Było lato. Pełnia lata. Hermiona długo myślała, długo rozpatrywała tę sprawę przyglądając się jej wzdłuż i wszerz. Większość ostatnich miesięcy spędziła na kolejonych poszukiwaniach, podróżach i studiowaniu feniksów, legend i mitów.
I odniosła porażkę. Najbardziej spektakularną dla samej siebie porażkę: pierwszy raz w życiu, chociaż dokładnie wiedziała, czego poszukuje, nie znalazła żadnych danych, zapisków ani opracowań. Niczego. Była jedynie mętna legenda, bajka dla dzieci, która równie dobrze mogła się okazać prawdą, co fikcją.
Hermiona czuła się, jakby ktoś naprawdę mocno walnął ją obuchem.
To było niedorzeczne. Głupie. Zawsze pokładała taką wiarę w wiedzy, w książkach, w nauce.
Ale tym razem ona ja zawiodła.
To było... porażające uczucie, które napełniło ja lekiem, podważyło wszelkie podstawy, na których osadziła swój świat i swoje zasady.
Zaczęła się bać, co jeszcze może być kłamstwem, gdy największa, pryncypalna wręcz prawda okazała się blagą.
Nie mogła spać. Straciła apetyt i zrobiła się w swojej goryczy nieznośna dla otoczenia. Zaczęła się zamykać, separować, odłączać od świata, tym zacieklej poszukując informacji, im większą pewność zyskiwała, że nic nie znajdzie.
‒ Ma tego serdecznie dość ‒ wyrzucił jej przy śniadaniu.
Był koniec sierpnia.
‒ Czego? ‒ uniosła brwi, spoglądając na niego znad „Księgi Starożytnych Klątw".
‒ Tego ‒ wymownie postukał palcem w okładkę trzymanego przez nią tomu.
‒ Książek?
‒ Nie udawaj, Hermiono, że nie rozumiesz ‒ zniżył głos. Robił tak zawsze, gdy miał ochotę go podnieść. Zauważyła to już jakiś czas temu.
‒ Ja naprawdę nie rozumiem, Severusie.
Rozumiała. I Snape z łatwością rozpoznał malujący się na jej szczerej twarzy fałsz.
‒ Zostaw to.
‒ Co?
‒ Do cholery, dziewczyno, daj mi żyć i żyj ze mną!
Żachnęła się.
‒ Żyję z tobą, Snape. A niby z kim innym?
‒ Z tym ‒ warknął. ‒ Z cholernym feniksem. Nie spędzamy razem czasu, Nie wyściubiasz nosa z gabinetu. To jest chore.
Nie wierzyła, że takie słowa pochodzą z jego ust.
Westchnęła.
‒ To jest ważne, ważniejsze niż te wszystkie dyrdymały.
‒ Mylisz się ‒ syknął. ‒ Chcę, żebyś miała wspomnienia, Granger. Chociaż wspomnienia. JA chce mieć wspomnienia.
‒ A ja nie chcę, żebyś umarł! ‒ krzyknęła.‒ Nie zgadzam się na to!
‒ Trzeba było o tym myśleć przed ceremonia, Granger.
Zamrugała. Nie używał już jej panieńskiego nazwiska. Gdy chciał być czuły lub osobisty, mówił po imieniu. Kiedy włączał się jego zwyczajny, lekko drwiący sposób bycia, zwracał się do niej per „pani Snape".
‒ Po prostu próbuję cię chronić ‒ powiedziała ciszej.
‒ Nie próbuj, Granger ‒ odparł gorzko. ‒ Skoro ty jeszcze niczego nie znalazłaś, to zapewniam cię, że na całym globie nie istnieje żadna warta zachodu wzmianka na ten temat.
![](https://img.wattpad.com/cover/254213845-288-k81124.jpg)
CZYTASZ
DZIEDZICTWO FENIKSA cz. 2: Rozwiązanie (Sevmione) ZAKOŃCZONE
FanfictionHermiona i Snape znają już źródło choroby Albusa i Harry'ego. Teraz w niebezpieczeństwie znajduje się sam Mistrz Eliksirów, a nasza Gryfonka zrobi wszystko, by uratować życie mężczyzny, w którym właśnie zaczyna się zakochiwać...