Rozdział IV

571 7 0
                                    

Dochodziła godzina dziesiąta przed południem. Olivia wraz z Inez przygotowywały drugie śniadanie dla gości. Na jednym z dwupiętrowych wózków na czterech kółkach, Inez położyła termos z kawą i herbatą, oraz dzbanek z wodą z cytryną, oraz talerzyki i filiżanki. Na drugim zaś wózku, już większym, kobiety położyły pięć talerzy z równo położonym kawałkiem ryby, oblanym białym sosem. Pierwsza z pomieszczenia wyszła Inez, która podała każdemu wybrany napój, chwilę później z pomieszczenia wyszła Olivia, i ponownie stanęła obok złotookiego, stawiając przed każdym z mężczyzn talerz.

-Dziękujemy - mężczyzna w czarnym garniturze, siedzący obok Haddad'a skinął głową

-Jak się czujesz? - zapytał złotooki, notorycznie wpatrując się w blondynkę

-Dobrze, dziękuję - Olivia skinęła głową i chciała odejść, lecz mężczyzna oplótł palcami jej nadgarstek i szarpnął tak mocno, że kobieta pochyliła się. Ich nosy delikatnie się dotknęły, przestraszona Olivia nie wiedziała co zrobić i jedyne co mogła, to czekać - Co pan robi? - zapytała, po dłuższej chwili, lekko słyszalnym głosem

-Zaczynam grę - odparł krótko i puścił dłoń kobiety. Olivia wyprostowała się i odeszła, kierując się do pomieszczenia dla personelu. To, co zaczęło się dziać w samolocie, przechodziło ludzkie pojęcie. Każdy zachowywał się co najmniej dziwnie, a najgorsze było dopiero przed mini. Lot 217 TYTANEM HADDAD, był najbardziej pechowym lotem w karierze Olivii. Wsiadając do tego samolotu, nie spodziewała się, że znajdzie się w tak złej sytuacji. Blondynka była otumaniona i przytłoczona każdym spojrzeniem i gestem, wykonanym w jej stronę przez złotookiego. Nie wiedziała, co stało za takim zachowaniem względem jej z jego strony. Frustracja nakazywała jej wyznaczenie granicy, ale z drugiej strony, nie mogła pozwolić sobie na niestosowne zachowania, bo jednak to była jej praca i Olivia była świadoma tego, że takie sytuacje mogą się zdarzyć.

-To wszystko jest jakieś dziwne, nie sądzisz? - blondynka oparła się o krótki blat, w pomieszczeniu dla personelu

-Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytała Inez, układając sztućce

-Ci ludzie są jacyś dziwni. Tajemniczy i oschli, a zwłaszcza ten cały Haddad - dziewczyna zagryzła wargę, intensywnie myśląc nad całą sytuacją

-Tutaj muszę się zgodzić - przytaknęła ciemnowłosa - Od samego początku widziałam w tym gościu coś dziwnego - dodała - I ten jego wzrok - dodała, odwracając się twarzą do Olivii

-Też to zauważyłaś? - Olivia czuła, że nie była sama i, że sobie tego nie wymyśliła

-Przenikliwy, aż dreszcze przeszły mi po kręgosłupie, kiedy na mnie spojrzał - tłumaczyła Inez - Nieprzyjemne uczucie - dodała, kręcąc przecząco głową

-Obyśmy przeżyły ten lot - westchnęła ciężko kobieta, nie mając pojęcia, że będzie musiała walczyć o swoje życie, jak matka o swoje dzieci

-Obyśmy - przytaknęła Inez - Przepraszam Cię, muszę do toalety - kobieta uśmiechnęła się i wyszła z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Olivia została sama, ale dosłownie tylko na chwilę. Niebieskooka odwróciła się na moment, a zaraz potem ponownie otworzyły się drzwi. Kobieta zdziwiła się, że Inez tak szybko wróciła z toalety, ale nie przejęła się tym i stała tyłem do drzwi dłuższą chwilę, układając deserowe talerzyki na dwupiętrowym wózku. W pomieszczeniu ciągle panowała cisza, Olivia zaniepokoiła się tym i gwałtownie odwróciła się, zderzając się z klatką piersiową mężczyzny w granatowym garniturze

-Przepraszam, ale co pan tu robi? - zapytała przestraszona Olivia - Toaleta jest po drugiej stronie - wytłumaczyła, patrząc mężczyźnie w oczy

ZNIEWOLONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz