Kolejnego dnia na uczelni cały czas siedziałam jak na szpilkach, już w głowie mając spotkanie z Liamem. Zupełnie nie potrafiłam się skupić na słowach profesora. Po skończonych zajęciach, wyszliśmy z sali razem ze znajomymi, którzy jeszcze rozmawiali ze sobą w najlepsze, wcale nie śpiesząc się do domu.
- Lea, pomyśleliśmy, że wybierzemy się razem na pizzę, co ty na to? - odezwała się Caroline.
- Niestety muszę wracać do siebie.
- Gdzie ci się śpieszy? - zapytała.
- Nie męcz jej Car, Lea musi uciekać na spotkanie z Liamem - odezwał się Paul.
Caroline popatrzyła na mnie zdziwiona, na jej twarzy malował się szeroki uśmiech. Miałam ochotę zabić Paula, że zdradził wszystkim moje plany.
- Nic nie mówiłaś.
- Wybacz, nie chciałam opowiadać przy wszystkich.
- Koniecznie musisz mi jutro zdać relację, a teraz uciekaj - pogoniła mnie, posyłając mi uśmiech. - Baw się dobrze.
Uśmiechnęłam się do niej krzywo i pożegnałam się ze wszystkimi, zmierzając jak najszybciej w stronę akademika. Zostało mi niewiele czasu, a musiałam jeszcze wybrać odpowiedni strój na spotkanie. Żałowałam, że w pokoju nie było Cat, która na pewno by mi doradziła w kwestii ubioru.
Ostatecznie zdecydowałam się na bardzo prosty ubiór, na który składała się koszula, skórzana kurtka, jeansy i sportowe buty. W końcu Liam podkreślał, że mam się ubrać wygodnie.
Czekając aż brunet da mi znać, że jest już pod budynkiem, miałam wrażenie, że wychodzę dziurę w podłodze. Wtedy odezwał się mój telefon. Moje serce od razu przyspieszyło. Szybko sięgnęłam po urządzenie, będąc pewna, że to Liam. Jednak okazało się, że wiadomość była od Cat.
Nie denerwuj się. Uśmiech, pierś do przodu i baw się dobrze ;*
Jej wiadomość rzeczywiście, wywołał niewielkie uśmiech na moich ustach.
To miło, że pamiętała.
Równo o czternastej dostałam wiadomość, że Liam czeka na mnie na dole. Wzięłam głęboki oddech i wyszłam z pokoju kierując się na dół. Miałam wrażenie, że podróż windą trwa wieki, nim wreszcie zjechałam na parter.
Po wyjściu na zewnątrz, od razu dostrzegłam Liama. Chłopak także mnie zobaczył, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Brunet ubrany był bardzo podobnie do mnie, w skórzaną kurtkę i ciemne spodnie. Na plecach miał niewielki plecak, również w czarnym kolorze. Za nim stał czarny sportowy motocykl. Zamarłam.
- Jakbyś czytała mi w myślach - odezwał się, podchodząc do mnie i ściskając mnie na powitanie.
- Co masz na myśli? - zapytałam, marszcząc brwi.
- Chodzi mi o twoje ubranie.
- Mówiłeś, żebym ubrała się wygodnie - stwierdziłam, dalej niepewnie spoglądając na motocykl.
- Dobrze, że mnie posłuchałaś - uśmiechnął się do mnie. - Ładnie wyglądasz.
- Dziękuję. Nie wspomniałeś, że masz motocykl - powiedziałam, praktycznie ignorując jego komplement i skupiając się wyłącznie na maszynie, którą przyjechał.
- Chciałem cię zaskoczyć - odparł, a uśmiech nie schodził z jego ust.
- To na pewno ci się udało - przyznałam.
Brunet podszedł do motocyklu i wręczył mi jeden kask, w kolorze czerwonym.
- O nie - zaprzeczyłam. - Nie ma opcji, że na to wsiądę.
CZYTASZ
Je t'aime, to znaczy kocham cię
RomanceCzym jest miłość? Ona przychodzi niespodziewanie, z nieznanej strony. Pochłania cię i zmienia w innego człowieka, który patrzy na świat w różowych okularach. Czasami sprawia, że cierpisz, ale nie wyobrażasz sobie już życia bez niej. Pierwsza miłość...