Olivia została przewieziona do szpitala w centrum miasta. Żołnierze opowiedzieli personelowi co się stało i odjechali, natomiast lekarze zajęli się kobietą. Blondynka była odwodniona, doznała udaru cieplnego oraz przegrzania, na skutek przebywania w wysokiej temperaturze w samochodzie. Na dodatek założono jej dwa szwy na łuk brwiowy. Kobieta była nieprzytomna, ale stabilna, jej życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. Po kilku godzinach od zrobienia badań, lekarze byli zmuszeni wezwać policję, ponieważ Olivia nie miała przy sobie swoich dokumentów.
Następnego dnia po nieudolnej próbie ucieczki, Olivia obudziła się totalnie nie wiedząc, co się stało. Po jakimś czasie zorientowała się, że znajdowała się w szpitalu i pozwoli przypominała sobie ostatnie 24 godziny. Czuła ogromną frustrację, że nie zrobiła dość dużo, by uciec. Leżała jakiś czas bez ruchu, gdy nagle do jej sali wszedł lekarz. Zaczął ją o coś pytać, ale kobieta go nie rozumiała. Wytłumaczyła, że mówi tylko po angielsku, ale mężczyzna stał jak słup soli. Po jakimś czasie blondynka dogadała się z lekarzem i odetchnęła z ulgą, że nic jej nie było. Następnie, po tym jak lekarz wyszedł z sali w odwiedziny przyszli policjanci. Kiedy kobieta zobaczyła mężczyzn w mundurach postanowiła powiedzieć im o wszystkim, jednak nie spodziewała się takiego obrotu sprawy.
-Proszę nam powiedzieć, dlaczego nie miała pani przy sobie żadnych dokumentów? - zapytał jeden z mężczyzn
-Ponieważ zostałam porwana i przetrzymywana - odparła Olivia ze stoickim spokojem - Wsiadłam w samochód i pojechałam przed siebie - dodała, mając nadzieję, że ktoś jej pomoże
-Czy wie pani, kto panią porwał? - zapytał drugi z mężczyzn
-Amir Haddad - odparła pewna siebie niebieskooka czując, jak ciężar z jej serca momentalnie spada
-Jest pani tego pewna? - zapytał policjant, przełykając głośno ślinę
-Tak, jestem pewna - kobieta lekko zmarszczyła brwi
-W porządku - jeden z policjantów wyciągnął telefon - Zajmiemy się tą sprawą, a pani życzymy zdrowia - dodał i razem z partnerem wyszli z sali. Olivia była zdezorientowana zachowaniem policjantów, ale nie spodziewała się tego, co czekało na nią tuż za rogiem. Mundurowi zachowali się dość dziwnie po tym, jak usłyszeli nazwisko Amira. Nie rozumiała co ich tak zdziwiło, ale zbagatelizowała to, bo miała nadzieję, że policja pomoże jej wydostać się z rąk tego psychopaty i wrócić do domu.
W tym samym czasie Mahir zdążył wrócić do rezydencji i poinformować przyjaciela o tym, że nie znalazł kobiety. Amir oczywiście wściekł się i zaczął rzucać czym popadło, przy tym obrzucił najgorszym gównem swojego przyjaciela. Haddad naprawdę potrzebował pomocy, jednak był zaślepiony swoim niecnym planem, który i tak wymykał mu się spod kontroli. Po wybuchu agresji złotooki ponownie dostał ataku. Najpierw zwijał się z bólu na podłodze, a potem kiedy ból ustał, przesiedział około czterdziestu minut w łazience, wymiotując wyłącznie krwią. Mężczyzna był wykończony, jego stan pogarszał się z każdą godziną, niestety nie chciał się leczyć.
-Mam dość, rozumiesz?! - warknął Amir, podnosząc głowę znad klozetu
-Dlaczego nie staniesz oko w oko z prawdą? - Mahir kucnął przy przyjacielu - Dlaczego nie powiesz jej, że jesteś chory? Dlaczego tak bardzo chcesz ukryć swoją prawdziwą twarz? - mówił spokojnie Mahir
-Jestem Amir Haddad, syn Omara Haddad'a. To ja dyktuję zasady i każdy kto mi się sprzeciwi, zostanie ukarany, rozumiesz?! - syczał znad klozetu Amir - Jestem jak Bóg, mogę robić co mi się podoba, czy to się komuś podoba czy nie! - syknął dławiąc się krwią
-Ominąłeś jeden mały szczegół - odparł z przekąsem Mahir - Jesteś chory na raka, więc raczej nie jesteś jak Bóg - warknął Mahir
-Nie prowokuj mnie! - syknął złotooki
-Spójrz na siebie - warknął Mahir prostując się, z trudem powstrzymując irytację - Tak wygląda mężczyzna zarządzający prosperującą firmą, którą zna cały świat? - Mahir zaczął grać na ogromnym ego Amira - Po za tym, Bóg jest dobry i miłosierny - dodał - A ty, potrafisz tylko krzywdzić i użalać się nad sobą - Mahir dość mocno przekraczał granicę myśląc, że tymi słowami zmieni myślenie przyjeciela - Gdybyś był mądry i miał choć trochę dobra w tym swoim czarnym sercu, to poszedłbyś do lekarza i zaczął byś się leczyć - mężczyzna z lekka opanowany, kucnął ponownie przy złotookim, który siedział oparty dłońmi o muszlę - Na dodatek, nie zmieniałbyś życia tej niewinnej kobiety w piekło - syknął Mahir, myśląc o Olivii
-Ty nędzny śmieciu! - wrzasnął Amir, odzyskując siły - Jak śmiesz mówić do mnie takim tonem?! - wrzeszczał, pozwoli wstając z podłogi - Jestem twoim panem i masz robić co ci każę! - wydzierał się w niebogłosy - Po za tym nie interesuj się moim życiem! - dodał, chcąc uderzyć przyjaciela jednak nie zdążył, bo Mahir skutecznie zatrzymał jego cios
-Nie jesteś moim panem Amir, jesteś moim przyjacielem, a w zasadzie nim byłeś - mówił Mahir czując, jak serce pęka mu na milion kawałków - Chciałem ci pomóc, ale ty odtrąciłeś moją pomoc - mówił czując, jak łamie mu się głos - Nie jestem w stanie dłużej z tobą walczyć - dodał, przełykając głośno ślinę - Mam nadzieję, że jeszcze przed śmiercią zdążysz odpokutować za swoje winy - westchnął ciężko Mahir, puścił rękę przyjaciela i odwrócił się, po czym ostatni raz przed wyjściem spojrzał na Amira - Żegnaj Amir - dodał i wyszedł z łazienki
-Dokąd idziesz?! - wrzeszczał złotooki - Wracaj tu! - Amir chciał iść za mężczyzną, ale nie miał sił. Patrzył tylko jak Mahir wychodzi z jego domu, wsiada do samochodu i odjeżdża. Wielki Amir Haddad został sam ze swoim wielkim ego i z rakiem, który zżarł mu większość organów, a przede wszystkim mózg. Na poważnie, Amir był chory na raka jelita grubego i tak jak zapewne, każdy człowiek zwyczajnie się załamał tyle, że nie miał w planach się leczyć. Dlaczego? Bo uważał się za Boga, który jest nieśmiertelny. Niestety złotooki przeliczył się i w pewnej chwili zrozumiał, że jednak nie jest Bogiem. Jego stan zdrowia pogarszał się z minuty na minutę, jego ciało z każdą minutą słabło, a mózg przestawał normalnie pracować. Amir owładnięty chęcią zawładnięcia światem zapomniał, że na tym świecie są jeszcze ludzie, którzy w jakiś sposób chcą mu pomóc. Odtrącił Mahira, który naprawdę chciał za wszelką cenę mu pomóc, a Olivii zgotował prawdziwe piekło. Kiedy Amir dowiedział się, że zachorował w jego głowie zaczął kiełkować przerażający plan, który wcielił w życie.
Haddad wywodził się z cholernie bogatej rodziny, na której czele stał jego ojciec, który z kolei stworzył tak dobry samolot pasażerski, że cały świat chciał mieć taki w swoich szeregach. Potem poszło jak z płatka. Produkcja ruszyła i kilka lat później firma HADDAD INDUSTRIES, była największą firmą produkującą samoloty pasażerskie i towarowe. Wszystko szło jak po maśle do momentu, gdy w wypadku samolotowym zginął ojciec Amira. Wtedy mężczyzna zrozumiał, że został jedynym spadkobiercą tego wielkiego przedsiębiorstwa. Po tym, jak złotooki podniósł się z załamania w jakie wpadł po utracie ojca, wymyślił, że spłodzi syna i przepisze na niego całą firmę, co pozwoliłoby tej firmie nadal żyć. Jego pomysł był skrajnie absurdalny, ale Amir był tak uparty, że nie pozwolił sobie przemówić do rozsądku i kiedy niemalże stracił nadzieję na to, że spłodzi syna, spotkał na swojej drodze pewną blondynkę, którą siłą zmusił do urodzenia mu dziecka. Dla obu stron skończyło się to nie tak, jak każda strona by tego chciała.
CZYTASZ
ZNIEWOLONA
ActionMłoda kobieta, singielka, pracuje jako stewardessa w prestiżowej linii lotniczej w USA. Pewnego dnia, otrzymuje od przełożonego bardzo dobrze płatną propozycję wylotu. Zgadza się na nią bez mrugnięcia okiem i kiedy orientuje się w jakiej sytuacji si...