Wracali do szkoły w milczeniu. Nie tylko dlatego, że oboje byli potwornie przemarznięci i chcieli bez zbędnej zwłoki znaleźć się w zamku. Zarówno Vittoria jak i Severus czuli napiętą atmosferę, jaka się między nimi wytworzyła pomimo ustaleń jakie podjęli, aby do wydarzeń poprzedniego wieczoru więcej nie wracać. Zwłaszcza ona czuła że sprawy nie zostały do końca wyjaśnione i jeśli nie poruszy pewnych kwestii, to ta sytuacja już zawsze będzie kładła się długim cieniem na ich znajomości.
Kiedy już znaleźli się w Sali Wejściowej i cicho zamknęli za sobą drzwi, zapytała:
- Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Nie powiedziałem czego?
- Że jesteś... że masz... że w twoim życiu jest jakaś kobieta. Gdybym wiedziała, to... – Vittoria spuściła głowę, bo zalała ją wielka fala gorąca i poczuła, że rumieni się na całej twarzy. Nie miała odwagi spojrzeć teraz na Severusa, który stał obok z wyrazem wielkiego zmieszania na twarzy.
- To nie tak – odchrząknął. Jak, do licha, na to wpadła? Zresztą, co za różnica. Jej domysły były zgodne z prawdą jednie w połowie. Oczywiście mógłby uczepić się tej wersji, bo to dałoby mu pewność, że sytuacja drugi raz się nie powtórzy. Wtedy jednak musiałby skłamać i podtrzymywać kłamstwo przez kilka następnych miesięcy, a do tego nie był zdolny. Nie wobec niej.
Z drugiej strony co miał jej powiedzieć? Że od przeszło ośmiu lat opłakuje śmierć kobiety, która była dla niego wszystkim, choć nigdy nie odwzajemniała jego uczuć a pod koniec życia dosłownie gardziła nim? Że wraz z jej odejściem życie przestało mieć sens? Że pozostały po niej zgliszcza, ziejąca pusta w miejscu, w którym kiedyś wydawało mu się, że ma serce? Że bywają dni, kiedy bóli rozpacz obezwładniają go? Czy że jedyne, co mógłby jej teraz ofiarować to pozbawiona zdolności odczuwania głębszych uczuć skorupa, jaką było jego ciało, choć zasługiwała na coś o wiele, wiele lepszego?
- W moim życiu niema żadnej innej kobiety – wydusił w końcu. Vittoria podniosła głowę i wlepiła w niego smutne oczy. Jego słowa brzmiały całkiem przekonująco. Bardzo chciała wierzyć tym zapewnieniom, choć nie wyjaśniały one w żaden sposób dlaczego tak bardzo starał się bronić przed bliższym związkiem.
On coś ukrywał.
- W takim razie dlaczego? Nie podobam ci się? Pozwól mi zrozumieć, Severusie. Muszę to zrozumieć, inaczej oszaleję.
Snape westchnął.
- Posłuchaj, ja... jesteś ostatnią osobą, którą chciałbym skrzywdzić. Chociażby z tego powodu nie powinienem był tego robić, choć pociągasz mnie... oczywiście, że mnie pociągasz, wystarczy na ciebie spojrzeć, ale nie miałem zamiaru przekraczać tej granicy i zepsuć tego, co jest między nami. Widzisz, istnieją pewne okoliczności, o których nie chcę i nie mogę mówić, a które sprawiają, że chwilowo nie mogę się z nikim wiązać. W żaden sposób. W przeciwnym razie... zresztą, nieważne. Nie mogę ci dać tego, czego oczekujesz, a wiem że oczekujesz czegoś więcej niż przygoda na jedną lub kilka nocy. Czułbym się bardzo źle ze świadomością, że cię wykorzystałem znając twoje prawdziwe intencje. Nie chciałbym też żeby to, co się wydarzyło, wpłynęło w jakiś sposób na naszą pracę. Dlatego proszę byśmy więcej do tego nie wracali.
Patrzył na nią udręczonym wzrokiem. Vittoria dostrzegła w nich smutek i pewien rodzaj tęsknoty. Tęsknoty za bliskością.
Nie tylko ona cierpiała. Spuściła głowę.
- Masz rację. Wybacz – wymamrotała.
Dlaczego? Dlaczego do cholery to musi być on?
CZYTASZ
Jabłko śmierci || Severus Snape x OC
Fiksi Penggemar- Pójdę już - Severus zerwał się z fotela i skierował w stronę drzwi, żeby odpędzić od siebie natrętne myśli i pokusę, jaką ze sobą niosły. - Zaczekaj... - usłyszał jej błagalny głos i poczuł jej uścisk na ramieniu. Nie był to jednak ten sam siln...