Loki nigdy wcześniej nie czuł się tak bezradny.
Nie zliczyłby, ile razy wygrywał walki z wrogiem atakującym Asgard. Nie umiałby powiedzieć, ile razy dzięki swojej inteligencji wybrnął z kłopotów. Tyle razy udało mu się znaleźć wyjście z krytycznych sytuacji, ale nigdy wcześniej nie czuł się tak bezradny, jak wtedy, gdy obserwował ją w dzień świąt. Jego Mirella powoli zanikała.
Dziewczyna w pełni pochłonięta pracą nad dzbankami nawet nie wyczuła jego wzroku. Przygryzała policzek, nachylając się nad tą dziwną maszyną, która kręciła gliną i delikatnymi ruchami poprawiała kształt.
Czasami kręciła głową w rytm muzyki, która wydobywała się z głośników, ale przerywała, gdy za bardzo się rozproszyła. Od czasu do czasu odchylała głowę na bok, aby upić łyk kawy przez słomkę.Siedziała tak od rana, próbując wyrobić się ze wszystkim do wieczora.
- Powinnaś coś zjeść - oznajmił, odkładając książkę na bok. Może i trzymał ją w rękach, ale ledwo przeczytał kilka rozdziałów.
- Nie teraz - wymamrotała, mrużąc oczy.
Obserwował, jak po chwili namysłu przytaknęła głową. Strzeliła palcami u rąk i powolnymi ruchami zaczęła zataczać koła wokół swojego dzieła. Delikatne płomyki wydobywające się z jej dłoni nadawały ostateczny kształt naczyniom.- Nie jadłaś nic od rana - ciągnął dalej temat. Przez cały dzień przypominał jej o jedzeniu, lecz za każdym razem go zbywała. W pewnym momencie miał dość i sam zrobił jej kanapki. Nie było to jakieś wybitne dzieło, ale chciał, żeby coś zjadła, choćby kilka gryzów kromki chleba z serem. Jednak obie kanapki nadal leżały w tym samym miejscu, gdzie je zostawił. Zrobiła może dwa gryzy, po czym wróciła do swojego zajęcia.
- Nie jestem głodna - westchnęła. Może i nie widział dokładnie jej twarzy, ale był pewien, że przewróciła oczami.
Zacisnął usta, poddając się i wrócił do czytania. Okazjonalnie podnosił wzrok, aby zobaczyć jak jej idzie malowanie nowo zrobionego kubka.
Siedzieli tak przez kolejne kilka godzin, w ciszy i spokoju, po prostu ciesząc się swoim towarzystwem.
Jednak w końcu wybiła godzina osiemnasta i musieli się przygotować.
Dalej siedziała w pełni skupiona na pakowaniu naczyń, więc ostrożnie do niej podszedł, nie chcąc jej przestraszyć.Odchrząknął, aby uświadomić ją o swojej obecności, jednak ani drgnęła. Zaśmiał się cicho i delikatnie położył rękę na jej ramieniu. Wzdrygnęła się, natychmiast obracając głowę w jego stronę.
- Spóźnimy się - oznajmił, kiwając głową w stronę zegara. Mirella zmarszczyła brwi, jakby nie wiedziała, o co mu chodziło.
- Pepper nas zabije, jeśli nie będziemy u nich za dwadzieścia minut - powiedział, widząc jej zdezorientowany wzrok. W odpowiedzi zamrógała kilka razy powiekami, zerknęła na ręce, w których trzymała zapakowany prezent i w końcu przytaknęła.
CZYTASZ
Tell Me Hσw - Lσƙi
FanfictionZostał zesłany na Ziemie, po tym, jak udowodniono, że sam był pod czyjąś kontrolą podczas ataku na New York. Miał odpokutować - naprawić swoje błędy. Cała ta sytuacja mu się nie podobała. Nie chodziło o pomoc midgarskim bohaterom, to mógł zrobić. Gd...