Gdy wróciłam na górę faktycznie tak jak powiedział mi Liam, wszyscy stali z kawałkami tortu. Kiedy brunet mnie zobaczył od razu podszedł do mnie z uśmiechem. Widziałam po nim wypite procenty, choć cały czas stał równo na nogach.
- Chodź, ukroję ci ciasta - powiedział od razu chwytając mnie za rękę i ciągnąć w stronę kuchni.
Byłam zaskoczona jego nagłą zmianą zachowania, ponieważ teraz nie odstępował mnie na krok. Gdy wzięłam kawałek do ust, smakując czekoladowe ciasto, Liam patrzył na mnie zaciekawiony.
- I jak ci smakuję? - spytał.
- Jest pyszne, wiesz, że uwielbiam ciasto czekoladowe. A tobie smakowało?
- Tak, jest w porządku - odpowiedział, po czym otworzył sobie nowe piwo.
- Może już starczy, co? - spytałam.
- Daj spokój, to moje urodziny.
- Właśnie Lea, daj mu świętować - wtrącił się jeden z kumpli Liama, podchodząc do nas.
Nie przepadałam za nim, a on chyba świetnie zdawał sobie z tego sprawę i miał do mnie podobny stosunek.
- Stary, chodź do nas, będziemy grać w piwnego ping ponga - zagadał, poklepując Liama po plecach.
- Zaraz przyjdę - odpowiedział chłopak, po czym zwrócił się do mnie. - A gdzie Ash? Nie przyszła z tobą?
- Nie. Poszła już do domu. Kazała mi cię pożegnać w jej imieniu.
- A ok - odparł tylko, po czym jakby na nowo rozluźniony poszedł do swoich kumpli.
Nie zostałam jednak na długo sama, ponieważ natychmiast podeszła do mnie Caroline.
- Hej, gdzie mi zniknęłaś wcześniej?
- Wybacz, poszłam się przewietrzyć.
- Sama? - zdziwiła się.
- Nie, z Ashley. Można powiedzieć, że dotrzymała mi towarzystwa, gdy poszłaś do łazienki.
Przyjaciółka spojrzała na mnie tajemniczo, już się bałam, co jej chodziło po głowie.
- Nie tak jak myślisz - odezwałam się natychmiast.
- Przecież nic nie mówię - szybko się obroniła, a na jej twarzy malował się cwany uśmiech.
- Ale ja już wiem, jakie tam myśli kłębią się w twojej głowie.
- I kto tu czyta w myślach? - zaśmiała się, nawiązując do naszej ostatniej rozmowy.
- Chyba już trochę zdążyłam cię poznać.
- A więc ty i Ashley zostaniecie przyjaciółkami? - spytała nagle.
- Chyba trochę się zagalopowałaś - zaśmiałam się. - Ale to prawda, że ostatnio zaczęłyśmy się lepiej dogadywać.
- To dobrze, lepiej będzie jeśli wpasujesz się w rodzinę Liama.
- Taaa. Tylko nie układaj mi życia jak moja matka. Do ślubu jeszcze daleko.
Dziewczyna uniosła ręce w geście poddania, śmiejąc się, jednak po chwili spoważniała.
- Kochana, ja już się będę zbierać - odpowiedziała po chwili.
- Co? Nie zostawiaj mnie samej - poprosiłam, robiąc błagalną minę.
Wiele bym dała, aby posiadać siłę perswazji niczym kot ze Shreka.
- Wybacz, ale jest już bardzo późno, a za kilka godzin mam pociąg do domu.
CZYTASZ
Je t'aime, to znaczy kocham cię
RomanceCzym jest miłość? Ona przychodzi niespodziewanie, z nieznanej strony. Pochłania cię i zmienia w innego człowieka, który patrzy na świat w różowych okularach. Czasami sprawia, że cierpisz, ale nie wyobrażasz sobie już życia bez niej. Pierwsza miłość...