Sugawara obudził się dość późno i słońce zdążyło już być wysoko na niebie, więc teraz irytująco świeciło mu wprost na twarz.
– Tooru, zasłoń zasłony, błagam – wyjęczał Suga, zasłaniając się jedną z poduszek.
Dopiero po chwili zorientował się, że nie słyszy żadnej odpowiedzi. Momentalnie też przypomniał sobie wydarzenia z wczorajszego wieczoru i aż się podniósł do siadu. Zerknął na miejsce obok siebie, ale było puste i nie wyglądało na to, żeby ktokolwiek spał tam w nocy.
Sugawara musiał przyznać sam przez sobą, że w tym momencie zaczął lekko panikować.
Chwilę później zobaczył jednak niewielką kartę na stoliku obok łóżka. Z lekko drżącą dłonią sięgnął po nią i przeczytał, co było na niej napisane pismem Oikawy pełnym zawijasów na końcach liter. Tooru informował go, że ma zamiar zostać na noc u Makkiego i prosił, żeby Suga się o niego nie martwił. Nic więcej. Oikawa nie podał żadnego powodu takiej decyzji, co nieco zaniepokoiło Sugawarę. Czyżby aż tak bardzo był zły o tę ich wczorajszą kłótnię?
Suga z rezygnacją padł z powrotem na poduszki, wciąż w dłoni ściskając kartkę z informacją od swojego partnera. Przez jakiś czas leżał tak i jedynie wpatrywał się w biały sufit.
Zaczął rozmyślać o ostatnich dniach albo nawet tygodniach. Miał świadomość tego, że po śmierci matki stał się wrakiem człowieka, który nie nadawał się do egzystowania z kimkolwiek. Mimo to Oikawa wciąż przy nim trwał i dawał mu czas oraz przestrzeń, której potrzebował.
W którymś momencie zabrnęło to jednak trochę za daleko. Nie winił oczywiście Tooru, że ten nie znalazł jakiegoś efektownego sposobu na pomoc Sudze. Taki sposób prawdopodobnie nawet nie istniał. To co prawda Daichi stworzył bodziec, który ostatecznie pozwolił Sugawarze dopuścić do siebie emocje, ale przecież to wcale nie znaczyło, że pomoc Oikawy była bezcelowa. Jego obecność była dla Koushiego bardzo ważna, nawet jeśli tylko żyli przez jakiś czas obok siebie bez właściwej rozmowy.
Dlatego właśnie Suga wstydził się za swoje zachowanie. Pozwolił cierpieniu przysłonić sobie cały świat i nie widział, że tym zachowaniem rani swoich bliskich. Wreszcie jednak czuł się lepiej. Wciąż nie potrafił przeboleć straty swojej mamy oraz związanego z tym poczucia winy, ale teraz miał przynajmniej wrażenie, że jest już w stanie myśleć logicznie. Czuł, że wreszcie jest sobą, a nie jedynie cieniem tego normalnego Sugawary.
Śmierć jego matki uświadomiła mu jeszcze jedną, bardzo ważną rzecz. Mianowicie dotarło do niego jak krótkie jest życie. Chyba nigdy tak mocno tego nie doświadczył i teraz z przerażeniem myślał o tym, że każda minuta, godzina, dzień może być czasem straconym, bo on nie zrobił czegoś, co mógłby.
Nie chciał żałować, że komuś nie poświęcił dostatecznie dużo czasu. Nie chciał potem wyrzucać sobie, że nie zadbał należycie o jakąś relację lub coś odłożył na później. Dlatego nie chciał też tracić czasu na kłótnię z Oikawą. Kochał go. Jak różnie by nie bywało, mimo wszystkich przeciwności i wbrew zdrowemu rozsądkowi – pragnął go najbardziej na świecie.
Będąc zdeterminowanym i pewnym swoich właśnie podjętych decyzji, Sugawara przeturlał się na brzeg łóżka i po raz kolejny wyciągnął rękę w stronę swojej szafki nocnej. Tym razem jednak sięgnął po swój telefon.
Już z urządzeniem w dłoniach, ułożył się wygodnie na łóżku i wszedł w swoje ostatnie rozmowy. Utworzył nową wiadomość adresowaną do Tooru i, przygryzając lekko kciuk ze zdenerwowania, zastanawiał się nad jej treścią.
Wreszcie napisał kilka prostych zdań, które informowały o tym, że chce się z nim spotkać oraz z zapytaniem czy może stawić się o szesnastej w jednej z ich sprawdzonych kawiarni. Całość zakończył złowróżbnym: Musimy porozmawiać, ale w tym momencie nie potrafił znaleźć lepszych słów. Przecież naprawdę musieli porozmawiać.
CZYTASZ
My Lovely Setter || OiSuga
FanfictionKontynuacja historii Oikawy oraz Sugawary z opowiadania My Lonely Setter (również u mnie na profilu). Jeśli więc jesteś tu nowy, to gorąco zachęcam do zapoznania się również z pierwszą częścią. Mija ponad rok odkąd Sugawara poleciał do Buenos Aires...