Rozdział V

587 8 0
                                    

Około godziny dwunastej w południe, do pomieszczenia dla personelu, gdzie krzątały się stewardessy wszedł, uprzednio pukając mężczyzna w czarnym garniturze. Skinął głową i przywitał się mówiąc:

-Poprosimy pięć czarnych kaw bez cukru

-W porządku - odparła Olivia - Czy coś jeszcze? - zapytała z grzeczności

-Nie, to wszystko - odparł mężczyzna i wyszedł z pomieszczenia

-Poproszę kawę, poproszę herbatę - Inez wywróciła oczami - I co jeszcze? - dodała lekko sfrustrowana - Może mamy jeszcze dla nich zatańczyć - pokręciła głową, wymachując rękoma

-Spokojnie - Olivia zdziwiła się zachowaniem koleżanki - Co Ty taka bojowo nastawiona? - uśmiechnęła się nieznacznie

-Bo zaczyna mnie to irytować - westchnęła kobieta, krzywiąc się

-Sama mi powiedziałaś, że mam ich olewać, więc Ty zrób to samo - kobieta podsunęła filiżanki z kawą pod rękę koleżanki

-Chyba masz rację - westchnęła, zalewając wrzątkiem, pięć kaw w białych filiżankach - Wybacz, ale perspektywa jeszcze dwunastu godzin lotu z tymi ludźmi, przyprawia mnie o mdłości - kobieta odłożyła dzbanek

-Mnie też - odparła Olivia, stawiając filiżanki na dwupiętrowym wózku - Idę - poleciła i pchnęła wózek, wychodząc z pomieszczenia. Poczuła dziwny dyskomfort związany z ponownym spotkaniem naprzykrzającego się gościa. Ku jej nie małemu zdziwieniu, kiedy podeszła do mężczyzn, w ich gronie nie było mężczyzny w bordowym garniturze. W pierwszej chwili odetchnęła z ulgą i rozłożyła filiżanki z kawą przed gośćmi, a kiedy miała już odejść, mężczyzna w czarnym garniturze uniósł nieznacznie dłoń, prosząc tym o uwagę Olivii 

-Pan Haddad prosi, by pani zaniosła mu kawę do jego pomieszczenia - polecił mężczyzna, kobieta zagotowała się w środku i ze sztucznym uśmiechem skinęła głową, po czym wzięła w dłoń filiżankę i podążyła do pomieszczenia na końcu samolotu. Zapukała w drewniane drzwi i kiedy usłyszała pozwolenie, niepewnie ujęła klamkę i weszła do środka. Zobaczyła, że mężczyzna siedział na skraju łóżka, oparty łokciami o kolana, ze zwieszoną głową. Chwilę później, kiedy mu się dobrze przyjrzała, spostrzegła, że przed nim, pomiędzy jego butami znajduje się mała kałuża krwi 

-Panie Haddad, co się stało? - zapytała przerażona, odkładając filiżankę z kawą na stolik obok łóżka - Zaraz się tym zajmę - powiedziała i weszła do łazienki, sięgając po mały, biały ręcznik wiszący obok umywalki, mocząc go obficie w wodzie. Kucnęła przy mężczyźnie i położyła mu ręcznik na karku, by tym samym zatamować krwawienie z nosa. Mężczyzna wzdrygnął się, czując zimno na karku i momentalnie podniósł głowę, spoglądając swoim tępym spojrzeniem na Olivię - Proszę trzymać, ja pójdę po opatrunki - poleciła i gwałtownie wstała z podłogi, a chwilę później oboje próbowali zatamować ciągle cieknącą krew - Wszystko w porządku? - zapytała po długiej chwili milczenia - Jak się pan czuję? - dodała odwracając ręcznik tak, by bardziej mokra jego strona dotykała karku mężczyzny 

-Nic mi nie jest - bąknął pod nosem Haddad - Zaraz mi przejdzie - dodał wciąż z pochyloną głową - Po za tym - podniósł powieki - Szybko zareagowałaś - dodał, uśmiechając się chytrze 

-Każdy, by tak zareagował na moim miejscu - odparła Olivia, pokazując kompletny brak emocji pomimo, że w środku trzęsła się galaretka 

-Uwierz mi - zaczął - Nie każdy - dodał, skanując jej twarz kawałek po kawałku tak, jakby widział ją pierwszy raz 

-Jak się teraz pan czuje? - zapytała krótko, kucając przed mężczyzną 

-Dobrze - odparł, odsłaniając nos czerwony od krwi

-Choruje pan na coś? - zapytała Olivia, delikatnie wycierając resztki zaschniętej krwi z nosa. Amir jakby doznał wstrząsu. Kiedy usłyszał to pytanie, miał wrażenie, że Olivia o wszystkim wiedziała. Poczuł się nagi. Patrzył jej w oczy i chciał wykrzyczeć jej prosto w twarz, że tak właśnie było. W jego głowie kłębiły się czarne chmury i z jednej strony, chciał się po prostu uwolnić od prawdy, tak bardzo przez niego skrywanej, a z drugiej strony, musiał udawać, że był niezniszczalny mimo, że od środka zżerało go coś cholernie przerażającego, coś przed czym nie mógł już uciec. 

