Rozdział VII

512 8 0
                                    

Atmosfera w samolocie była napięta, a najgorsze było to, że przed Olivią widniała perspektywa kilkunastu godzin z psychopatycznym biznesmenem, który miał człowieka za nic. Po tych kilku incydentach kobieta postanowiła, że już nikt nie będzie nią pomiatał. Przybrała postać wrednej suki, która miała w dupie to, co mówią o niej inni, ale czy w tamtym momencie jej postawa była odpowiednia? Dwudziestosiedmioletnia kobieta nie miała pojęcia, że swoim zachowaniem rozpęta wojnę pomiędzy nią samą a psychopatycznym biznesmenem. Olivia uspokoiła się i wzięła kilka głębokich oddechów, po czym wyszła z pomieszczenia dla personelu jak gdyby nigdy nic i podeszła do mężczyzn, pomiędzy którymi na stoliku leżała sterta dokumentów. Stanęła przy stoliku tuż przy mężczyźnie w bordowym garniturze i nie spoglądając na niego, uśmiechnęła się do wszystkich i zapytała: 

-Czy coś panom podać? 

-W zasadzie wypiłbym jeszcze jedną kawę - odparł mężczyzna, który siedział po lewej stronie Haddad'a 

-A dla panów? - Olivia przytaknęła głową i zapytała reszty. Mężczyźni podziękowali, więc kobieta odwróciła się i odeszła. Chwilę później niosła już jedną filiżankę z kawą dla jednego z mężczyzn, ale ktoś po raz kolejny jej przeszkodził 

-Działasz mi na nerwy - warknął Haddad, nie pozwalając kobiecie przejść

-Skoro działam panu na nerwy, to proszę na mnie nie patrzeć - rzuciła beznamiętnie kobieta, czekając aż mężczyzna ustąpi 

-Myślisz, że jesteś cwana? - zapytał, unosząc chytrze brew - Otóż nie - dodał, zbliżając się do Olivii - Przestaniesz się tak zachowywać wtedy, kiedy poznasz kim tak naprawdę jestem - zagroził 

-Ale ja doskonale wiem, kim pan jest - odparła Olivia, uśmiechając się chytrze, złotooki zamarł - Jest pan kimś kto ma wiele w portfelu, ale niewiele w głowie - wytłumaczyła powoli, a każde jej słowo jak nóż, wbijało się w ciało mężczyzny, powodując silny dyskomfort - Bo widzi pan - wzięła wdech - Ludzie to istoty żywe a nie przedmioty, które można przestawiać z kąta w kąt - mówiła, a Amir coraz mocniej zaciskał szczękę - Jeśli myślał pan, że może mnie pan przestawiać z kąta w kąt i że może mnie pan poniżać, to się pan grubo pomylił - tłumaczyła spokojnie - Proszę się trzymać ode mnie z daleka - dodała, chcąc go wyminąć - Jeśli nie, to zgłoszę to tam gdzie trzeba - dodała, ale Amir owładnięty złością, chwycił kobietę za szyję, co spowodowało upuszczenie filiżanki z kawą 

-Jak śmiesz tak do mnie mówić?! - warknął, powstrzymując się od wrzasku, nie chcąc, by ktokolwiek go usłyszał

-Prawda boli? - zapytała szyderczo blondynka 

-Milcz! - warknął, coraz mocniej zaciskając palce na szyi kobiety 

-Bo co? - wychrypiała Olivia - Zabije mnie pan? - zapytała, mężczyzna na chwilę zamarł i był gotowy powiedzieć jej prawdę o sobie. Ufał jej mimo to, że ona go nienawidziła 

-Nie mogę cię zabić, jesteś mi potrzebna - pomyślał i po prostu puścił kobietę, odchodząc od niej. Olivia zdziwiona zachowaniem mężczyzny, uspokoiła się nieco i szybko wzięła się za posprzątanie bałaganu, który wyniknął z przepychanki. Po dłuższej chwili zaniosła kawę mężczyźnie, który o nią prosił 

-Coś się stało? - zapytał mężczyzna w czarnym garniturze 

-Proszę mi wybaczyć, że musiał pan tak długo czekać - kobieta położyła przed nim filiżankę - Miałam mały problem z ekspresem, ale już wszystko w porządku - wytłumaczyła, patrząc kątem oka na Amira, który przyglądał jej się namiętnie 

-W porządku, nic się nie stało - mężczyzna uśmiechnął się miło, a Olivia wróciła do pomieszczenia dla personelu. Około godziny piętnastej Olivia wraz z Inez podały obiad i o dziwo, odbył się on w spokoju dla obu stron. Blondynka pomyślała sobie, że Haddad dał jej w końcu spokój, ale się myliła. Na marne odetchnęła z ulgą myśląc, że złotooki zakończył tę głupią grę. Po obiedzie sprzątnęły ze stolika, po czym podały deser i kawę. Wszystko było w najlepszym porządku, co trochę zaniepokoiło Olivię, i kiedy kobieta była już w pełni spokojna o to, że lot przebiegnie bez jakichkolwiek komplikacji, nagle jak grom z jasnego nieba zaczęło się znowu wiele dziać. Blondynka wyszła z pomieszczenia, w którym spędzały czas razem z Inez i podążyła do toalety, by sprawdzić czy niczego nie brakuje, ale kiedy otworzyła drzwi znowu zamarła, a strach odciął racjonalne myślenie. Nad muszlą klozetową klęczał Amir, opierając się o nią dłońmi, przeraźliwie kaszląc. Blondynka natychmiast pochyliła się i zobaczyła, że mężczyzna pluje krwią. Mężczyzna na wpół przytomny, spojrzał na kobietę oczami pełnymi wołaniem o pomoc. Olivia nie potrafiła go tak po prostu zostawić, więc chciała jakkolwiek mu pomóc 

-Idę po pańskiego przyjaciela - poinformowała przerażona kobieta, chcąc się wyprostować 

-Nigdzie nie idź - zaprotestował złotooki i mimo, że był wycieńczony, to zdołał chwycić Olivię za nadgarstek i przyciągnąć ją do siebie - On nie może wiedzieć - wychrypiał i splunął krwią, wprost do klozetu. Olivia wzdrygnęła się próbując opanować odruchy wymiotne i chwyciła ręcznik wiszący obok umywalki, by wytrzeć zakrwawioną twarz mężczyzny - Pomóż mi wstać - wychrypiał ponownie Haddad. Blondynka nie czekając ani minuty dłużej, chwyciła w pasie o wiele większego mężczyznę i razem z nim dźwignęła się do góry. Amir na chwiejących nogach, z zamglonymi oczami i krwią na brodzie, stanął naprzeciwko kobiety, patrząc jej w błękitne oceany. Oboje stali tak przez chwilę wpatrując się sobie w oczy, ale Olivia musiała to przerwać, bo Amir całym sobą opierał się na niej, co powodowało utratę sił 

-Musimy przejść do pańskiego pokoju - powiedziała Olivia i zarzuciła sobie jedno ramię Haddad'a na swoje barki - Jest pan w stanie przejść te kilka kroków? - zapytała, chcąc pchnąć drzwi 

-Idziemy - odparł mężczyzna w bordowym garniturze. Olivia więc pchnęła drzwi i wyjrzała przez nie, żeby sprawdzić, czy ktoś mógłby ich zobaczyć. Na szczęście wszyscy byli pochłonięci pracą, więc Olivia wraz z na wpół przytomnym mężczyzną, poczłapali do jego pokoju, zamykając za sobą szczelnie drzwi. Blondynka posadziła mężczyznę na łóżku, stojąc naprzeciwko niego, pomiędzy jego nogami 

-Jak się pan teraz czuję? - zapytała, ujmując jego zakrwawiony podbródek 

-Tak samo jak wcześniej - odparł Haddad, patrząc z ufnością w stronę Olivii 

-Zaraz się tym zajmę - powiedziała i wróciła do łazienki, by zabrać ręcznik ubrudzony krwią. Ponownie go zmoczyła i podeszła do siedzącego na łóżku, zgarbionego mężczyzny. Uniosła ponownie jego podbródek i wytarła krew, która się tam znajdowała - Musi się pan położyć - poleciła kobieta, pchając delikatnie mężczyznę na łóżko. Amir opadł na białą pościel jak kłoda, ale miał jeszcze tyle sił, by złapać kobietę za rękę i przyciągnąć ją do siebie. Olivia przerażona tym, że za chwilę na niego upadnie, zamortyzowała swój upadek i oparła swoje dłonie po bokach głowy mężczyzny - Co pan robi? - zapytała, zdenerwowana 

-Popatrz mi w oczy i powiedz, że będzie dobrze - mężczyzna jakby oderwany od rzeczywistości,  uśmiechnął się nieznacznie, ujął zimną dłonią policzek kobiety pochylonej nad nim i chcąc ją pocałować, uniósł lekko głowę. Olivia nie pozwoliła na to i wyprostowała się w szybkim tempie, po czym położyła swoją dłoń na czole mężczyzny. Haddad miał wysoką gorączkę i to właśnie tym, Olivia tłumaczyła sobie jego zachowanie, a przede wszystkim jego słowa. Po chwili przyniosła zmoczony w zimnej wodzie kolejny ręcznik i położyła go na czole śpiącego mężczyzny. Siedziała obok niego i zastanawiała się, co tak naprawdę chciał jej przez to wszystko powiedzieć. 

-Najpierw zachowuje się jak psychopata, a teraz pluje krwią i mówi, że będzie dobrze - pomyślała - To wszystko jest jakieś chore - wyszeptała, kręcąc przecząco głową. Nagle bez jakiegokolwiek ostrzeżenia do pokoju wparował mężczyzna w czarnym garniturze 

-Amir?! - mężczyzna rozejrzał się po pokoju i kiedy zobaczył śpiącego Amira i siedzącą przy nim Olivię, zrozumiał, że było coraz gorzej - Co się tu stało? - zapytał, podchodząc do łóżka, na którym spał Haddad 

-Ciii - Olivia przyłożyła palec wskazujący do ust - Zasnął - wyszeptała 

-Może mi pani powiedzieć, co się tu stało? - zapytał zdenerwowany mężczyzna 

-Znalazłam pana Haddad'a w łazience, jak pluł krwią - wytłumaczyła kobieta, wstając z łóżka - Pomogłam mu przejść do pokoju i zrobiłam zimny okład, bo pan Haddad ma gorączkę - wytłumaczyła roztrzęsiona kobieta 

-Jestem pani bardzo wdzięczny - mężczyzna ucałował wierzch dłoni Olivii                  

ZNIEWOLONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz