Równo o godzinie czternastej wyszłam z auli z ulgą wymalowaną na twarzy, razem ze mną inni studenci wylali się z klas, a na korytarzu rozległy się głośne rozmowy. To oznaczało jedno, długo wyczekiwany początek weekendu.
- Widzimy się później - pożegnał mnie Paul i każdy z nas ruszył w swoją stronę.
- O czym on mówił? - zapytała Car, która nagle zjawiła się obok mnie.
Nawet nie zauważyłam kiedy.- Zostałam przymuszona do pojawienia się na jego domówce - powiedziałam.
- Zgodziłaś się?
- I tak nie mam lepszych planów. Cat jest u chłopaka, ty też wyjeżdżasz na weekend. Dlaczego obie mnie zostawiacie?
- Kochana przepraszam, ale jeśli nie wrócę na weekend do domu, rodzice urwą mi głowę i już nigdy się nie zobaczymy - powiedziała dramatycznym głosem, przytulając się do mnie.
- Bardzo śmieszne.
- Nie obraź się, ale muszę lecieć na stancję się spakować i zmykam na pociąg.
- Jasne, nie zatrzymuję. Nie chciałabym mieć cię na sumieniu.
- Do poniedziałku.
Samotnie wróciłam do pustego pokoju w moim akademiku. Cat zdążyła już wyjechać z samego rana, ponieważ odwołali jej dzisiejsze ćwiczenia. Nagle w pokoju zrobiło się tak pusto i cicho, zupełnie inaczej niż zazwyczaj. Wreszcie miałam chwilę tylko dla siebie. Szybko odgrzałam sobie obiad z wczoraj i postanowiłam wykorzystać ten czas na przeczytanie książki, która już od dawna leżała na mojej półce, czekając na swoją kolej.
***
Gdy zbliżała się osiemnasta oderwałam się od czytania i musiałam zacząć szykować się do wyjścia. Niestety nie mogłam liczyć na pomoc przyjaciółki w makijażu, dlatego musiałam poradzić sobie sama. Zdecydowałam, że nie będę nic zmieniać w moim wyglądzie i zostawiłam delikatny makijaż, który nosiłam przez cały dzień. Następnie przebrałam wygodne dresy na coś, w czym mogłam pokazać się ludziom i wyszłam z akademika. Dziesięć minut później byłam już pod blokiem, gdzie mieszkał mój chłopak. Po wejściu na drugie piętro zapukałam do właściwych drzwi z numerem piętnaście i poczekałam, aż ktoś mi otworzy.
Niecałą minutę później w drzwiach zjawił się Liam, witając mnie szerokim uśmiechem. Mogłam usłyszeć głosy dobiegające z salonu. To znaczyło, że nie przyszłam pierwsza.
- Hej piękna, jesteś w samą porę - przywitał mnie, wpuszczając do środka.
- Jesteśmy już w komplecie? - zapytałam.
- Nie - odparł chłopak, dziwnie przeciągając ten wyraz. Po jego zachowaniu widziałam, że coś nie gra.
- Coś się stało?
- Mamy jednego nieprzewidzianego gościa.
- Mów konkretniej.
- Będziesz miała okazję poznać moją siostrę - powiedział.
W mojej głowie kłębiło się od pytań, ale nie miałam okazji, aby je zadać, ponieważ chłopak chwycił moją rękę i pociągnął w stronę salonu. Od razu po wejściu do pomieszczenia mój wzrok padł na ciemnowłosą dziewczynę, która siedziała na kanapie na przeciwko wejścia.
Czy to żart, pomyślałam. Nigdy nie zapomnę świdrującego spojrzenia, jej czarnych oczu, które spotkałam pierwszy raz w klubie niecały tydzień temu.
To nie może być prawda.
Dopiero teraz zrozumiałam, dlaczego dostrzegłam w niej coś znajomego. Ciemnobrązowe włosy, układające się w delikatne fale, tego samego koloru co Liama, w jej oczach też było coś znajomego. Natomiast na tym podobieństwa się kończyły.
CZYTASZ
Je t'aime, to znaczy kocham cię
RomantikCzym jest miłość? Ona przychodzi niespodziewanie, z nieznanej strony. Pochłania cię i zmienia w innego człowieka, który patrzy na świat w różowych okularach. Czasami sprawia, że cierpisz, ale nie wyobrażasz sobie już życia bez niej. Pierwsza miłość...