Nie był w stanie zliczyć ile razy wpatrywał się w wypisane liczby na opakowaniu batonika.
Schował go w szafeczce tuż obok łóżka i wyjmował go raz za razem, lecz nic z tym nie zrobił. Za każdym razem zaczynał jakąś wewnętrzną debatę, rozmyślając nad tym czy w końcu skorzystać z telefonu.
Po pierwszym dniu, który dłużył się w nieskończoność, nauczył się obsługiwać to śmieszne urządzenie.
Już w pierwszych dwóch tygodniach na Midgardzie Thor próbował go namówić do korzystania z tej technologii. Nie chciał nawet o tym myśleć, więc rzucił pudełko w kąt pokoju i nie miał zamiaru dotykać go nawet kijem. Jego współlokatorzy wkurzali go każdego dnia na żywo, a miałby dopuścić do tego, by mieli możliwość irytowania go na odległość? Ha! I co jeszcze?Tego wieczoru w końcu podniósł pudełko z podłogi i oczyścił je z kurzu. Wyjął nowe urządzenie i z pomocą instrukcji był w stanie zrobić na nim cokolwiek.
Po kilku godzinach opanował korzystanie z tego ustrojstwa do perfekcji, jednak nie skorzystał z numeru Mirelli. Coś blokowało go wewnętrznie i po pewnym czasie zrozumiał, że to była jego duma.
Na litość Odyna, był przecież bogiem kłamstw! Nie potrzebował pomocy nikogo! Miał prosić się o spotkanie ze zwykłą śmiertelną istotą, których jest na ten planecie miliardy?
Schował więc batonik z powrotem do szafki i odłożył telefon na półkę. Nie, nie potrzebuje nikogo i nie będzie się prosić o znajomość z kimkolwiek. Nie wiedział, dlaczego w ogóle myślał o tej dziwnej osobie. Zawsze dawał sobie rade sam.
Jednak prawda była taka, że nawet największy miłośnik samotności w końcu pragnął bliskości drugiej osoby.
Nie ważne czy miałaby to być przelotna znajomość, przyjaźń czy romans wszechszasów - każdy potrzebował choć jednej osoby, która wsparłaby go w trudnych momentach.
Tak się składało, że Loki miał ich coraz więcej po swoim nieudanym ataku na miasto.
Tesseract namącił mu w głowie, nie dało się tego ukryć. Oczywiście, że w jakimś sensie pragnął tego, co się wydarzyło. Łaknął władzy, której od dziecka był uczony. Odyn zawsze powtarzał, że któryś z nich, Loki lub Thor, przejmie tron. Któreś z nich miało zostać przyszłym władcą Asgardu i właśnie na tę pozycję ich szkolono.
W pewnym momencie to wszystko legło w gruzach i doprowadziło do sytuacji, w której teraz się znajdował.
W momencie, gdy w jego ręce dostał się tesseract w jego głowie pojawił się ten głos, powtarzający, że to wszystko mu się należy. Ten głos przejął nad nim kontrole i nie pozwolił przerwać walki, gdy jeszcze była szansa na uratowanie wielu istnień. To niebieskie cudo wydobywało z każdego najgorsze cechy i on sam się o tym przekonał.
CZYTASZ
Tell Me Hσw - Lσƙi
FanfictionZostał zesłany na Ziemie, po tym, jak udowodniono, że sam był pod czyjąś kontrolą podczas ataku na New York. Miał odpokutować - naprawić swoje błędy. Cała ta sytuacja mu się nie podobała. Nie chodziło o pomoc midgarskim bohaterom, to mógł zrobić. Gd...