Rozdział XXIV

226 1 0
                                    

Olivia była bezradna. Siedziała na podłodze, patrząc się beznamiętnie na sejf, próbując bezskutecznie wymyślić kod. Kobieta nie miała zielonego pojęcia, w jaki sposób otworzyć pancerne pudełko. Nie miała jakiegokolwiek punktu zaczepienia, kompletnie nic. Siedziała na podłodze przed biurkiem jakiś czas i w pewnej chwili przypomniała sobie o czymś, a raczej o kimś. Mahir. Mężczyzna, którego darzyła uczuciem, którego sama nie potrafiła określić. W nim pokładała nadzieję na to, że pomoże jej otworzyć sejf, jednak Mahir miał dość rezydencji i Amira. Blondynka nie mając swojego telefonu, a tym bardziej telefonu Amira, ponownie zeszła do kuchni prosić o pomoc kucharkę. 

-Musisz mi pomóc, proszę - błagała Olivia, stojąc przed kobietą w czarnej sukience, trzymając ją za ramiona 

-Przecież mówiłam, że nie znam numeru do pana Mahira - odparła poddenerwowana kobieta, strzepując dłonie blondynki ze swoich ramion  

-Dlaczego nie chcesz mi pomóc?! - wrzasnęła blondynka ze łzami w oczach 

-Zrozum, że z tego domu nie da się uciec! - wrzasnęła kobieta w ciemnych włosach - Obie zostaniemy tu na zawsze! - dodała, opierając się o blat - Same nic nie zdziałamy, a pan Mahir nam nie pomoże - westchnęła ciężko kobieta  

-Dlaczego? - zapytała zdziwiona blondynka 

-Bo po tym jak uciekłaś, Amir z Mahirem ostro się pokłócili - tłumaczyła kobieta - Amir powiedział kilka słów za dużo i Mahir powiedział, że ma dość upokorzenia i ciągłej walki, po czym wyszedł i od tamtej pory nie było go w rezydencji - dodała z opuszczoną głową - Pan Amir został sam - dodała 

-Mahir nie mógł tak po prostu zostawić Amira - jęknęła niebieskooka - Przecież są przyjaciółmi - dodała, nerwowo rozglądając się po kuchni 

-Już nimi nie są - wtrąciła kobieta - Teraz, kiedy Amir został sam, będzie tylko gorzej - dodała, bawiąc się palcami 

-Muszę otworzyć ten sejf - warknęła pod nosem blondynka - Powiedz mi, gdzie mieszka Mahir - zwróciła się do kobiety 

-Zrozum, że ja nic nie wiem! - wrzasnęła ponownie kobieta - Jestem tu tylko kucharką! - dodała 

-Skoro chcesz całe życie podporządkować się temu psychopacie, to proszę bardzo! - warknęła Olivia - Ale ja nie zamierzam! - dodała i wyszła z kuchni, idąc w stronę drzwi. Kobieta miała w głowie plan, który musiał się udać. Z telefonu w rezydencji, zadzwoniła po taksówkę, która zawiozła ją wprost do siedziby HADDAD INDUSTRIES, w której musiał być Mahir. Niedługo potem, taksówka zatrzymała się pod ogromnym gmachem firmy Amira, na pierwszy rzut oka było widać przepych i bogactwo. Blondynka pewnym krokiem weszła przez szklane drzwi, idąc wprost do recepcji, gdzie zapytała o obecność Mahira. Czy to może przypadek, a może tak właśnie miało być? Nie wiadomo, ale na jej szczęście Mahir był u siebie w gabinecie. Niestety blondynka nie mogła sobie tak po prostu wejść, ale desperacja w jej krwi osiągnęła wysoki poziom, co sprawiło, że Olivia postawiła na swoim. Po dłuższej chwili awanturowania się i wtargnięciu ochrony, poproszono Mahira, by wyszedł ze swojego gabinetu. Kiedy mężczyzna zobaczył, jak dwóch ochroniarzy trzymało szamoczącą się Olivię, cały ciężar, który trzymał w sercu po prostu odszedł. Niesamowita ulga i szczęście zagościło w jego sercu i umyśle. Mężczyzna natychmiast podbiegł do ochroniarzy i siłą wyszarpnął filigranową kobietę, po czym szczelnie objął w swoich ramionach. 

-Olivia, dzięki Bogu, żyjesz - wyszeptał, obejmując szczelnie kobietę - Co ty tu robisz? - zapytał, spoglądając w niebieskie oczy blondynki 

-Musimy porozmawiać - odparła Olivia, uśmiechając się nieznacznie do mężczyzny. Chwilę później Mahir odprawił ochroniarzy i razem z Olivią poszli do jego gabinetu 

ZNIEWOLONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz