Pierwsze przyjęcie w Stark Tower odbyło się już w trzecim tygodniu jego pobytu na Ziemi. Nie do końca pamiętał, jaki był powód i czy w ogóle jakiś był. Stark miał tendencje do bezpodstawnego imprezowania.
Najchętniej spędziłby ten czas w swoim pokoju, czytając. Jego plany zniszczył Thor, który wręcz siłą zaciągnął go do tłumu ludzi.
- Bracie, musisz spędzać czas z innymi ludźmi. Pokaż im, że nie jesteś taki jak myślą - powtarzał przez cały dzień.
Loki chciał, tylko aby przestał mówić. Głos blondyna zaczynał go irytować. Jego ciągłe namowy i powtarzanie tego samego zdania, były nie do zniesienia, więc ostatecznie się zgodził.
Ubrany w czarny garnitur w końcu pojawił się na miejscu.Ludzie tańczyli na parkiecie, pili przy barze i rozmawiali w grupach na kanapach, które były rozmieszczone dookoła pomieszczenia. Nie zmieniło to jednak faktu, że pojawienie się boga kłamstw wywołało niemałą sensację.
Przewrócił oczami, widząc ukradkowe spojrzenia oraz słysząc szepty na swój temat i skierował się w stronę baru. Nie zniesie tego wieczoru bez choćby minimalnej ilości alkoholu.
Na miejscu zastał Romanoff, która, jak zdążył zaobserwować, również nie przepadała za tłumami, które zebrały się na tym piętrze. Wolała pobawić się w barmankę i od czasu do czasu porozmawiać z kimś z drużyny.
Naprzeciwko niej, po drugiej stronie baru siedział Bucky Barnes.- Ciebie też zmusili? - odezwał się na powitanie żołnierz. Nawet nie spojrzał w stronę bożka, gdy ten stanął tuż obok.
- Nie postawiłbym tu nogi z własnej woli - prychnął w odpowiedzi. Chwile później została przed nim postawiona szklanka zapełniona bursztynowym płynem. Spojrzał na rudowłosą z uniesioną brwią, lecz ta tylko wzruszyła ramionami.
- Wyglądasz, jakbyś tego potrzebował.
Chwile później stuknęła swoją szklanką o drinki dwóch mężczyzn i uniosła ją do góry, jakby wznosiła toast.
Z całej drużyny chyba z nimi Loki dogadywał się najlepiej. Dogadywać - to zbyt wielkie słowo, by opisać znajomość tej trójki. Tolerowali się.
Żadne z nich nie miało czym się pochwalić, jeżeli chodziło o ich przeszłość i właśnie dlatego się rozumieli.Nie ufali mu, a on nie ufał im, ale nikogo to nie dziwiło.
Już pierwszego dnia, było wiadomo, że drużyna superbohaterów nie przebaczy mu tak od razu. Owszem, na Asgardzie udowodniono, że Loki sam był pod czyjąś kontrolą w trakcie ataku, ale to nie znaczyło, że przyjmą go z otwartymi ramionami.
Nie był pewien, jak doszło do jego znajomości z żołnierzem, tak po prostu wyszło. Oboje byli wykorzystywani jako marionetki w cudzych rękach, więc w jakimś sensie wiedzieli, przez co przeszli.
CZYTASZ
Tell Me Hσw - Lσƙi
FanficZostał zesłany na Ziemie, po tym, jak udowodniono, że sam był pod czyjąś kontrolą podczas ataku na New York. Miał odpokutować - naprawić swoje błędy. Cała ta sytuacja mu się nie podobała. Nie chodziło o pomoc midgarskim bohaterom, to mógł zrobić. Gd...