7. Spotkanie po latach

1.3K 74 6
                                    

   Vittoria szybko otrząsnęła się z pierwszego szoku, jaki wywołało u niej pytanie Severusa. Zamrugawszy szybko kilka razy, sięgnęła po kieliszek, próbując opanować nerwowe bicie serca. Wzięła spory łyk wina, po czym oparła się wygodnie na kanapie, zakładając nogę na nogę.

   Weź się w garść.

   - Nie wiedziałam, że spotkaliśmy się, żeby rozmawiać o moich życiowych osiągnięciach - powiedziała od niechcenia. - Wiesz, przygotowałabym się jakoś. Gdzieś tu mam te wszystkie dyplomy i podziękowania od...

   Snape rzucił jej wymowne spojrzenie, więc postanowiła nie drążyć dalej tego tematu. Oboje milczeli przez chwilę, wpatrując się w ogień buzujący w kominku i popijając wino.

   - Zaczniemy? - Vittoria postanowiła przerwać nienaturalną ciszę. Nie czekając na odpowiedź, sięgnęła po notatki, jakie udało jej się sporządzić w ciągu ostatniego tygodnia. Snape zdążył już dostrzec leżące na stoliku luźne kartki zapisane eleganckim, drobnym pismem.

   - Myślę, że w pierwszej kolejności powinniśmy poszukać odpowiedniego lochu, który przeznaczymy na miejsce uprawy - zaczęła swój wywód Vittoria, zakładając okulary. - Dumbledore wspomniał o drugim poziomie lochów. Najlepiej byłoby się tam udać któregoś dnia. Potrzebujemy pomieszczenia ciemnego i jak najbardziej wilgotnego.

   - Coś się znajdzie - mruknął Severus. - Część lochów znajduje się przy korycie podziemnego dopływu jeziora.

   - Doskonale. Dziesięć punktów dla Slytherinu - zacmokała.

   Snape przewrócił oczami.

   - W kwestii naszej ochrony... mam nadzieję, że posiadasz coś odporniejszego niż te zgrabne szatki, które nosisz - Vittoria zlustrowała znad okularów strój, jaki miał na sobie Snape. - Smocza skóra będzie wystarczająca. 

   Snape zaśmiał się lekceważąco.

   - Teraz bojowe zadanie dla ciebie - kontynuowała niewzruszona, pociągając z kieliszka solidny łyk. - Będziemy potrzebowali sporą ilość Wywaru Żywej Śmierci. W początkowej fazie roślinę podlewa się wodą wymieszaną z wywarem w proporcji dziewięć do jednego. W miarę wzrostu procent eliksiru w mieszance będzie wzrastał aż do momentu, kiedy będziemy już używać do podlewania wyłącznie czystej Żywej Śmierci. Za każdym razem będziemy potrzebować świeżej mikstury, zatem twoja pomoc może okazać się nieoceniona.

   Snape pokiwał głową.

   - Masz jakieś uwagi na tym etapie? - spytała od niechcenia Vittoria, lustrując go znad okularów.

   - Nie. Kontynuuj - powiedział w taki sposób, jakby ta sprawa w ogóle go nie interesowała.

   - Bardzo dobrze - kobieta spojrzała na notatki, wracając do miejsca, w którym skończyła. - Według tego, co udało mi się wyczytać, musimy utrzymywać stale wilgotne podłoże dla rośliny. Jeśli znajdziemy dostatecznie... mokre miejsce dla mancinelli, myślę, że wystarczy podlewać ją z częstotliwością dwa razy w tygodniu. Niestety obawiam się, że za każdym razem będziemy musieli być przy tym oboje.

   - Niby dlaczego? - lodowaty ton, z jakim zadano to pytanie sugerował jednoznacznie, że ta wiadomość nie ucieszyła Mistrza Eliksirów.

   - Jak by to ująć... - Vittoria udała, że się namyśla. - Zdaję sobie sprawę, że jako wprawny w swoim fachu twórca eliksirów masz niemałe pojęcie o roślinach i ich właściwościach. Niestety, drzewo śmierci to zupełnie inna bajka - wypiła resztę ciemnoczerwonego napoju z kieliszka.

   - Przyniosę jeszcze wina - wstała i udała się do sypialni po kolejną butelkę, nie przestała jednak rozwijać rozpoczętego przed chwilą wątku.

Jabłko śmierci || Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz