Rozdział 32 - „Presja rodziców"

860 117 153
                                    

Poprzednio:
Chłopak sięgnął do swojej kieszeni i znowu wyjął zapalniczkę. Bawił się nią w dłoni przyglądając się mu dokładnie. Nie kontrolował tego co robił. Liczyła się tylko „zemsta".

— Mogłeś myśleć dwa razy zanim zabrałeś broń ze sobą. — odpalił ogień.

— Ray, nie! Zostaw mnie! — on jest nienormalny. Serce zaczęło mu szybciej bić — nie zbliżaj się do mnie! — krzyknął przerażony zachowaniem starszego chłopaka.

— Odebrałeś mi osobę dla której byłem w stanie poświecić wszystko. — nie myśląc długo i działając pod wpływem emocji... rzucił odpaloną zapalniczką w jego stronę.

To była chwila. Chwila której nigdy nie zapomni. Sekundy lotu zapalniczki i głośny krzyk rozbrzmiewający w jego uszach. Niesłyszalny krzyk przerażenia, którego nie dało zagłuszyć się własnymi myślami.

Niska rudowłosa dziewczyna złapała zapalniczkę zanim spadła na ziemie. Była przerażona widząc to co się działo. Stała w kuchni i tylko czekała na moment, by pomóc bratu. Ray spojrzał na nią pełen gniewu i ścisnął mocniej pięści.

— Mia, uciekaj stąd! — krzyknął patrząc na siostrę.

— Ali? Co się dzieje?... — bała się, a w ręce trzymała swojego pluszowego misia, którego przyciskała do siebie.

— To twoja siostra?. — blondyn skupił wzrok na dziewczynce. „On jest jej starszym bratem...", spojrzał na bruneta i westchnął. Podszedł do swojego „przyjaciela" i go rozwiązał — nie jestem taki, jak ty. — warknął — nie odbiorę jej osoby, którą kocha. To tylko dziecko.

Alec odrazu po tym wstał i podbiegł do Mii, przytulił ją i mocno objął w swoich ramionach. Spojrzał na Ray'a.

— Dziękuje — szepnął bardzo cicho.

— Nienawidzę cię. — złapał Leviego za rękaw jego bluzy i wyszedł z ich domu.

****

Poszedł znowu w stronę szpitala poddenerwowany. Szedł bardzo szybko, ciągnął za sobą Leviego. Młodszy chłopak stanął i oddychał ciężej.

— Za szybko, zaczekaj... — przełknął ślinę.

— Nie umiesz szybciej? — Próbował zachować emocje dla siebie, ale nie wyszło — Nie zdążyłem mu powiedzieć... — usiadł na chodniku i schował głowę w kolana.

— Powiedzieć o czym? — usiadł obok na krawężniku i położył dłoń na jego ramieniu.

— Nie mieszałem się w narkotyki z własnej woli — zaczął mówić to co od dawna leżało mu na sercu.

— W sensie? — nie rozumiał.

— Wciągnąłem go w to nie chcąc być sam — pociągnął nosem — dlatego miał mnie za zwykłego „narkomana"...

— Rozumiem... — skupił na nim wzrok.

— Nigdy tego nie chciałem — rzucił kamieniem przed siebie — to wszystko wina ojca — warknął pod nosem.

Skąd ja to znam...

Objął blondyna i położył jego głowę na swoim ramieniu. Wiedział co to presja ze strony ojca.

Zapomniana ślizgońska miłość | Ślizgońska Dylogia IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz