Rozdział 28 - „Stary przyjaciel"

1K 142 144
                                    

Poprzednio:
— Kocham cię i nienawidzę jednocześnie. To chyba mój największy grzech, który znowu popełniam — złapał go mocno za szyje i przyciągnął bliżej siebie. Wpił się w usta ślizgona nie pozwalając mu na sprzeciw. Wyjął swoją różdżkę i przyłożył ją do brzucha ślizgona. Szepnął ciche „adoleret" tworząc małe oparzenie na jego brzuchu sprawiając mu tym cholerny ból.

Kochasz mnie, Malfoy. Czy ci się to podoba czy nie.

W tamtej chwili nie liczyło się dla niego nic innego niż jego usta. Pogłębił pocałunek i zacisnął mocniej swoją dłoń na jego karku przez ból który odczuwał. W oczach poczuł łzy, którym za nic nie pozwolił spłynąć. Wyższy chłopak położył dłonie na jego tali i przyciągnął bardziej do siebie.

Byliśmy kochankami
Byliśmy wrogami
Byliśmy po prostu przeciwieństwem siebie
Nienawidzę cię, a bardziej mojego serca za to, że cię wybrało.

Odsunął się po chwili i podwinął do góry koszule. Spojrzał na oparzenie i oddychał coraz głośniej.

— Zrobiłeś to — zacisnął mocniej szczękę.

— Trzymaj materiał. Lepiej żeby nie przywarł do skóry — złapał skrawek jego koszuli i uniósł do góry — sam chciałeś bym cię zranił. Spełniłem tylko twoją wole — przyznał spokojnym tonem.

— Nie sądziłem, że dasz radę mnie skrzywdzić — przypomniał sobie jego słowa z Malfoy Manor. — ale jednak się myliłem — dodał po chwili ciszy między nimi. Zapatrzył się w zielone tęczówki niższego chłopaka.

— Poprosiłeś — wzruszył ramionami nie robiąc sobie nic z tego, że właśnie sprawił mu ból. Już zrozumiał, że coś jest z nim nie tak i krzywda innych ludzi potrafi wywołać uśmiech na jego twarzy.

— Nie byłeś taki, gdy się poznaliśmy — położył dłoń na jego policzku — byłeś wystraszonym, miłym i grzecznym chłopcem, który nie sprawiał nikomu problemów — nie zabierał ręki — mimo tego, że się zmieniłeś — przerwał — dalej czuje to samo — wydusił z siebie te słowa, które chciał powiedzieć mu już jakiś czas temu.

— Zawsze sądziłem, że uważsasz się za lepszego od innych — zapatrzył się w jego szaro-niebieskie oczy, które mogły pochłonąć każdego — teraz widzę, że to tylko pozory, które przedstawiasz — zabrał jego dłoń.

— Jednak mnie znasz — odsunął się — ale to dobrze.

— Co teraz? — dopytał nie mając pojęcia, jak się zachować. Ta rozmowa była dla niego ciężka, a obecność blondyna sprawiała mu tylko więcej zakłopotania.

— Znowu jesteśmy razem. — ścisnął jego dłoń — i gwarantuje ci to Parker. Tym razem nic nas nie rozdzieli — mimo wszystkiego co ich spotkało był pewny swoich słów.

— Wierzę ci — spojrzał na ich zaciśnięte dłonie. Próbował nie myśleć o słowach blondyna, gdy dowiedział się o jego rodzinie.

Wierze.
****

Ivan długo zastanawiał się nad tym co powinien teraz zrobić. Kocha Diane? Zrozumiał, że źle ją potraktował szczególnie po tym co się jej stało. Wyszedł ze swojego dormitorium i poszedł w stronę Ravenclaw. Szedł korytarzami myśląc nad słowami jakich użyje. Doszedł pod wielkie drzwi. Wszedł za jednym z młodszych krukonów i rozejrzał po pokoju wspólnym. Gdy nie natrafił wzrokiem szatynki skierował się pod jej pokój. Odetchnął głośno i zapukał w drzwi przed sobą. Diany nie było w pokoju a jedyną dziewczyną która znajdowała się w środku była Katia. Uniosła brew i spojrzała na wejście. Nie spodziewała się niczyjej wizyty, więc zaskoczyło ją pukanie. Usiadła na łóżku i poprawiła włosy.

Zapomniana ślizgońska miłość | Ślizgońska Dylogia IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz