Rozdział 26 - „Ma boleć"

1.1K 202 265
                                    

Poprzednio:
— Levi — przerwała — to wszystko wina mamy — spojrzała w bok i odsunęła od brata. Czuła, że będzie żałować tych słów, ale nie chciała dalej okłamywać osoby na której jej zależy.

— Co ty powiedziałaś?... — zamarł w miejscu i wbijał w nią swoje spojrzenie. Przez chwile nie słyszał nic innego niż szybkie bicie swojego serca.

Czemu moje życie musi być tak popierdolone?

— Się porobiło — szatyn mruknął sam do siebie pod nosem.

To jej wina, to ona to wszystko zaplanowała... — ścisnęła mocniej pięści wbijając paznokcie w swoje dłonie. — To przez nią jestem śmierciożercą... — dodała ciszej. Poczuła ogarniającą ją złość na kobietę.

— Nie rozumiem, Lisa — przyznał zielonooki patrząc na młodsza siostrę — jak to może być wina mamy? — dopytał zdziwiony jej słowami.

Może coś od niego brała? To co mówi nie ma sensu. Przysięgam Evans jeżeli dałeś jej dragi to skończysz marnie.

Ona żyje — przygryzła dolną wargę od środka — nigdy nie umarła... to wszystko było ukartowane tak byśmy wierzyli, że odeszła — nie wiedziała jakiej rekacji może spodziewać się po swoim bracie.

Moje życie to pierdolony cyrk na kółkach.

— Nie — patrzył na nią nie potrafiąc zrozumieć — J-jak to żyje — jąkał się przez emocje — przecież ona... ona umarła, jak byliśmy dziećmi... — ilustrował ją wzorkiem.

— Ja wam nie chce przeszkadzać, ale może wyjdźmy z lasu i dokończycie te rozmowę w domu czy coś — mruknął pod nosem. Nie miał zamiaru słuchać o ich problemach, chociaż młodsza dziewczyna przyciągnęła jego uwagę. Złapał ją za ramie i poszedł do wyjścia.

— Nie dotykaj jej — obok nich rozgległ się męski głos, brunet podszedł do ich trojki i wyszarpał rękę lisy z uścisku Nicka.

— Ethan? — poczuła, jak mocno zaciska rękę na jej nadgarstku — to ty mnie nie dotykaj — wysyczała przez zęby.

— Zamknij się — warknął na nią, na co ta odrazu się uciszyła — lepiej — uniósł kącik ust.

— Jaki musisz być z siebie dumny, że dziewczyna się ciebie boi — prychnął zdegustowany jego zachowaniem w stronę blondynki.

— Jak żyje — dopiero teraz dotarły do niego jej słowa — to nie możliwe... — z jednej strony był podekscytowany tym faktem, a z drugiej nie po tym co usłyszał od siostry.

Jak to jej wina? Naszej mamy?

Żyje i ma się dobrze, a ciebie nikt nie pytał o zdanie — dalej nie zmienił tonu i pociągnął dziewczynę za siebie — nie zbliżaj się do niej — zacisnął mocniej szczękę.

— A patrzeć mogę? A nie czekaj — uśmiechnął się wrednie — to chyba też zabronione — wyśmiał go.

— Możesz mnie puścić, Ethan? Proszę... — cicho szepnęła stojąc za nim.

— Miałaś być cicho. — przejechał językiem po wnętrzu policzka — musisz być chętna do rozmowy w takich momentach?

Zapomniana ślizgońska miłość | Ślizgońska Dylogia IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz