Rozdział III

596 7 0
                                    

Olivia i cała załoga była już gotowa do startu, niestety nie było jeszcze gościa. Dość długo za nim czekali, bo około czterdziestu minut. Z drugiej jednak strony, to był lot prywatny i nikomu nie przeszkadzało to, że lot był opóźniony o czterdzieści minut (sarkazm). Olivia i jej koleżanka oraz kapitan byli wściekli, że tak się właśnie stało. Lot miał trwać kilkanaście godzin, a oni mieli czterdzieści minut w plecy. Siedzieli jak na szpilkach i czekali na tego pożal się Boże biznesmena, który nie szanuje czasu innych ludzi. Po około pięćdziesięciu minutach, na pasie startowym pojawił się ogromny, czarny mercedes klasy A.

-Inez, spójrz - Olivia z otwartymi ustami, patrzyła przez okno, na podjeżdżający samochód, klepiąc koleżankę po ramieniu

-O mój Boże - kobieta westchnęła z lekką niepewnością w głosie

-Będzie wesoło - Olivia pokręciła przecząco głową i nie dowierzała temu, co widziała. Z czarnego i naprawdę wypasionego samochodu, najpierw wyszedł wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna w czarnym garniturze, ze słuchawką w uchu i czarnych okularach, po czym otworzył tylne drzwi, a z samochodu wyszedł nieco niższy mężczyzna, równie dobrze zbudowany w bordowym garniturze, okularach na nosie i kruczoczarnych włosach, zaczesanych do tyłu. Wyprostował się, poprawił marynarkę i skierował się w stronę samolotu. Widząc to, stewardessy podeszły do drzwi, które chwilę później otworzyły się, a w nich stanął on.

-Witamy Pana, Panie Haddad - Inez uśmiechnęła się miło

-To dla nas zaszczyt, że możemy umilić Panu podróż - dodała Olivia - Zapraszamy na pokład - dodała, zapraszając gościa gestem ręki

-Wybaczcie miłe Panie za to spóźnienie - odparł mężczyzna w bordowym garniturze, jednocześnie ściągając z nosa okulary. Jego wzrok zilustrował najpierw Inez, później Olivię. Ich spojrzenia się spotkały. Mężczyzna o złotych wręcz tęczówkach, wpatrywał się w błękitne oczy Olivii. Kobieta jakby doznała paraliżu. Jego wzrok, zimny i oschły zarazem przeszywał ją na wskroś. W pewnym momencie zaczęło to być bolesne i blondynka chciała to jak najszybciej przerwać, ale nie potrafiła oderwać wzroku od płynnego złota w jego oczach - Napewno miło spędzę ten czas - odparł Haddad, ciągle wpatrując się w błękitne oceany

-Witam Panie Haddad - z kokpitu wyszedł kapitan

-Dzień dobry kapitanie - Haddad wyrwany z transu, odwrócił się do mężczyzny o zielonych oczach i podał mu rękę

-Możemy ruszać? - zapytał krótko, zielonooki kapitan

-Jasne - przytaknął złotooki - Proszę wybaczyć to spóźnienie - dodał mężczyzna

-W porządku - odparł kapitan - Ruszajmy - polecił i schował się z powrotem do kokpitu, a Haddad zajął swoje miejsce. Zaraz za nim weszło jeszcze czterech mężczyzn. Po dłuższej chwili zamknęły się drzwi, a Olivia nadal stała w miejscu nie mogąc się ruszyć

-Olivia, co się dzieje? - szepnęła Inez, łapiąc blondynkę za ramię, kobieta potrząsnęła głową i zaczęła nerwowo mrugać powiekami

-Nie wiem, zrobiło mi się nie dobrze - westchnęła niebieskooka i odwróciła się, by wejść do łazienki, jednak nie zdążyła. Zachwiała się i gdyby nie stająca za nią Inez, pewnie spotkałaby się z podłogą

-Olivia! - krzyknęła kobieta w ciemnych włosach, łapiąc Olivię w ostatnim momencie

-Co się tam dzieje? - pan Haddad wytknął głowę zza fotela, i kiedy zobaczył, że blondynka leży na podłoże, poderwał się z miejsca i uklęknął przy kobiecie - Co się stało? - zapytał, nachylając się nad Olivią, sprawdzając czy oddychała

ZNIEWOLONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz