Rozdział 22 - „Słowa ranią najbardziej"

1.7K 177 557
                                    

Poprzednio:
— Idź, zaraz do ciebie dołączę — spojrzał za odchodzącym ślizgonem i pociągnął Sarę za ramie do góry — mamo czy tobie do reszty odwaliło? Co ty znowu wymyśliłaś? — warknął na nią.

— Powiedzmy, że stęskniłam się za drugim synkiem — przejechała językiem po zębach.

— Odpuść sobie, proszę. On ma już i tak za dużo problemów w tym swoim marnym życiu — ścisnął mocniej jej ramie.

— Zabawa dopiero się zaczęła — puściła mu oczko i grzecznie poszła śladami bruneta do wyjścia z lasu.

— Nigdy nie zrozumiem kobiet — powiedział sam do siebie i ruszył za swoją „rodziną".

Szedł obok swojego młodszego brata i analizował zachowanie matki. Nie rozumiał po co to wszystko, po co kolejne kłamstwa i intrygi? Jeszcze przy własnym synu, który myśli, że jego matka nie żyje i na samo wspomnienie o niej zbierają mu się łzy do oczu. Co daje jej niszczenie jego życia? Wiedział, że Levi nie będzie miał w życiu łatwo, ale nigdy się tym za bardzo nie przejął. Dopiero, gdy zobaczył go na żywo zdał sobie sprawę, że jest jego bratem i tak naprawdę każdy chce dla niego źle przez co nie może na nikogo liczyć. Spojrzał na niego kątem oka i zauważył jego rozkojarzenie, a zarazem uśmiech pod nosem. Nie miał pojęcia dlaczego się uśmiecha i co robili w lesie. Jedno było pewne, nie ufał swojej matce.

— Cześć, Sara — brunet pożegnał się z szatynką i chwile później poczuł mocniejszy uścisk na ramieniu.

Dziewczyna odeszła w stronę Malfoy Manor i zniknęła za wielkimi czarnymi drzwiami rezydencji.

— Hm? — spojrzał na Ethana.

— Do domu, wiesz ile cię już nie ma? Będziesz miał szczęście, jak ojciec nie zauważył — deportował ich przed jego dom.

— Czemu miałby zauważyć? Nigdy się mną nie interesuje. Ma gdzieś co robię i jak się czuje — przyznał cicho.

— Popłaczesz się później, okej? Lepiej myśl nad wymówką czemu nas nie było — patrzył na niego z wyższością.

— Miły, jak zawsze — prychnął i wszedł do środka. Gdy tylko otworzył drzwi natrafił wzrokiem surowy wyraz twarzy ojca i zmartwioną siostrę obok niego.

— Gdzie byłeś. — nie silił się na miły ton.

— W lesie — przyznał szczerze patrząc mu w oczy.

— Zgubił się — dodał brunet nie przejęty ich „problemami".

— Po co. — dalej dopytywał, a ich rozmowa przypominała wywiad lub conajmniej jakieś przesłuchanie

— Szukać grzybów. — zażartował.

— Nie pajacuj, bo źle się to dla ciebie skończy. — zdenerwował go brak kultury ze strony syna.

— Tato... — Lisa pociągnęła mężczyznę za ramie — On wie, nie krzycz już... — nie lubiła słyszeć krzyku taty.

— Zatkaj uszy czy coś — niebieskooki wzruszył ramionami.

— Przejść się i ochłonąć po twoich słowach. Co do naszej rodziny — zmyślił na szybko i patrzył z powagą w oczy mężczyzny.

Zapomniana ślizgońska miłość | Ślizgońska Dylogia IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz