Równo o godzinie siedemnastej stałam w galerii koło Starbucks'a, gdzie umówiłam się z Ashley. Niecierpliwie wypatrywałam dziewczyny, ale póki co, nigdzie jej nie widziałam. Nagle usłyszałam znajomy głos za plecami.
- Nie byłam pewna jaką kawę lubisz, więc kupiłam jedno karmelowe frappuccino i napój owocowy. Co wybierasz?
- Ja nie lubię kawy - odpowiedziałam.
- Zapamiętam - powiedziała, delikatnie się do mnie uśmiechając. - W takim razie punkt dla mnie za ten sok. Mam nadzieję, że lubisz truskawkę?
- Tak, dziękuję, nie musiałaś - odpowiedziałam, odbierając od niej zimny napój.
- To żaden problem. Muszę zadbać, abyś podczas tych zakupów nie umarła z pragnienia.
- Aż tak dużo czasu tu spędzimy? - zaśmiałam się.
- Szczerze to nie przepadam za łażeniem po galerii, ale czas mnie goni, a ja nie mam żadnego pomysłu na prezent - wyznała.
- Ja też nie przepadam za zakupami - przyznałam.
- Dobrze, w takim razie wspólnie postarajmy się, aby poszło nam sprawnie.
- Ok - przytaknęłam.
- A ty masz już jakiś prezent?
- Mam.
- A zdradzisz mi co to takiego? - dopytywała.
- A co jeśli ukradniesz mi pomysł? - spytałam, próbując ją zbyć.
- Obiecuję, że tak się nie stanie - powiedziała, przykładając wolną rękę do serca.
- No nie wiem. Wolę najpierw zadbać, aby twój prezent różnił się od mojego - zaśmiałam się.
- Ok, a więc... może pójdziemy najpierw do sklepu elektronicznego. Myślałam o tym, aby kupić mu te nowe modne słuchawki bezprzewodowe.
- Widziałam, że ma już takie - odparłam.
- Hmm, szkoda - powiedziała, robiąc zamyśloną minę.
- A może smartwatch? Liam dużo ćwiczy, pewnie przydałby mu się taki gadżet.
- Pewnie, to chyba dobry pomysł. Ty to masz łeb. Chodź, zapytamy sprzedawcę, który model poleca - ucieszyła się dziewczyna.
Po krótkiej rozmowie, sprzedawca przedstawił nam dostępną ofertę i wspólnie zdecydowałyśmy się na wybór najlepszego modelu w przystępnej cenie.
- To rzeczywiście były jedne z najszybszych zakupów na jakich byłam - powiedziałam, gdy wychodziłyśmy ze sklepu.
- Mówiłam ci - zauważyła Ashley z uśmiechem.
- Muszę jeszcze wpaść do papierniczego i kupić kilka rzeczy - powiedziałam.
- Ok, pójdę z tobą. Zawsze lubiłam chodzić do sklepów papierniczych. Uwielbiam ten zapach papieru i książek. Mama zawsze musiała odciągać mnie siłą - zaśmiała się.
Byłam nieco zaskoczona jej wyznaniem, ponieważ nie pasowała mi do tego typu rzeczy.
- No co się tak na mnie patrzysz? - spytała.
- Nie nic, po prostu... - urwałam zastanawiając się jak to ująć, aby jej nie urazić.
- Nie wyglądam? - spytała, a w jej głosie dało się wyczuć cień smutku. - W porządku, ale wiesz, pozory często mylą - dodała, wchodząc do sklepu.
W środku postanowiłyśmy się rozdzielić. Podczas gdy ja zajęłam się szukaniem papierowych dekoracji na przyjęcie, dziewczyna udała się do innego działu kilka alejek dalej. Pozbieranie wszystkich rzeczy z listy chwilę mi zajęło, gdy wyszłam ze sklepu, brunetka już tam czekała. Od razu dostrzegłam, że też nie wyszła ze sklepu z pustymi rękami.
CZYTASZ
Je t'aime, to znaczy kocham cię
RomanceCzym jest miłość? Ona przychodzi niespodziewanie, z nieznanej strony. Pochłania cię i zmienia w innego człowieka, który patrzy na świat w różowych okularach. Czasami sprawia, że cierpisz, ale nie wyobrażasz sobie już życia bez niej. Pierwsza miłość...