pyta się o imię i nazwisko! - powiedziała Toga.
- A... Grzegorz Brzęczyszczykiewicz - Policjant, po usłyszeniu tego, spojrzał się na Chrono, jak na wariata.
- Wie?
- Grzegorz - powtórzył pytany. Policjant zaś spoglądając męczeńsko na kartkę, zaczął bazgrolić.
- Grie-Griezierg-Grieziergiegoriz - Hans głośno mówił, co pisał, a cała banda muzyczna MOŻE miała polewę z niego.
- Brzęczyszczykiewicz. - Chrono jeszcze raz powtórzył nazwisko.
- Halt! - Zdenerwował się posterunkowy. - Briz-Brizenci-Brizencizcier- Brizencizcierysriz-Brizencizcierysrizksikieviw-Brizencizcierysrizksikieviwicizir. Oh, Geboren?
- Chrzączyżewoszyce, powiat Łękołody.
Policjant po usłyczeniu części dalszej zemdlał i jak kłoda, padł na ziemię. Nie dziwię mu się, w końcu Chrono posuną się do brudnej zagrywki, jaką jest łamaniec językowy. Sam Chrono długo uczył się pierwszej części z imieniem i nazwiskiem. [t/i] go przekonała do pewnej polskiej komedii, pod tytułem "Jak rozpętałem drugą wojnę światową". Co prawda nie rozumiał, dlaczego Polka śmiała się przez cały film, a potem przez kolejny tydzień męczyła całą ligę trudnymi słowami z jej rodowitego języka, np. soczewica, źdźbło, jajecznica ze szczypiorkiem, to brzmiało jak siedem słów, a nie trzy, chrząszcz brzmi w trzcinie w Szczebrzeszynie, stół z powyłamywanymi nogami, czy wspomniany już Grzegorz Brzęczyszczykiewicz, Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody.
Komendant pobladł i próbował obudzić młodzika, jednak bez skutku. Rozgniewany skoczył na Chrona.
- I co żeś pan zrobił! Ucznia mi zepsułeś!
- Panie majster, a na gwarancji? Jeśli tak, to wymienić można. - Tym razem podszedł Twice i opierając się na Chrono, zapytał policjanta.
Pan Tobirama zrobił się cały czerwony i zaczął zbliżać się niebezpiecznie szybko w ich kierunku.
- O oo, mamy ogon! - Ze śmiechem w głosie, powiedziała Toga.
- Piesek się zdenerwował! - I cała trójka zaczęła się powoli wycofywać.
- Nie uciekniecie mi smarkacze.
- Taki pewien, to paczaj! - powiedział Twice - HEJ! LUDZIE! TUTAJ SĄ CI GOŚCIE, CO ŚPIEWALI!
Nie minęła nawet chwila, a fani MOŻA zrobili zasłonę człowiekową.
- Przeklęte dzieciaki! - usłyszeli jeszcze donośny głos policjanta tonacy w tłumie.
- Dobra, a teraz musimy uciec od fanów. - Toga odpędzała się od jakiś nachalnych młodych ładnych chłopców.
- Dobry pomysł, ale jak? - Twice też próbował odpędzić od siebie stado dziewczyn.
Jak na życzenie, zgasły światła.
- Wiejemy!
I uciekali w ciemnościach przez dwa działy.
*** *** *** *** *** *** ***
HAHA JA ŻYJE!
Dobra, ja wiem moje jeżyki, że długo rozdziału nie było, ale PEWNI DWAJ CZYTELNICY postanowili w komentarzach postrzelać do mojej osoby z wiatrówek [Pozdrawiam was kochani]
A tak na serio, to miałam laga twórczego.
Jednak już jest lepiej, bo wena powraca.
*** Tak, zrobiłam fanowską przeróbkę "grosza daj wiedźminowi", jednak tekstem nawiązuje do kuroshitsuji i jest opublikowana w "Herbaciane opowieści Tanaki"[zaprasza fanów kurosza] (chamska reklama)
Pozdrawiam i do następnego!
CZYTASZ
"nie" bezpieczni złoczyńcy w IKEA - czyli czego nie robić z bandą przestępców
HumorPewnej nocy liga stwierdziła, że brakuje szklanek i trzeba coś z tym zrobić. Padło na to, że w przesilenie zimowe wyruszą do wielkiego labiryntu, z którego tylko niewielu znajduje drogę powrotną. IKEA Czy uda im się zdobyć upragniony skarb? Czy może...