4. W nowej roli

1.4K 72 4
                                    

   Następnego ranka Vittoria obudziła się punktualnie o godzinie siódmej. Miała  godzinę czasu do śniadania i dwie do rozpoczęcia swojej pierwszej lekcji. Zerknęła na plan zajęć, który od wczorajszego wieczoru leżał na jej biurku by zobaczyć, która z klas dostąpi tego wątpliwego zaszczytu. Puchoni i Krukoni, siódma klasa. Cudownie - pomyślała, ciężko wzdychając.

   Skończywszy poranną toaletę poszła się ubrać. Postanowiła pozostać przy stroju, którego używała przez ostatnie lata w laboratoriach. Był to wykonany ze smoczej skóry czarny komplet składający się z rozszerzanej w biodrach tuniki ciasno zapinanej pod samą szyję na guziki oraz spodni i wysokich butów sięgających do połowy uda. W komplecie znajdowały się również rękawiczki, które wsunęła za pasek przy tunice. Kiedy była już kompletnie ubrana, stanęła przed wielkim lustrem, które przyjechało z jej londyńskiego mieszkania. W tym stroju wyglądam jak żeński odpowiednik Snape'a - pomyślała, uśmiechając się kwaśno. Napięta sytuacja między nią a nauczycielem eliksirów nie dawała jej spokoju przez cały wczorajszy wieczór. Dopiero leżąc w łóżku grubo po północy powzięła decyzję, że sprawa musi ostatecznie zostać wyjaśniona. I że nastąpi to dzisiaj.

   Vittoria rzadko kiedy kogoś przepraszała. Robiła to tylko w uzasadnionych przypadkach, a ten do niech nie należał. Dlatego musiała uruchomić ogromne pokłady autosugestii, by przekonać samą siebie, że ten ogromny trud może się jeszcze opłacić. Traktowała to jako swego rodzaju eksperyment – jeśli pokaja się przed Snape'em, istniała spora szansa na to, że jego przerośnięte ego weźmie górę i przezwycięży paskudny charakter.

   Pierwsza okazja do konfrontacji pojawiła się niemal natychmiast. Vittoria zamykała właśnie swój gabinet, kiedy usłyszała na korytarzu znajome kroki. Snape najwyraźniej był pogrążony we własnych myślach, ponieważ zauważył ją dopiero wówczas, kiedy dystans między nimi zmniejszył się do około czterech metrów. Zatrzymał się na chwilę, patrząc na nią z wyrazem lekkiego zmieszania na twarzy, po czym ruszył dalej w stronę schodów. Podskórnie czuł, że na nią wpadnie. Że też Dumbledore ze wszystkich pustych kwater w zamku musiał jej przeznaczyć akurat tę! Choć jego umysł był szczelnie zamknięty, towarzyszyła mu nieuzasadniona obawa, że mogłaby w jakiś sposób wyczytać z jego twarzy fakt, że zeszłej nocy spędził kilka godzin szukając wszelkich informacji na jej temat. Wiedział już, że trafili do Hogwartu w tym samym czasie, choć rocznikowo była o rok starsza. Prymuska, pierwsza we wszelkich rankingach wśród uczniów Ravenclawu. Szczególnie uzdolniona w zakresie zielarstwa, zaklęć i eliksirów. Aktualnie jej nazwisko przewijało się również w wielu książkach z zakresu botaniki i uzdrawiania. Specjalizowała się szczególnie w gatunkach groźnych i zagrożonych wymarciem, co jemu osobiście wydawało się dość niezdrowe. Nie znalazł jednak nic kompromitującego, a na tym zależało mu najbardziej. Nie mogła jednak być aż tak kryształowa. Każdy miał coś za uszami.

   - Severusie, zaczekaj... proszę – usłyszał jej cichy głos i kątem oka dostrzegł, że w ostatniej chwili powstrzymała się od złapania go za ramię.

   - Czego chcesz tym razem? - warknął.

   Vittoria spuściła głowę i wlepiła wzrok we własne buty. Nie sądziła, że będzie aż tak trudno grać jej rolę skruszonej.

   - Chciałam... chciałam cię przeprosić za swoje wczorajsze zachowanie i za to, że byłam złośliwa podczas kolacji. Przyznaję ci też rację w tym, że nie musimy wcale się lubić żeby móc razem pracować. Nie powinnam też naruszać twojej... strefy cielesnej - przełknęła ślinę, by nieco rozluźnić ściśnięte gardło. - To było nachalne i nie na miejscu. Po prostu chciałabym, biorąc pod uwagę co na czeka, żebyśmy utrzymywali w miarę poprawne relacje. Przed nami wiele miesięcy ciężkiej i niebezpiecznej pracy i dobrze by było, żebyśmy jakoś się dogadywali. Może moglibyśmy zacząć naszą znajomość jeszcze raz?

Jabłko śmierci || Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz