Zegar wybił piątą po południu, gdy Minerwa McGonagall jak burza wpadła do Wielkiej Sali.
‒ Wszystko już gotowe? ‒ zapytała, omiatając wzrokiem komnatę. ‒ Pociąg będzie na stacji za godzinę.
‒ Wszystko dopięte na ostatni guzik, Minerwo ‒ uśmiechnął się Flitwick.
‒ Wspaniale, Filiusie. Ktoś ma jakieś pytania, wątpliwości?
Wszyscy milczeli, tylko Snape odchrząknął znacząco. Hermiona z trudem powstrzymała chichot, wiedząc o co chodzi mężczyźnie. Odkąd złożył funkcję dyrektora na ręce Minerwy, a sam przyjął rolę jej zastępcy, co rok powtarzała się ta sama szopka. Na samym początku brała to na poważnie, ale potem uświadomiła sobie, że Snape nie ma żadnego interesu w domaganiu się tych obowiązków, poza... Poza rozrywką, wynikającą ze sprzeczek z Minerwą.
‒ Ani mi się waż, Severusie ‒ ucięła ostro McGonagall, zanim jeszcze Snape zdążył otworzyć usta.
‒ Nie pozwalasz mi wykonywać moich obowiązków, kobieto. To nie jest w dobrym tonie.
‒ Czy uważasz, że przestraszenie pierwszorocznych na śmierć jest w lepszym? ‒ rzuciła ironicznie.
Hermiona podchwyciła rozbawiony wzrok Neville'a Longbottoma. Pomachała mu w odpowiedzi.
Kilka minut później, gdy dyrektorka znowu zniknęła z sali, Chłopak podszedł do niej i trącił ją łokciem pod żebro. Stała obok Severusa, ale nie rozmawiali, ograniczając jakikolwiek kontakt do absolutnego minimum. I tak już wieść o jego wymówkach w skrzydle szpitalnym rozeszła się po nauczycielskim gronie i teraz Hermiona miała wrażenie, że ich zachowanie stało się tematem numer jeden pośród kolegów i koleżanek po fachu. Więc, gdy przyjaciel zagaił niewinnie:
‒ Jak twoje wakacje, Hermiono? ‒ Ona żachnęła się poirytowana:
‒ Neville, na miłość boską, czy mógłbyś chociaż ty dać już spokój?
‒ Ale z czym? ‒ Popatrzył na nią zdziwiony.
‒ Z tym całym... ‒ westchnęła. ‒ Ty o niczym nie wiesz, prawda?
‒ Ale o czym? ‒ Neville patrzył na nią zszokowany.
‒ Brawo, Granger ‒ mruknął Snape. ‒ Naprawdę gratuluję.
Longbottom posłał Mistrzowi Eliksirów krótkie, zdumione spojrzenie.
Odeszli nieco na bok.
‒ O co mu chodzi? ‒ wyszeptał chociaż z tej odległości mężczyzna i tak nie mógłby nic dosłyszeć. Hermiona kątem oka dostrzegła, że Snape uśmiecha się kwaśno.
‒ Cóż... ‒ zmieszała się. ‒ Skoro jeszcze o niczym nie wiesz, bardzo kusi mnie, żeby pozostało tak najdłużej, jak to możliwe, ale... hmmm pewnie i tak w końcu ktoś ci wypapla, więc chyba wolę przekazać ci własną wersję wydarzeń, zanim usłyszysz jakiś wytwór fantazji hogwarckich plotkar.
Neville zachichotał.
‒ Czyżbyś miała romans ze Snapem?
Pytanie było czysto żartobliwe i dotyczyło plotek nie zaś samej prawdy i tu Hermiona znów zdradziła znacznie więcej niż chciała, robiąc tak przerażoną minę, że Neville odruchowo obejrzał się za siebie.
‒ Hermiono, na Merlina, nie strasz mnie tak, myślałem, że on za mną stoi... czekaj, czemu zrobiłaś takie oczy?
‒ Zapomnij.
‒ Hermiono? ‒ Neville szczerzył się niemiłosiernie szeroko.
‒ Nic nie mówiłam. Nie było rozmowy.
CZYTASZ
DZIEDZICTWO FENIKSA cz. 2: Rozwiązanie (Sevmione) ZAKOŃCZONE
FanfictionHermiona i Snape znają już źródło choroby Albusa i Harry'ego. Teraz w niebezpieczeństwie znajduje się sam Mistrz Eliksirów, a nasza Gryfonka zrobi wszystko, by uratować życie mężczyzny, w którym właśnie zaczyna się zakochiwać...