Poprzednio:
Chłopak stał w miejscu. W pierwszej chwili nawet nie drgnął i tylko ścisnął mocniej pięści. Patrzył na Sarę nie pokazując żadnych emocji. Czuł ból rozdzierający jego ciało, ale mimo wszystko nie pozwolił sobie go okazać. Stał przed nią i wydawał się „spokojny". Spokojny mimo tego, że ktoś właśnie zadaje mu ból. Ból czyli nic przyjemnego i nic co powinno się tolerować. Blondyn miał wracać do domu, ale coś podpowiedziało mu, by otworzyć drzwi obok siebie. Złapał za klamkę i pchnął je do przodu. Zamarł w miejscu widząc, jak szatynka torturuje chłopaka na, którym były skupione wszystkie jego myśli.— Levi?! — popatrzył na bruneta.
Zwrócił na niego uwagę nie odzywając się. Maltretował policzki od środka przez co poczuł w buzi metaliczny smak krwi.
— Malfoy? — wywróciła oczami i odwróciła do niego głowę nie przerywając zaklęcia.
— Zostaw go, albo kurwa nie ręczę za siebie — skierował różdżkę na dziewczynę.
— Sam chciał żebym je na niego rzuciła, nie dramatyzuj — stwierdziła patrząc na ślizgona.
— Expelliarmus! — wytracił różdżkę dziewczyny z jej ręki, chwile nic nie mówił patrząc na różdżkę, która okazała się należeć do „zaatakowanego" bruneta — chwila co... — nie rozumiał.
— Draco bo... — oddychał trochę głośniej — to nic takiego, nie musiałeś przerywać — podniósł swoją własność.
— Jak nic takiego?! — uniósł się — ta wariatka rzuciła na ciebie crucio, a ty tylko „to nic takiego"?! — złapał go za ramiona i delikatnie nim potrząsnął.
— Miłe przywitanie... — odwrócił wzrok.
Czego się po tobie mogłem spodziewać?
— Malfoy, to tylko jedno zaklęcie, nie zachowuj się, jak jakiś dzieciak — prychnęła.
— Jedno zaklęcie, tak? W porządku. Zobacz. To jedno zaklęcie. — wycelował w szatynkę — crucio.
— Sara! — krzyknął w ich stronę. Zdziwił się, gdy dziewczyna nie drgnęła. Nie poruszyła się nawet o milimetr. Otworzył szerzej oczy — Nic ci nie jest? Nie zadziałało? — nie rozumiał.
— Działa i boli, ale wiem jak to ukryć — popatrzyła na swojego syna — da się tego nauczyć — spojrzała na blondyna — już się znudziłeś? — uniosła brew.
— Ty jesteś pojebana, Valentine — zdjął z niej zaklęcie, otrząsnął się dalej nie potrafiąc uwierzyć, jak dziewczyna, tak dobrze ukryła swoje uczucia.
— Draco — upomniał go — jak... — dalej nie rozumiał.
— Kiedyś was nauczę chłopaki — puściła im oczko.
— Parker, musimy pogadać... — zaczął ślizgon.
Brzmi poważnie.
— Pogadać? O czym? — zaciekawił się.
— Na osobności — pokazał mu wzrokiem Sarę.
CZYTASZ
Zapomniana ślizgońska miłość | Ślizgońska Dylogia II
RomanceByliśmy kochankami Byliśmy wrogami Byliśmy po prostu przeciwieństwem siebie Nienawidzę cię, a bardziej mojego serca za to, że cię wybrało. Druga cześć OŚM - „Odrzucona ślizgońska miło...