-Nie - bąknął i zacisnął mocno szczękę, po czym dłonie zwinął w pięści  

-Jest pan pewien? - ciągnęła Olivia 

-Powiedziałem, że nie! - huknął Amir, a w napadzie szału chwycił kobietę za szyję i uniósł ku górze, sam wstając z łóżka - Powiem ci coś - warknął, przyklejając kobietę do ściany, Olivia uderzyła z impetem w ścianę, tracąc przez chwilę świadomość tego, co się działo - Musisz wiedzieć, że ja się nigdy nie powtarzam - wysapał mężczyzna, zbliżając swoją ubrudzoną od krwi twarz, do twarzy Olivii - Zapamiętaj to, bo będzie Ci to potrzebne - dodał, zamykając oczy i zaciągając się zapachem kobiety. Olivia jak w amoku czekała, aż Amir się uspokoi i puści ją, pozwalając jej odejść, niestety, kiedy poczuła, że jej poziom tlenu spada, zaczęła się nieznacznie szamotać i łapczywie łapać tlen 

-Proszę ... - zaczęła, próbując ściągnąć stalową dłoń ze swojej szyi - Mnie puścić - dokończyła, siłując się, z o wiele silniejszym od niej mężczyzną 

-Jestem tak samo uwięziony jak Ty teraz - wysapał, trzymając drugą ręką, talię kobiety - Nie łatwo jest się wydostać z tej pułapki - mówił, wsuwając swoje kolano, pomiędzy uda Olivii - Ale jest we mnie jeszcze odrobina człowieczeństwa dlatego, pozwolę Ci żyć - wysapał, poluźniając uścisk. Olivia zachłysnęła się powietrzem i zaczęła kaszleć - Doceń to, bo niektórzy ... - zatrzymał się na chwilę - Nie mają tego szczęścia - dodał, myśląc o tym, że już niedługo będzie po wszystkim. Kobieta patrzyła mu w oczy i widziała coś w rodzaju wewnętrznego krzyku o pomoc. Widziała w nim desperację i ogromną złość. Nie potrafiła jednak, odczytać jego mało zrozumiałych dla niej słów. W tamtej chwili chciała, by ją zostawił w spokoju. Nagle drzwi, obok których stali otworzyły się, a w nich stanął mężczyzna w czarnym garniturze. Olivia nie zdążyła zrobić czegokolwiek, bo została zaatakowana przez usta Amira. Mężczyzna wsunął w jej usta język z taką siłą, że nie potrafiła go od siebie odepchnąć, więc tylko czekała, aż to wszystko dobiegnie końca. Z boku dało się usłyszeć głośnie odchrząknięcie, dopiero wtedy Haddad wyciągnął język z ust Olivii i się wyprostował - Wyjdź - polecił, a sparaliżowana Olivia wzięła głęboki wdech i na chwiejących się nogach wyszła z pomieszczenia, opierając się o drzwi 

-Znowu miałeś krwotok? - Olivia usłyszała głos zza drzwi, Haddad jednak nie odpowiedział - Dlaczego mnie nie zawołałeś? - zapytał ponownie mężczyzna 

-Nie było potrzeby - bąknął Amir - Ona się wszystkim zajęła - dodał 

-I w ramach podziękowania, postanowiłeś jej włożyć język do ust? - zapytał szyderczo przyjaciel Amira 

-To nie było tak - westchnął Amir 

-A jak? - dopytywał jego przyjaciel 

-Faktycznie poprosiłem o kawę, ale poszedłem do łazienki i wtedy znowu dostałem krwotoku, ona w tym czasie przyszła i kiedy już mi przeszło, to zapytała czy jestem na coś chory - tłumaczył Haddad, a Olivia cierpliwie słuchała - Nie wytrzymałem i chwyciłem ją za szyję i powiedziałem jej, że ma nigdy o to nie pytać, a później przyszedłeś Ty - tłumaczył Amir, a Olivia przyłożyła głowę do drzwi, chcąc mieć lepszą jakość słyszenia 

-Amir, to nie był powód, by rzucać się na nią z łapami, a po drugie nie musiałeś jej wsadzać języka do gardła - tłumaczył spokojnie mężczyzna w czarnym garniturze 

-Ty nic nie rozumiesz! - wrzasnął Amir, Olivia wzdrygnęła się 

-Doskonale rozumiem, że jest Ci ciężko, ale nie możesz zachowywać się jak zwierzę - przyjaciel Amira tłumaczył najspokojniej jak tylko mógł 

-Nie chcę o tym rozmawiać - warknął Amir 

-Posłuchaj - zaczął przyjaciel Amira - Jestem tu, by Ci pomóc i wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć, ale... - mężczyzna położył dłoń na ramieniu Haddada

-Jeśli jesteś tu, by mi pomóc, to nie wtrącaj się w to, co robię - warknął Amir, mierząc się z przyjacielem - I tak będę ją miał bez względu na to, czy ona będzie tego chciała, czy nie - dodał odwracając się od przyjaciela      

ZNIEWOLONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz