Następnego ranka Vittoria obudziła się dużo wcześniej niż zwykle, z towarzyszącym jej silnym uczuciem psychicznego dyskomfortu. Spowodowane było to nie tylko potwornym bólem głowy, jaki odczuwała, ale również dlatego, że wydarzenia wczorajszego wieczoru nie dawały jej spokoju. Leżąc w łóżku rozkładała na czynniki pierwsze to, co wydarzyło się między nią a Severusem. Początkowo po jego wyjściu czuła się upokorzona, odrzucona i zła, choć nie do końca wiedziała, na kogo się złości. Najpierw miała pretensje do ojca, że – choć przecież zrobił to nieświadomie – znowu się wtrącił i przerwał im w bardzo ważnym momencie. Następnie do Snape'a, że stchórzył i uciekł, a na końcu obwiniała siebie, że w ogóle go wpuściła. Te myśli sprawiały jej niemal fizyczny ból, niezależnie od tego, jak mocno i racjonalnie próbowała sobie tłumaczyć zachowanie mężczyzny. Czaiły się w jej podświadomości między jednym wspomnieniem a drugim, gotowe na nowo wynurzyć się i upokorzyć ją.
Przypomniała sobie wyraz jego twarzy w chwili, kiedy podejmował tę decyzję. Widziała, że walczył ze sobą, ale jakaś część jego świadomości kazała mu odejść. Dlaczego? Żeby się przed czymś uchronić? Czy żeby uchronić ją? Ale przecież ona chciała tego! Skoro się odważyła przed nim otworzyć i była gotowa w pełni mu się oddać, mógłby odwdzięczyć się tym tym samym, drań.
Powoli podniosła się z łóżka. Okropne zawroty głowy i mdłości towarzyszyły jej w drodze do łazienki, ale przyjmowała to z pokorą jako adekwatną karę za swoje poczynania ostatniej nocy. Wypiła zdecydowanie za dużo. Po kąpieli stanęła przed lustrem i chwilę wpatrywała się w swoje oblicze, jakby szukała na nim potwierdzenia tego, co podejrzewała już od jakiegoś czasu.
Nie mogła co prawda nazwać tego słabością, ale już od dłuższego czasu obecność Severusa działała na nią obezwładniająco. Łaknęła jego towarzystwa, dotyku, dźwięku jego głosu, zapachu. W tej chwili oddałaby wszystko, by znowu poczuć jego wargi na swoich. Dotknęła dłonią ust, jakby chciała sprawdzić, czy może zostało na nich coś bardziej namacalnego niż ulotne wspomnienie ich pocałunków. Snape również musiał czuć narastające między nimi seksualne napięcie. Westchnęła i zamknęła oczy, a w jej wyobraźni pojawiła się twarz mężczyzny, kiedy patrzył na nią wzrokiem pełnym zuchwałego pożądania.
- No i masz –wymamrotała pod nosem. - Zakochałaś się.
Westchnęła. W jej głowie kłębiły się setki pytań.
Co myśli Severus? Jak zareaguje? Jak teraz będzie wyglądała ich relacja? Snape był chyba ostatnią osobą, którą mogłaby podejrzewać o to, że poddaje się emocjom. Nie wyglądał też na kogoś, kto notorycznie obraca się w damskim towarzystwie, a biorą pod uwagę jego wredny charakter, prawdopodobnie nie miał zbyt wielkiego doświadczenia w relacjach damsko – męskich. Jego ponura prezencja i głęboki introwertyzm zapewne zniechęciłyby już na stracie większość potencjalnych kandydatek do bliższych schadzek. Było w nim jednak coś pociągającego, tajemniczego, coś, co sprawiało, że poświęcała mnóstwo czasu na myślenie o nim. Miał smukłe dłonie, na które potrafiła gapić się zdecydowanie dłużej, niż by chciała i robiła to przy byle okazjach. Zapach, który zazwyczaj mu towarzyszył, zapewne byłby pierwszym, jaki poczułaby, mając pod nosem Amortencję. Jego głos - niski, zmysłowy, bardzo męski - momentami hipnotyzował ją do tego stopnia, że nieraz musiała mocno się skupiać, by nie tracić wątku rozmowy, jaką akurat toczyli. Zaś jego spojrzenie, kiedy nie ciskał gromów, było przenikające i potrafiło przewiercić ją na wylot. Vittoria nieraz miała wrażenie, że gdyby chciał, mógłby czytać z niej jak z otwartej księgi. Dał się również poznać od strony, której, jak podejrzewała, nie okazywał zbyt często. Potrafił być delikatny, współczujący i czasami wręcz opiekuńczy. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że myśli o nim towarzyszą jej nader często, że w jego obecności miewa kłopoty ze skupieniem się, oraz że każde spotkanie z nim jest okupione nerwowym wyczekiwaniem, zaś rozłąka przynosi smutek. Zdała sobie sprawę, że być może to nie wino spowodowało, że wczoraj puściły jej hamulce, lecz głębokie pragnienie, by ta znajomość nabrała innego charakteru. Mimo to... co jeśli zachowała się zbyt nachalnie? Sporo czasu zajęło im nakierowanie ich relacji na poprawne tory i nie chciała tego zaprzepaścić przez targające nią namiętności. Nie mogła jednak dłużej się oszukiwać – Snape ją pociągał i w końcu miała odwagę przyznać to przed samą sobą. Mieszał jej w głowie stanowczo zbyt długo. Poza tym, mógł dwoić się i troić, ale nie był w stanie ukryć tego, że i on coś do niej czuł. Widziała to w jego zachowaniu, gestach, spojrzeniu. W jego oczach kryła się tęsknota wymieszana z gorącym pożądaniem, co poruszało jej serce i pobudzało wszystkie strefy erogenne. I zamierzała mu o tym powiedzieć.
CZYTASZ
Jabłko śmierci || Severus Snape x OC
Fanfic- Pójdę już - Severus zerwał się z fotela i skierował w stronę drzwi, żeby odpędzić od siebie natrętne myśli i pokusę, jaką ze sobą niosły. - Zaczekaj... - usłyszał jej błagalny głos i poczuł jej uścisk na ramieniu. Nie był to jednak ten sam siln...