Wymyśliła pieczenie ciasta czekoladowego. Mógł się tego spodziewać, a jednak nadal był zaskoczony, gdy zaciągnęła go do kuchni.
Okazało się, że tego samego dnia zdobyła od Belli przepis i chciała go przetestować.
Szło im na tyle źle, że co kilka minut dzwonili do właścicielki kawiarni, aby wspomogła ich radą. Po ponad godzinie, zmarnowanych kilogramach mąki oraz kilku zbitych jajkach leżących na podłodze, w końcu im się udało. Ciasto wylądowało w piekarniku.
Zrobiła im kawę i pozwoliła na kilkanaście minut przerwy, którą spędzili w całkowitej ciszy. Nie potrzebowali więcej słów tego dnia. Chcieli chwili ciszy, a towarzystwo drugiej osoby było miłym dodatkiem.
Niestety, ale ich odpoczynek nie trwał tak długo, jakby tego chciał. W końcu zmusiła go do sprzątania, które było potrzebne po malowaniu. Wspólnymi siłami pozbyli się brudnej foli, oczyścili wałki oraz pędzle i ustawili nowe meble w odpowiednich miejscach. Loki mógł i chciał użyć do tego swojej magii, ale Mirella kategorycznie mu tego zabroniła.
- Jeśli chcesz być dumny ze swojej pracy musisz w pełni doświadczyć wszystkiego, co było z nią związane - powiedziała pouczającym tonem, po czym skrzywiła się, patrząc na salon. - Nawet głupiego sprzątania, którego nikt nie lubi.
Ciasto było gotowe, gdy wszystko skończyli. Loki nawet nie próbował udawać; chciał kawałek czekoladowej słodkości, w końcu pomógł go upiec.
- To nie dla ciebie! - stwierdziła, uderzając jego dłoń szpachelką.
- Pomagałem je robić!
- W dobrym celu! - kłóciła się, dalej broniąc ciasto przyborem kuchennym. Zmarszczył brwi i ponownie spróbował dobrać się do deseru, ale ich małą wojnę przerwał głos Jarvisa.
- Nick Fury oczekuje na pańską osobę.
Kłamca westchnął, przymykając na chwile oczy. Kompletnie zapomniał, że T.A.R.C.Z.A. cały czas miała go na oku. Raz na jakiś czas Fury pojawiał się w wieży, aby sprawdzić, czy grupa bohaterów daje sobie radę z tym gorszym z braci.
Mirella ewidentnie chciała coś powiedzieć, gdy patrzyła na niego pytająco, jednak nie dał jej na to szansy. Bez pożegnania czy ostatniego spojrzenia, ruszył w stronę windy. Nie chciał jej w tamtej chwili tłumaczyć, że dyrektor organizacji sprawdzał go jak każdego innego przestępcę. To było upokarzające.
W szybkim czasie zjechał na odpowiednie piętro i skierował się do salonu, gdzie wszyscy już czekali. Jednym ruchem ręki pozbył się farby i resztek mąki ze swojej osoby i ruszył w ich stronę. Westchnął ostatni raz i usiadł obok Thora.
- Jak wygląda sytuacja?
Loki prychnął cicho, słysząc słowa czarnoskórego. Jego pytania zawsze brzmiały tak, jakby czekał na jakiś jego zły ruch, aby zamknąć go w celi i wyrzucić jedyny klucz do wulkanu. Kiedy w końcu zrozumieją, że kłamca nie budzi się z idealnym planem, by unicestwić ich wszystkich?
CZYTASZ
Tell Me Hσw - Lσƙi
FanfictionZostał zesłany na Ziemie, po tym, jak udowodniono, że sam był pod czyjąś kontrolą podczas ataku na New York. Miał odpokutować - naprawić swoje błędy. Cała ta sytuacja mu się nie podobała. Nie chodziło o pomoc midgarskim bohaterom, to mógł zrobić. Gd...