Rozdział XVIII

269 1 0
                                    

Po rozmowie z Mahirem, Amir był przybity. Przez jego głowę przebiegła myśl, żeby jednak powiedzieć całą prawdę i skończyć ten cyrk, ale szybko z niej zrezygnował. Chciał, by Olivia sama zbliżyła się do niego na tyle, by mogła dać mu dziecko. Niestety jednak jego plan był spalony już na starcie, bo nie wiedział o jednej ważnej rzeczy na temat Olivii. Ona też była chora. Mężczyzna siedząc przy dębowym biurku, sięgnął do szafki po coś, co pozwalało mu choć na chwilę zapomnieć o tym kim był. Zapalił skręta i zaciągnął się nim, po czym wypuścił kłąb dymu z ust. Poczuł się odprężony i wolny od świata, ale tylko przez chwilę. Nagle wpadł na jego zdaniem świetny pomysł. Przemyślał sobie to, co mówił jego przyjaciel i wymyślił w jaki sposób przeprosić Olivię. Uśmiechnął się do siebie i dopalił skręta, po czym wstał od biurka i wyszedł z gabinetu. Olivia natomiast, zmieniła plan działania po tym, jak zaczęła rozpakowywać swoje rzeczy. Kiedy otworzyła swoją walizkę, pierwsze co rzuciło jej się w oczy, to wizytówka znajomego Luke'a. Uśmiechnęła się do siebie i postanowiła do niego zadzwonić tyle, że nie miała telefonu, ani komputera. Była wściekła i czym prędzej wyszła z pokoju, by poszukać pana rezydencji. Niestety pana Haddad'a nie było w domu. Sfrustrowana, wyszła na zewnątrz i rozejrzała się dookoła. W rezydencji nikogo nie było, więc musiała czekać. Kiedy jej emocje trochę opadły, poszła do ogrodu, by nie musieć patrzeć na przepych ją otaczający. Usiadła na werandzie w wygodnym fotelu i po jakimś zasnęła. Obudziła się dopiero, kiedy chłodniejszy wiatr, owiał jej nagie ramiona. Zaraz potem usłyszała znajomy ryk samochodu. "Pan Haddad zawitał do rezydencji", pomyślała i wstała z fotela, po czym poszła w kierunku przeraźliwego ryku. Jej oczom ukazało się już znane jej, czarne, matowe Lamborghini, a tuż za nim stał taki sam egzemplarz tyle, że czerwony. Kobieta stanęła nieopodal czarnego samochodu, zakładając ramiona pod piersiami, czekając, aż wielebny pan wyjdzie z pojazdu.

-Dobrze, że jesteś - powiedział mężczyzna, ubrany w kremowy garnitur, wysiadając z czarnego Lamborghini - Mam coś dla ciebie - dodał, podchodząc do blondynki. Kobieta cierpliwie czekała - Chciałbym cię przeprosić za moje zachowanie, nie powinienem był - powiedział beznamiętnie - To dla ciebie, w ramach moich przeprosin - mężczyzna wskazał czerwony, matowy samochód. Olivia spojrzała na samochód i parsknęła śmiechem. Amir nie miał pojęcia, co miało znaczyć jej zachowanie, był totalnie zdezorientowany. Stał i patrzył na śmiejącą się kobietę. Chwilę później Olivia uspokoiła się, a w jej oczach zagościła chęć mordu   

-Obdarowujesz mnie samochodem po tym, jak zrobiłeś ze mnie niewolnicę, a na dodatek po tym, jak mnie porwałeś?! - wrzasnęła kobieta - Co ty masz człowieku w głowie myśląc, że zamydlisz mi oczy samochodem za parę milionów?! - kobieta była wściekła, po raz kolejny poczuła się jak rzecz 

-Przecież przeprosiłem! - warknął Amir 

-W dupie mam twoje przeprosiny! - Olivia podeszła bliżej mężczyzny - Robisz to tylko dla swojego dobra, a nie mojego! - dodała, patrząc mężczyźnie głęboko w oczy - Nie myśl sobie, że dzięki twoim prezentom zmienię zdanie na twój temat! - blondynka była tak blisko Amira, że dzieliły ich dosłownie milimetry - Jesteś cholernym egoistą, traktującym ludzi jak rzeczy, a przy okazji psychopatą! - wrzasnęła ponownie, chcąc wyminąć mężczyznę, ale jej się to nie udało 

-Posłuchaj! - mężczyzna chwycił blondynkę za ramię i pchnął na samochód - Nie będę tego dłużej tolerował! - warknął przez zaciśniętą szczękę 

-Bo co? - kobieta nie czuła już strachu, w tamtej chwili chciała tylko, by Amir zdechł i nigdy więcej nie zatruł nikomu życia - Bo mnie zgwałcisz?! A może zabijesz?! Albo lepiej, zamkniesz mnie w jakiejś komórce i będziesz głodził, co?! - kobieta nie starała się nawet hamować, miała dość upodlenia 

ZNIEWOLONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz