20. Sekret Aedana

956 52 3
                                    

   Vittoria nie zasnęła tej nocy. Wstąpił w nią jakiś irracjonalny niepokój. Był to pierwszy raz od wielu lat kiedy wróciła wspomnieniami do wydarzeń owego dnia, kiedy to z zimną krwią dokonała morderstwa na swoim przełożonym i kochanku. Choć swego czasu zrobiła wszystko by o tym zapomnieć, przeszłość dosięgnęła ją szydząc z faktu, że jej życie powoli zaczynało się układać. Kiedy tylko zamykała na chwilę oczy, w jej wyobraźni pojawiał się obraz mężczyzny o jasnoniebieskich oczach, konającego w konwulsjach u jej stóp oraz zalewającą ją wielką falę krwi. Budziła się wtedy z krzykiem, starając się uspokoić galopujące serce oraz drżenie mięśni.

   Rankiem ledwo zmusiła się by wstać z łóżka. Był o ostatni dzień ferii i dziś uczniowie mieli wrócić do Hogwartu. Siedząc w Wielkiej Sali, próbowała czerpać przyjemność z ostatnich chwil ciszy jaka panowała w zamku. Apetyt zupełnie ją opuścił. Mieszała kawę od przeszło kilku minut, kiedy w wejściu pojawiła się sylwetka Severusa. Gdy tylko ją dostrzegł, natychmiast odwrócił się na pięcie i wyszedł. Vittoria poczuła gorycz w ustach choć nie miała złudzeń co do tego, że jej wczorajsze wyznanie  położy się długim cieniem na ich znajomości. Pierwszy raz widziała jednak Snape'a tak zszokowanego. Zdawała sobie sprawę, że ta sprawa może całkowicie odmienić jego stosunek do niej. Zamierzała dać mu trochę czasu na oswojenie się z tą sytuacją i w odpowiednim momencie spróbować z nim porozmawiać.

   Severus jednak robił wszystko, by jej unikać – przestali wpadać na siebie zarówno w Wielkiej Sali jak i na korytarzu, rankiem oraz między lekcjami. Wszelkie próby nawiązania rozmowy zbywał, tłumacząc się zdawkowo i zazwyczaj szybko się oddalając. Vittoria początkowo przejawiała sporą dozę zrozumienia dla tego zachowania, usprawiedliwiając to szokiem po tym czego się od niej dowiedział. Wraz z upływającym czasem poczęła jednak narastać w niej panika, kiedy zrozumiała że ochłodzenie relacji między nimi najwyraźniej może mieć o wiele bardziej długofalowe skutki, niż początkowo zakładała.

   Mijały dni, tygodnie, a Snape nadal pozostawał wobec niej obojętny. Podjęła niezliczoną ilość prób rozmówienia się z nim, dobijając się do drzwi jego gabinetu. Bezskutecznie. Następnie starała się doprowadzić go do stanu takiego poirytowania, by sam do niej przyszedł. Całymi nocami grała na pianinie wiedząc, że to nie pozwala mu zasnąć i nerwowo wyczekując znajomego pukania, które jednak nie nadchodziło. Wbrew temu co oboje ustalili, nie spotykali się już nawet w lochu na drugim poziomie - Snape zaglądał tam jedynie wtedy, kiedy miał przerwę w lekcjach. Vittoria prowadziła wówczas swoje zajęcia do późnego wieczora. Zawsze jedyne co po nim znajdowała to świeżo uwarzony Wywar Żywej Śmierci.

   Towarzyszące jej uczucie paniki zaczynało powoli przeradzać się z rozpacz. Vittoria przyjmowała coraz mniejsze ilości posiłków, bo jedzenie po prostu nie przechodziło jej przez gardło. Czuła, że jej ciało staje się coraz słabsze i coraz częściej musiała wytężać siły, by rankiem podnieść się z łóżka. Sytuacji nie poprawiały noce, które w sporej mierze przeznaczała na rozmyślania i grę na pianinie, zazwyczaj z kilkoma butelkami wina. Czasem zapadała w lekki niespokojny sen, z którego zazwyczaj budziła się z krzykiem, zlana potem i ciężko oddychająca. Dręczące ją koszmary nie dawały o sobie zapomnieć. Ilekroć zamykała oczy widziała wciąż powtarzające się te same sceny – jej ciało rozpalone do granic możliwości, pożądliwy wzrok Severusa, jej strach kiedy ginął lub zamieniał się w jej byłego kochanka żądnego zemsty, którą zawsze okrutnie realizował.

   Po jakimś czasie pogrążyła się w zupełnej apatii i w końcu doszła do wniosku, że najwyższy czas odpuścić. Nie polepszyło jednak w żaden sposób jej stanu – nadal prawie nie jadła, mało spała i z przykrością stwierdziła, że nawet gra na pianinie nie przynosi jej ulgi. Wieczorami piła coraz więcej by choć na chwilę znieczulić się na ból, jaki rozrywał ją od środka. Niewielkie pocieszenie znalazła w innym miejscu, mianowicie w lochu na drugim poziomie. Spędzała w nim coraz więcej czasu. Niejednokrotnie nawet brała prace domowe uczniów i schodziła pod ziemię, by tam je poprawiać. Początkowo miała nadzieję, że przesiadując w ponurym pomieszczeniu prędzej czy później natknie się na Severusa, on jednak najwyraźniej wyczuwał jej obecność i doskonale wiedział, kiedy się nie pojawiać. Z czasem w ogóle przestała liczyć na to, że się zjawi. Jedynym towarzyszem jej niedoli stała się osobliwa roślina, zaś całą energię jaką była w stanie z siebie wykrzesać, przeznaczała na wypełnianie służbowych obowiązków. Podczas lekcji mogła choć na chwilę zapomnieć o dręczących ją problemach, lecz prowadzenie zajęć nie sprawiało jej już takiej satysfakcji jak jeszcze pół roku wcześniej. Nawet nocne dyżury nie wydawały się jej już tak przykre jak dotychczas. Ponieważ z powodu nawiedzających ją koszmarów unikała snu jak tylko mogła, często snuła się po zamku częściej i dłużej niż to było konieczne.

Jabłko śmierci || Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz